Cichym szeptem wołała o pomoc. Co robić, gdy znajdziesz rannego? Poradnik

Cichym szeptem wołała o pomoc. Co robić, gdy znajdziesz rannego? Poradnik

Avatar photo Anna
05.12.2025 00:47
9 min. czytania

Noc na warszawskiej Pradze-Południe była spokojna, jak wiele innych. Jednak tę ciszę przerwało coś niepokojącego. To nie był krzyk, a ledwo słyszalny dźwięk, który mógł umknąć niewprawionemu uchu. Na szczęście, czujny mieszkaniec go usłyszał i zareagował, wzywając Straż Miejską m.st. Warszawy. To, co funkcjonariusze zastali na miejscu, przy ulicy Zbaraskiej, mrozi krew w żyłach. Leżąca na zimnej ziemi kobieta, powtarzała cichym głosem tylko dwa słowa: „zimno, boli”. Te dwa słowa były dramatycznym sygnałem, że liczy się każda minuta. Ta historia, choć wstrząsająca, jest niezwykle ważną lekcją dla nas wszystkich. Uczy, jak reagować, gdy stajemy się świadkami wypadku i jak wielką moc ma jeden telefon pod numer alarmowy.

Zdarzenie to jest tragicznym przypomnieniem, że niebezpieczeństwo może czaić się wszędzie. Młoda, około 30-letnia kobieta, obywatelka Ukrainy, z nieustalonych jeszcze przyczyn wypadła z okna na drugim piętrze. Jej ciało leżało bezwładnie na trawniku, a jedynym znakiem życia był ten ledwo słyszalny szept. To właśnie on stał się kluczem do ocalenia. Jej cichym wołaniem o pomoc zainteresował się przechodzień, który nie zignorował sytuacji. Dzięki jego reakcji na miejsce szybko dotarli strażnicy miejscy, a zaraz po nich zespół ratownictwa medycznego i policja. To pokazuje, jak ważna jest nasza społeczna odpowiedzialność i wrażliwość na los drugiego człowieka. Nigdy nie powinniśmy zakładać, że ktoś inny już pomógł.

Upadek z wysokości: Niewidoczne, śmiertelne zagrożenia

Kiedy widzimy osobę leżącą na ziemi po upadku, nasza pierwsza myśl może dotyczyć widocznych obrażeń, takich jak złamania czy krwawienie. Jednak prawdziwe, śmiertelne zagrożenie często kryje się wewnątrz. Upadek nawet z drugiego piętra generuje ogromną energię, która jest absorbowana przez ciało, prowadząc do wielonarządowych urazów. Największym ryzykiem jest uszkodzenie kręgosłupa, zwłaszcza w odcinku szyjnym. Każdy nieostrożny ruch, próba podniesienia poszkodowanego czy zmiany jego pozycji, może doprowadzić do przerwania rdzenia kręgowego. Skutkiem tego może być trwały paraliż lub nawet śmierć. Dlatego absolutnie kluczowe jest, by nie przemieszczać takiej osoby do czasu przybycia profesjonalnych służb medycznych.

Innym, równie poważnym zagrożeniem są urazy wewnętrzne. Pęknięcie śledziony, wątroby czy uszkodzenie płuc może prowadzić do masywnego krwotoku wewnętrznego. Jego objawy nie zawsze są widoczne od razu. Poszkodowany może być przytomny, a nawet próbować rozmawiać, podczas gdy w jego ciele toczy się walka o życie. Objawami, które powinny nas zaniepokoić, są bladość skóry, zimny pot, przyspieszony, słabo wyczuwalny puls oraz uczucie silnego pragnienia. To sygnały wstrząsu hipowolemicznego, stanu bezpośredniego zagrożenia życia, spowodowanego utratą dużej ilości krwi. Właśnie dlatego tak ważne jest natychmiastowe wezwanie karetki.

Dlaczego głos był tak cichy? Medyczne spojrzenie na szok i uraz

Wiele osób może zastanawiać się, dlaczego kobieta nie krzyczała głośniej. Dlaczego jej wołanie o pomoc było tak subtelne? Odpowiedź leży w fizjologii szoku i bólu. Jej cichym szeptem był w rzeczywistości potężnym krzykiem organizmu, który walczył o przetrwanie. Po pierwsze, ogromny ból i szok pourazowy mogą paraliżować. Organizm, skupiając wszystkie siły na podtrzymaniu podstawowych funkcji życiowych, “wyłącza” te mniej istotne, jak głośna mowa. Po drugie, upadek mógł spowodować uraz klatki piersiowej, uszkodzenie płuc lub złamanie żeber. Każdy oddech i próba wydobycia z siebie dźwięku sprawiałyby wtedy niewyobrażalny ból. To sprawia, że wołanie o pomoc staje się niezwykle trudne.

Dodatkowo, w grę wchodziła hipotermia. Słowa “zimno, boli” były precyzyjnym opisem jej stanu. Wychłodzenie organizmu osłabia mięśnie, w tym te odpowiedzialne za mowę. Energia jest zużywana na produkcję ciepła, a nie na głośne wołanie. Ten cichym, ledwo słyszalny głos był więc dramatycznym sygnałem wyczerpania i skrajnego osłabienia. Zrozumienie tych mechanizmów jest kluczowe, aby nie lekceważyć żadnych, nawet najcichszych sygnałów, które wysyła osoba potrzebująca pomocy. Czasem szept jest głośniejszy niż jakikolwiek krzyk.

Pierwsza pomoc: Złote zasady, które ratują życie

Strażnicy miejscy z VII Oddziału Terenowego, którzy jako pierwsi dotarli do poszkodowanej, zachowali się wzorowo. Ich postępowanie to gotowy podręcznik prawidłowej pierwszej pomocy w przypadku podejrzenia urazu kręgosłupa. Co dokładnie zrobili i co każdy z nas powinien zrobić w podobnej sytuacji? Po pierwsze, ocenili bezpieczeństwo miejsca. Następnie, natychmiast wezwali pomoc, dzwoniąc po karetkę i policję. To absolutna podstawa. Nigdy nie próbuj działać na własną rękę, jeśli nie masz odpowiedniego przeszkolenia.

Kolejnym, niezwykle ważnym krokiem było zapewnienie komfortu termicznego. Było zimno, więc okryli kobietę kocem termicznym, aby zapobiec dalszej utracie ciepła. To prosta czynność, która może uratować życie, chroniąc przed głęboką hipotermią. Równie istotne było wsparcie psychiczne. Rozmawiali z poszkodowaną, informowali ją, że pomoc jest już w drodze. Uspokajanie i utrzymywanie kontaktu słownego pomaga zmniejszyć stres i panikę, co ma realny wpływ na stan fizjologiczny pacjenta. I najważniejsze: dopilnowali, by kobieta się nie poruszała. To działanie, a właściwie jego brak, było kluczowe dla ochrony jej kręgosłupa przed dodatkowymi uszkodzeniami.

Hipotermia: Cichy wróg, który atakuje w chłodne noce

Słowo “zimno” wypowiedziane przez ranną kobietę nie było zwykłą skargą na dyskomfort. To był sygnał alarmowy wskazujący na postępującą hipotermię. Hipotermia to stan, w którym temperatura głęboka ciała spada poniżej 35°C. Hipotermia to cichy zabójca, który często towarzyszy ofiarom wypadków. Nawet w pozornie dodatnich temperaturach, leżenie bez ruchu na zimnym podłożu, zwłaszcza w stanie szoku, prowadzi do gwałtownej utraty ciepła. Organizm traci zdolność do jego wytwarzania, co prowadzi do spowolnienia wszystkich procesów życiowych.

Pierwsze objawy hipotermii to dreszcze, które są obronną reakcją organizmu próbującego się ogrzać. Następnie pojawia się dezorientacja, bełkotliwa mowa i senność. W zaawansowanym stadium dreszcze ustają, tętno i oddech zwalniają, a osoba traci przytomność. To stan krytyczny. Dlatego tak ważne jest, aby każdą osobę poszkodowaną, która leży na zewnątrz, chronić przed utratą ciepła. Można użyć koca termicznego (tzw. folii NRC), ale jeśli go nie mamy, sprawdzi się zwykły koc, kurtka, płaszcz – cokolwiek, co pozwoli odizolować ciało od zimnego podłoża i otoczenia. Nie podawajmy jednak alkoholu “na rozgrzewkę” – to mit! Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, co przyspiesza utratę ciepła.

Trauma psychiczna: Rany, których nie widać

Kiedy myślimy o powrocie do zdrowia po takim wypadku, skupiamy się głównie na rehabilitacji fizycznej. Złamane kości się zrosną, rany się zagoją. Jednak równie ważne, a często o wiele trudniejsze do wyleczenia, są rany psychiczne. Przeżycie upadku z wysokości to ekstremalnie traumatyczne doświadczenie. Wiele osób po takich zdarzeniach zmaga się z zespołem stresu pourazowego (PTSD). Jego objawy to m.in. natrętne wspomnienia (flashbacki), koszmary senne, unikanie miejsc i sytuacji kojarzących się z wypadkiem, a także nadmierna czujność i drażliwość.

Proces leczenia traumy jest długi i wymaga wsparcia specjalistów – psychologa lub psychiatry. Ważne jest, aby osoba poszkodowana i jej bliscy rozumieli, że problemy psychiczne po wypadku nie są oznaką słabości, ale normalną reakcją na nienormalne wydarzenie. Terapia, wsparcie rodziny i przyjaciół oraz poczucie bezpieczeństwa są kluczowe dla powrotu do równowagi psychicznej. Nie można bagatelizować tego aspektu rekonwalescencji, ponieważ nieleczona trauma może prowadzić do depresji, lęków i trwałego obniżenia jakości życia.

Jesteś świadkiem? Twoja reakcja ma znaczenie

Historia z ulicy Zbaraskiej mogła zakończyć się tragicznie. Tak się nie stało z dwóch powodów: reakcji świadka i profesjonalizmu służb. To uświadamia nam, jak wielką siłę ma ludzka empatia i gotowość do działania. Nawet cichym, ledwo słyszalnym jękiem nie można gardzić, bo może to być jedyny sygnał, jaki jest w stanie wysłać umierający człowiek. Jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w podobnej sytuacji, pamiętaj o kilku prostych krokach: oceń bezpieczeństwo, wezwij pomoc (numer 112), nie ruszaj poszkodowanego (chyba że grozi mu bezpośrednie niebezpieczeństwo, np. pożar), zapewnij mu ciepło i wsparcie psychiczne do czasu przyjazdu karetki.

Twoja szybka i prawidłowa reakcja może zadecydować o czyimś życiu lub zdrowiu. Nie bój się działać. Dyspozytor pod numerem 112 przeprowadzi Cię przez wszystkie niezbędne czynności. To nie wymaga bohaterstwa, a jedynie odrobiny odwagi i ludzkiego odruchu. Pamiętajmy o tej historii, kiedy następnym razem usłyszymy coś niepokojącego, nawet jeśli będzie to tylko cichym szeptem w środku nocy.

Wiedza na temat pierwszej pomocy jest niezwykle cenna i może uratować życie w najmniej oczekiwanym momencie. Warto regularnie odświeżać swoje umiejętności i dowiadywać się więcej o prawidłowym postępowaniu w sytuacjach kryzysowych. Dowiedz się więcej o zasadach pierwszej pomocy w urazach. Zrozumienie, jak działa ludzki organizm w stanie szoku, pozwala lepiej pomagać. Przeczytaj także o psychologicznych skutkach traumy.

Zobacz także: