To miał być wieczór wielkich emocji w Gliwicach, ale ostatecznie oglądaliśmy teatr jednego aktora, w którym główną rolę odegrał KPR Gminy Kobierzyce. Wicemistrzynie Polski z sezonu 2023/2024 nie pozostawiły rywalkom złudzeń, od pierwszych minut narzucając mordercze tempo. Sośnica Gliwice, mimo ambitnych zapowiedzi, musiała uznać wyższość doskonale zorganizowanego przeciwnika. To był pokaz siły, taktycznej dojrzałości i sportowej pasji.
Nadzieje gospodyń na sprawienie niespodzianki rozwiały się błyskawicznie. Już po sześciu minutach tablica wyników pokazywała 1:5, co było efektem żelaznej defensywy i zabójczych kontrataków drużyny z Kobierzyc. Każdy błąd gliwiczanek był bezlitośnie karany, a rozpędzony KPR budował swoją przewagę z żelazną konsekwencją. Do przerwy przewaga gości wynosiła już siedem bramek, co praktycznie przesądziło o losach spotkania.
Jak KPR zdominował pierwszą połowę?
Kluczem do sukcesu okazał się piorunujący start. Zawodniczki z Dolnego Śląska wyszły na parkiet niezwykle skoncentrowane. Wiedziały, że szybkie objęcie prowadzenia podetnie skrzydła ambitnym, ale mniej doświadczonym rywalkom. Wiktoria Kostuch i Ausra Arcisevskaja raz po raz dziurawiły siatkę Sośnicy, pokazując niesamowitą swobodę w ataku. Gospodynie próbowały odpowiadać, ale ich akcje były szarpane i niedokładne.
Marta Wawrzynkowska, bramkarka Sośnicy z międzynarodowym doświadczeniem, dwoiła się i troiła, ale była bezradna wobec tak dobrze dysponowanego zespołu. Widać było różnicę klas między wicemistrzem kraju a drużyną walczącą o ugruntowanie swojej pozycji w lidze. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 10:17, co było jasnym sygnałem, kto tego dnia rozdaje karty.
Przebudzenie Sośnicy i pewna kontrola gości
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Kobierzyczanki kontynuowały swój marsz, a w 40. minucie, po serii trafień rewelacyjnej Patrycji Wiśniewskiej, prowadziły już 12:25. Wydawało się, że mecz zakończy się pogromem. Wtedy jednak w zespole z Gliwic coś drgnęło. Duch górniczej dzielnicy Sośnica obudził się w końcówce, a gospodynie rzuciły się do szaleńczej pogoni.
Hanna Szczotka i jej koleżanki zaczęły seryjnie zdobywać bramki, zmniejszając straty do zaledwie pięciu trafień. Był to jednak zryw spóźniony, ponieważ doświadczony KPR nie pozwolił sobie wydrzeć zwycięstwa. Ostatnie minuty to ponowna kontrola gości, którzy spokojnie dowieźli wygraną do końca, triumfując 24:31. Mimo porażki, ambitna postawa Sośnicy w końcówce zasługuje na uznanie.
To spotkanie było doskonałą lekcją handballa. Pokazało, jak ważna jest koncentracja od pierwszej do ostatniej minuty. Aby zgłębić taktyczne niuanse tego spotkania, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli interesują Cię inne emocjonujące starcia w lidze, zobacz również podobny artykuł. Gliwiczanki pokazały charakter, ale to było za mało na tak klasowy zespół.