Ujawniamy. Polski Dron “Wizjer” – Game Changer czy Technologiczny Koszmar?

Ujawniamy. Polski Dron “Wizjer” – Game Changer czy Technologiczny Koszmar?

Avatar photo Adam Technologia
30.10.2025 04:32
8 min. czytania

Witajcie, maniacy technologii! Adam z tej strony. Dziś wlatujemy na pełnej prędkości w temat, który elektryzuje i budzi ogromne emocje. Mowa o dronach. Ale nie tych, którymi kręcicie wakacyjne ujęcia. Chodzi o sprzęt wojskowy, który ma decydować o przewadze na polu bitwy. Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) z dumą prezentowała swój najnowszy produkt – drona “Wizjer”. Miał być symbolem naszej technologicznej niezależności, krokiem w przyszłość i prawdziwym game changerem dla armii. Obiecywano cuda. Jednak coś poszło bardzo nie tak. Dziś, opierając się na niepokojących doniesieniach i wojskowych raportach, ujawniamy., co kryje się za kulisami tego ambitnego projektu.

Na papierze wszystko wyglądało kosmicznie. “Wizjer” to taktyczny dron rozpoznawczy klasy mini, stworzony przez konsorcjum z PGZ na czele. Jego zadanie? Patrolować teren w promieniu do 30 kilometrów, dostarczając obraz na żywo dzięki zaawansowanej głowicy optoelektronicznej. Mamy tu kamerę dzienną i termowizję. To oczy i uszy dowódcy, zawieszone wysoko nad polem walki. Brzmi jak technologia XXI wieku, prawda? I tak właśnie była przedstawiana.

Wielkie Nadzieje i Głośne Zapowiedzi

Pamiętam doskonale tę pompę podczas oficjalnych prezentacji. Padaly wielkie słowa. Mówiono o “budowie nowoczesnej, technologicznie suwerennej armii”. Wiceministrowie i prezesi z dumą opowiadali o unikalnych możliwościach “Wizjera”. Podkreślano, że potrafi latać w trudnych warunkach – w deszczu, mgle, a nawet w chmurach. To miało być coś, czego nie mają inni. Wojsko zamówiło 25 zestawów, a w każdym z nich cztery drony. To łącznie 100 maszyn gotowych do akcji. Cała Polska miała patrzeć z podziwem, jak nasz przemysł zbrojeniowy wchodzi na wyższy poziom.

Za projekt odpowiadały między innymi Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 (WZL2) z Bydgoszczy. To nie jest przypadkowa firma. WZL2 to jeden z filarów polskiego przemysłu lotniczego, strategiczny gracz z ogromnym doświadczeniem. W strukturach PGZ to właśnie oni pełnią rolę lidera i integratora systemów bezzałogowych. Dlatego oczekiwania były gigantyczne. Wszyscy wierzyli, że jeśli ktoś ma dostarczyć armii drona z prawdziwego zdarzenia, to właśnie oni. Niestety, rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany.

Pierwsze Pęknięcia w Lśniącym Pancerzu

Pierwszy sygnał alarmowy, który dotarł do opinii publicznej, był spektakularny. W Inowrocławiu jeden z dronów “Wizjer” spadł prosto na zaparkowane samochody. Incydent, który wojsko i producent próbowali bagatelizować, okazał się wierzchołkiem góry lodowej. Szybko wyszło na jaw, że to nie był odosobniony przypadek. Problemy z tym sprzętem są znacznie głębsze, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. To nie jest kwestia jednego błędu pilota czy nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.

Dzięki dziennikarskiemu śledztwu światło dzienne ujrzał wojskowy raport, który bezlitośnie obnaża wady konstrukcji. Dokument wprost stwierdza, że dron “nie spełnia wymagań operacyjnych”. To w wojskowym żargonie oznacza jedno: ten sprzęt jest bezużyteczny na prawdziwym polu walki. To druzgocąca ocena dla projektu, w który zainwestowano lata pracy i ogromne pieniądze. W naszym artykule ujawniamy., jak daleko ta wizja odbiega od rzeczywistości, z którą muszą mierzyć się żołnierze.

Co poszło nie tak? Ujawniamy. kulisy problemów z “Wizjerem”

Zacznijmy od podstaw. Jeden z oficerów zajmujących się cyberbezpieczeństwem skwitował oprogramowanie drona krótko: “Tak można było programować ten sprzęt 15 lat temu, ale nie teraz”. To nokautujący cios. W dobie, gdy oprogramowanie jest sercem każdego nowoczesnego urządzenia, archaiczny kod to prosta droga do katastrofy. Oznacza to podatność na zakłócenia, niestabilność i po prostu toporną obsługę. W warunkach bojowych, gdzie liczy się każda sekunda, nie ma miejsca na walkę ze sprzętem.

Kolejny absurd to logistyka. “Wizjer” jest klasyfikowany jako dron “mini”. Jednak do jego transportu na pole walki potrzebna jest… ciężarówka. Wyobraźcie sobie tę sytuację. Zwinne, mobilne oddziały rozpoznawcze muszą ciągnąć za sobą wielki pojazd, żeby wystartować małym (w teorii) samolotem. To zaprzeczenie idei nowoczesnego, elastycznego pola walki. Współczesne konflikty, jak ten w Ukrainie, pokazują, że liczy się szybkość, prostota i możliwość operowania z niemal każdego miejsca. System wymagający ciężarówki jest po prostu niepraktyczny.

Problemy piętrzyły się także podczas szkoleń. Żołnierze, którzy mieli zostać operatorami “Wizjera”, od początku zderzali się ze ścianą. Sprzęt był awaryjny, a jego obsługa frustrująca. To nie buduje zaufania do technologii, która w krytycznym momencie ma ratować życie i zapewniać przewagę taktyczną. Jeśli już na etapie szkolenia pojawiają się tak fundamentalne wady, to co stałoby się w warunkach realnego stresu bojowego? Odpowiedź na to pytanie jest niepokojąca i dlatego ujawniamy. te fakty, by wywołać dyskusję.

Poligon Prawdy – Testy w Drawsku Pomorskim

Praktyczna część szkoleń odbywała się między innymi w Drawsku Pomorskim. To nie jest zwykłe pole. To największy poligon wojskowy w Polsce, miejsce, gdzie testuje się najnowszy sprzęt i prowadzi międzynarodowe manewry. To właśnie tam, w kontrolowanych, ale wymagających warunkach, “Wizjer” miał udowodnić swoją wartość. To tam teoria miała spotkać się z praktyką. I to właśnie tam system oblał egzamin.

Żołnierze i instruktorzy zderzyli się z zawodnością maszyn. Loty kończyły się przedwcześnie, systemy zawieszały się, a drony odmawiały posłuszeństwa. Poligon w Drawsku Pomorskim stał się poligonem prawdy o “Wizjerze”. To tam wyszło na jaw, że szumne zapowiedzi o lataniu w każdych warunkach były, delikatnie mówiąc, na wyrost. Każda kolejna godzina spędzona z tym sprzętem musiała być dla przyszłych operatorów źródłem rosnącej frustracji i obaw. Właśnie te doświadczenia z poligonu znalazły swoje odzwierciedlenie w miażdżącym raporcie, którego szczegóły teraz ujawniamy..

Konsekwencje dla Polskiej Obronności i Przemysłu

Sprawa “Wizjera” to coś więcej niż tylko historia jednego nieudanego drona. To sygnał ostrzegawczy dla całego polskiego przemysłu obronnego. Stawianie na “technologiczną suwerenność” ma sens tylko wtedy, gdy dostarczane produkty są najwyższej jakości. W przeciwnym razie staje się to pustym hasłem, a my zostajemy z przestarzałym i zawodnym sprzętem, za który zapłaciliśmy jak za nowoczesny. To podważa zaufanie nie tylko do konkretnej firmy, ale do całej strategii modernizacji armii.

Co dalej? PGZ i WZL2 stoją przed ogromnym wyzwaniem. Muszą nie tylko naprawić “Wizjera”, ale przede wszystkim odbudować zaufanie. To wymaga transparentności i przyznania się do błędów. Konieczna jest głęboka analiza tego, co poszło nie tak – od etapu projektowania, przez oprogramowanie, aż po testy i wdrożenie. Bez wyciągnięcia wniosków ryzykujemy powtórzenie tych samych błędów w przyszłych, być może jeszcze ważniejszych projektach. Dlatego tak głośno o tym ujawniamy., bo stawka jest ogromna.

Współczesne pole walki ewoluuje w błyskawicznym tempie. Innowacje, które jeszcze wczoraj wydawały się fantastyką, dziś stają się standardem. Polska nie może sobie pozwolić na pozostanie w tyle. Potrzebujemy sprzętu, który jest nie tylko nowoczesny na papierze, ale przede wszystkim niezawodny i skuteczny w rękach żołnierza. Historia “Wizjera” to bolesna, ale cenna lekcja. Pora ją odrobić. Mam nadzieję, że odpowiedzialni za ten projekt wyciągną wnioski, bo czas na poprawki szybko się kończy. Właśnie dlatego ujawniamy. te problemy, by przyspieszyć proces naprawczy. Ostatecznie, w tej grze chodzi o nasze wspólne bezpieczeństwo.

Technologia wojskowa to fascynujący, ale i niezwykle wymagający świat. Każdy błąd może mieć poważne konsekwencje. Dlatego tak ważne jest, by patrzeć producentom na ręce i głośno mówić o problemach. Sprawa “Wizjera” pokazuje, że nawet najbardziej ambitne plany mogą rozbić się o twardą rzeczywistość. Mam nadzieję, że to otrzeźwienie doprowadzi do realnych zmian. Bo polska armia zasługuje na najlepszy sprzęt, jaki technologia ma do zaoferowania. Z tego powodu ujawniamy. prawdę, nawet jeśli jest ona niewygodna. Chcesz dowiedzieć się więcej o nowoczesnych technologiach w wojsku? Sprawdź, jak drony zmieniają oblicze współczesnych konfliktów. Zastanawiasz się, jakie inne wyzwania stoją przed polską zbrojeniówką? Przeczytaj o przyszłości polskiego przemysłu obronnego.

Zobacz także: