W całej Polsce, z dala od medialnego zgiełku, dzieje się coś niepokojącego. To proces, który dotyka fundamentów opieki zdrowotnej i bezpieczeństwa przyszłych matek oraz ich dzieci. W Polsce trwa cicha likwidacja oddziałów położniczych. Nie jest to nagła decyzja, lecz bolesny skutek głębokich problemów demograficznych i finansowych, które narastały od lat. Zamykanie kolejnych porodówek, zwłaszcza w mniejszych, powiatowych szpitalach, staje się faktem. Warto zrozumieć, dlaczego tak się dzieje i jakie konsekwencje niesie to dla nas wszystkich.
Ten artykuł powstał, aby rzucić światło na ten złożony problem. Wyjaśnimy, skąd bierze się kryzys, dlaczego oddziały przynoszą straty i co to oznacza dla kobiet przygotowujących się do porodu. Przede wszystkim jednak skupimy się na faktach i poszukamy odpowiedzi na pytanie, jak możemy zbudować bezpieczną przyszłość dla rodzących w Polsce.
Demografia – Ciche Serce Problemu
Aby zrozumieć, dlaczego porodówki znikają, musimy spojrzeć na dane. Polska zmaga się z pogłębiającym się kryzysem demograficznym. Wskaźnik dzietności jest jednym z najniższych w Europie, a w 2024 roku odnotowaliśmy najmniejszą liczbę urodzeń od czasów II wojny światowej. To nie są tylko suche liczby. To realna zmiana społeczna, która ma bezpośrednie przełożenie na system opieki zdrowotnej. Mniej urodzeń oznacza po prostu mniej pacjentek na oddziałach położniczych.
Szpitale, zwłaszcza te mniejsze, odczuwają to najdotkliwiej. Kiedyś tętniące życiem oddziały, dziś często świecą pustkami. Zdarzają się miesiące, w których liczba porodów jest jednocyfrowa. To smutna rzeczywistość, która sprawia, że utrzymanie pełnej gotowości oddziału staje się ekonomicznym wyzwaniem. Problem nie dotyczy jednego regionu, ale całego kraju, choć najbardziej widoczny jest w województwach takich jak podlaskie, podkarpackie czy łódzkie.
Prognozy demograficzne nie napawają optymizmem. Przewiduje się dalszy spadek liczby ludności w nadchodzących dekadach. Dlatego system opieki perinatalnej musi dostosować się do nowej rzeczywistości. Pytanie brzmi: jak to zrobić mądrze, stawiając na pierwszym miejscu bezpieczeństwo matki i dziecka?
Ekonomia Porodu: Dlaczego Oddziały Położnicze Stają się Nierentowne?
Oddział położniczo-ginekologiczny to jedna z najdroższych w utrzymaniu jednostek szpitalnych. Dlaczego? Ponieważ musi być w gotowości 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Prawo wymaga, aby na dyżurze był obecny pełny zespół specjalistów, niezależnie od tego, czy w danym momencie odbywa się poród, czy nie. Oznacza to stałe koszty zatrudnienia lekarzy ginekologów-położników, neonatologów, anestezjologów, położnych i pielęgniarek.
Gdy porodów jest mało, przychody z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia nie są w stanie pokryć tych ogromnych kosztów stałych. Doskonałym przykładem jest Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Bielsku Podlaskim. Dyrekcja szpitala poinformowała, że oddział położniczy przynosił rocznie aż 4 miliony złotych straty. Ta cicha walka o przetrwanie toczy się w wielu małych szpitalach powiatowych. Dyrektorzy stają przed dramatycznym wyborem: albo zamknąć nierentowny oddział, albo ryzykować zadłużenie całej placówki, co zagraża także innym pacjentom.
Finansowanie z NFZ opiera się głównie na liczbie wykonanych procedur. W przypadku położnictwa oznacza to liczbę odebranych porodów. System ten nie uwzględnia kosztów utrzymania gotowości. W rezultacie małe porodówki, kluczowe dla lokalnych społeczności, wpadają w spiralę zadłużenia, co prowadzi do ich zawieszenia lub całkowitej likwidacji.
Co Oznacza Zamknięcie Porodówki dla Przyszłej Mamy?
Konsekwencje zamykania oddziałów położniczych najmocniej odczuwają pacjentki. Dla kobiety mieszkającej w małym mieście lub na wsi likwidacja lokalnej porodówki oznacza jedno: konieczność dojazdu do szpitala w odległym mieście. To nie tylko kwestia komfortu, ale przede wszystkim bezpieczeństwa. Dłuższy czas transportu w trakcie akcji porodowej zwiększa stres i ryzyko powikłań. W sytuacjach nagłych, takich jak krwotok czy nagłe niedotlenienie płodu, liczy się każda minuta.
Ta cicha zmiana w systemie opieki zdrowotnej ma bardzo głośne konsekwencje dla pacjentek. Kobiety tracą dostęp do opieki blisko miejsca zamieszkania, do lekarzy i położnych, których znają i którym ufają. Zamiast tego muszą rodzić w obcym miejscu, często bez wsparcia rodziny, która nie może pozwolić sobie na dalekie dojazdy. W niektórych regionach Polski zaczyna się mówić o zjawisku “pustyń położniczych” – obszarów, gdzie dostęp do opieki porodowej jest drastycznie ograniczony.
To także problem organizacyjny. Większe, centralne szpitale stają się bardziej obciążone. Może to prowadzić do przepełnienia, dłuższego czasu oczekiwania na przyjęcie i mniejszej indywidualizacji opieki. Zapewnienie każdej rodzącej poczucia bezpieczeństwa i intymności staje się w takich warunkach znacznie trudniejsze.
Czy Mniej Znaczy Lepiej? Paradoks Jakości Opieki
W dyskusji o zamykaniu małych porodówek pojawia się ważny argument dotyczący jakości i bezpieczeństwa. Część ekspertów medycznych uważa, że konsolidacja usług w większych, specjalistycznych ośrodkach może podnieść standardy opieki. Dlaczego? Ponieważ personel medyczny, który odbiera więcej porodów, ma większe doświadczenie. Lekarze i położne regularnie spotykają się z różnymi, także rzadkimi i skomplikowanymi przypadkami, co pozwala im utrzymać i rozwijać swoje umiejętności.
Większe szpitale dysponują zazwyczaj lepszym zapleczem diagnostycznym i terapeutycznym. Mają oddziały intensywnej terapii noworodka (neonatologiczne) o wyższym stopniu referencyjności, stały dostęp do banku krwi i specjalistów z innych dziedzin. W sytuacji kryzysowej to właśnie te zasoby mogą uratować życie matki lub dziecka. Dane z rankingów, takich jak te prowadzone przez Fundację Rodzić po Ludzku, często pokazują, że pacjentki wyżej oceniają warunki i opiekę w większych, dobrze zorganizowanych placówkach.
To cicha debata, która toczy się w środowisku medycznym od lat. Z jednej strony mamy potrzebę zapewnienia równego dostępu do opieki, blisko domu. Z drugiej – dążenie do maksymalizacji bezpieczeństwa poprzez koncentrację zasobów i doświadczenia. Znalezienie złotego środka między tymi dwiema wartościami jest największym wyzwaniem dla organizatorów systemu ochrony zdrowia.
System w Potrzebie: Jakie są Możliwe Rozwiązania?
Problem jest złożony, więc proste rozwiązania nie istnieją. Ministerstwo Zdrowia zaproponowało tworzenie punktów porodowych przy izbach przyjęć lub SOR-ach, gdzie dyżurująca położna oceniałaby stan pacjentki. Jednak wielu ekspertów traktuje to jako rozwiązanie tymczasowe, a nie systemową reformę. Cicha reorganizacja systemu jest nieunikniona, ale musi być przeprowadzona z myślą o bezpieczeństwie matek i dzieci.
Co można zrobić? Po pierwsze, konieczna jest zmiana modelu finansowania. Należy wprowadzić mechanizmy, które wynagradzają szpitale nie tylko za liczbę porodów, ale także za utrzymanie gotowości. To pozwoliłoby przetrwać strategicznie ważnym, choć mniej obciążonym oddziałom. Po drugie, kluczowe jest tworzenie zintegrowanych sieci opieki perinatalnej. W ramach takiej sieci mniejsze szpitale mogłyby zajmować się ciążami o niskim ryzyku, a pacjentki z powikłaniami byłyby kierowane do ośrodków specjalistycznych, zgodnie z jasnymi procedurami.
Należy również wzmocnić rolę opieki ambulatoryjnej i położnych środowiskowych. Dobrze zorganizowana opieka przedporodowa może wcześnie wykryć wiele zagrożeń. Pozwala to na zaplanowanie porodu w odpowiednim miejscu i uniknięcie dramatycznych sytuacji w ostatniej chwili. Inwestycja w profilaktykę i edukację jest zawsze bardziej opłacalna niż leczenie powikłań.
Przyszłość Narodzin w Polsce: Wyzwania i Nadzieje
Zamykanie oddziałów położniczych to nie spisek ani zła wola dyrektorów szpitali. Ta cicha likwidacja nie jest spiskiem, lecz trudną odpowiedzią na realne problemy. Jest bolesnym objawem kryzysu demograficznego, niedoskonałości systemu finansowania i dylematów związanych z zapewnieniem najwyższej jakości opieki. Ignorowanie tych faktów nie sprawi, że problem zniknie. Wręcz przeciwnie, będzie się on pogłębiał.
Ta cicha rewolucja w położnictwie wymaga od nas wszystkich uwagi i mądrych decyzji. Potrzebujemy szerokiej debaty publicznej z udziałem pacjentek, lekarzy, położnych, menedżerów i decydentów. Celem musi być stworzenie nowej mapy porodowej Polski – mapy, która gwarantuje bezpieczeństwo, ale jednocześnie szanuje prawo kobiety do opieki blisko domu. To zadanie trudne, ale absolutnie kluczowe dla zdrowia przyszłych pokoleń.
Ostatecznie, ta cicha zmiana musi prowadzić do stworzenia systemu, który jest zarówno bezpieczny, jak i dostępny. Systemu, w którym każda kobieta, niezależnie od miejsca zamieszkania, może czuć się zaopiekowana i spokojna o zdrowie swoje i swojego dziecka. To nasza wspólna odpowiedzialność.
Dowiedz się więcej o standardach opieki okołoporodowej
Sprawdź, jak demografia wpływa na system zdrowia
