Co za rollercoaster emocji na stadionie w Helsinkach! To miał być mecz do jednej bramki, a przez 45 minut pachniało sensacją na kilometr. Jednak futbol bywa brutalny i nieprzewidywalny. Finowie ostatecznie załatwili sprawę w zaledwie siedem minut, gasząc litewskie marzenia o sprawieniu niespodzianki w eliminacjach do mistrzostw świata. To był pokaz siły, który na długo zapadnie w pamięć kibicom obu drużyn.
Pierwsza połowa to historia, którą litewscy fani mogliby oprawić w ramkę. Ich drużyna, skazywana na pożarcie, wyszła na boisko bez kompleksów. Świetna organizacja w defensywie i odważne kontrataki sprawiły, że faworyzowani Finowie wyglądali na zagubionych. W 25. minucie stadion zamarł, gdy Pijus Sirvys potężnym uderzeniem pokonał Viljamiego Sinisalo. Do przerwy na tablicy wyników widniał sensacyjny rezultat, a gospodarze schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami.
Jak Finowie załatwili sprawę w drugiej połowie?
Po zmianie stron na murawę wybiegła zupełnie inna drużyna Finlandii. Maszyna ruszyła z kopyta i już w 48. minucie doprowadziła do wyrównania. Na listę strzelców wpisał się Benjamin Källman, doskonale znany polskim kibicom z występów w Cracovii, a obecnie reprezentujący barwy Hannover 96. Jego gol, uznany po analizie VAR, był iskrą zapalną dla fińskiej nawałnicy.
Zaledwie siedem minut później było już po meczu. Po błędzie litewskiej obrony piłkę przejął Oliver Antman, zawodnik szkockiego Rangers, który dograł do Adama Markhiyeva. Urodzony w Rosji pomocnik niemieckiego 1. FC Nürnberg huknął nie do obrony, niemal w samo okienko. To był pokaz siły, który pokazał, jak Finowie załatwili sprawę w drugiej połowie, nie dając rywalom żadnych szans. To był cios, po którym goście już się nie podnieśli.
Totalna dominacja i kontrola do samego końca
Dwa szybkie ciosy całkowicie odmieniły obraz gry. Litwini byli cieniem drużyny z pierwszej połowy, a ich ataki stały się sporadyczne i chaotyczne. Najlepszą okazję zmarnował Vykintas Slivka, który w dogodnej sytuacji niemal podał piłkę do bramkarza. Finlandia pokazała charakter i bezwzględną skuteczność, kontrolując wydarzenia na boisku aż do ostatniego gwizdka sędziego. W ten sposób załatwili sobie pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami.
Ten mecz to doskonały przykład, jak w futbolu wszystko może zmienić się w mgnieniu oka. Litwa zagrała jedną z najlepszych poówek od lat, ale to nie wystarczyło na rozpędzonych Finów. Właśnie w ten sposób Finowie załatwili sobie cenne trzy punkty, pokazując charakter godny wielkich drużyn. To była prawdziwa lekcja futbolu, która udowadnia, że gra się do końca. Jeśli chcesz zgłębić taktyczne aspekty tego spotkania, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli interesują Cię inne dramatyczne powroty w piłce nożnej, zobacz również podobny artykuł.