Gnał hulajnogą 122 km/h! Kiedy gadżet staje się śmiertelną bronią na drodze?

Gnał hulajnogą 122 km/h! Kiedy gadżet staje się śmiertelną bronią na drodze?

Avatar photo Adam Technologia
19.11.2025 21:31
8 min. czytania

Elektryczne hulajnogi to absolutny game-changer w miejskiej dżungli. Wskakujesz, odpychasz się i płyniesz przez miasto, omijając korki. To symbol nowoczesności, wolności i technologicznego postępu, który mamy na wyciągnięcie ręki. Jednak pod tą warstwą wygody i ekologii kryje się mroczny sekret. Coraz częściej te fantastyczne gadżety trafiają w nieodpowiedzialne ręce, a ich moc jest wykorzystywana w skrajnie niebezpieczny sposób. Jeden z tiktokerów gnał na swojej maszynie z prędkością przekraczającą 120 km/h, wyprzedzając samochody na drodze publicznej. To już nie jest zabawa. To igranie z życiem – swoim i innych. Czas na serio porozmawiać o tym, gdzie leży granica między technologiczną pasją a czystym szaleństwem.

Zacznijmy od podstaw. Standardowa hulajnoga elektryczna, którą możecie wypożyczyć na minuty, to sprzęt zaprojektowany z myślą o bezpieczeństwie i zgodności z przepisami. Jej prędkość jest fabrycznie ograniczona. Ale rynek nie znosi próżni. Obok tych miejskich “wołów roboczych” wyrosła cała kategoria maszyn o potężnych silnikach, ogromnych bateriach i zawieszeniu rodem z motocykla crossowego. To prawdziwe bestie, które potrafią zawstydzić niejeden samochód na starcie spod świateł. Ich moc jest oszałamiająca, a przyspieszenie wciska w ziemię. Problem w tym, że są one sprzedawane praktycznie każdemu, kto ma odpowiednią gotówkę, bez żadnych wymogów dotyczących uprawnień czy przeszkolenia.

Te super-hulajnogi to technologiczne majstersztyki. Wyposażone w podwójne silniki o mocy kilku tysięcy watów, zaawansowane systemy hamulcowe i baterie pozwalające na przejechanie nawet 100 kilometrów na jednym ładowaniu. To sprzęt, który fascynuje i kusi, by sprawdzić jego granice. Niestety, te granice często znajdują się daleko poza granicami zdrowego rozsądku i, co ważniejsze, prawa.

Prawo kontra rzeczywistość: Zderzenie ze ścianą przepisów

Porozmawiajmy o konkretach, bo technologia musi iść w parze z regulacjami. W Polsce sprawa jest jasna. Zgodnie z przepisami, hulajnoga elektryczna to pojazd, którego konstrukcja ogranicza prędkość do 20 km/h. To maksymalna dozwolona prędkość, z jaką możemy legalnie poruszać się po drodze dla rowerów. Przekroczenie tego limitu to proszenie się o kłopoty. Policja ma pełne prawo zatrzymać takiego kierowcę i wlepić mu mandat w wysokości 500 zł. Co więcej, w skrajnych przypadkach pojazd może zostać nawet zatrzymany.

Tu pojawia się fundamentalne pytanie. Skoro prawo jest tak precyzyjne, dlaczego bez problemu możemy kupić w internecie hulajnogę, która fabrycznie osiąga 80, 100, a nawet ponad 120 km/h? Odpowiedź jest prosta: sprzedawcy często oznaczają je jako sprzęt “off-roadowy” lub “do użytku na terenie prywatnym”. W praktyce jednak nikt nie weryfikuje, gdzie te demony prędkości będą używane. W rezultacie ulice miast stają się poligonem doświadczalnym dla amatorów mocnych wrażeń. Ta luka prawna tworzy niezwykle niebezpieczną sytuację, w której technologia wyprzedziła zdrowy rozsądek i regulacje o lata świetlne.

Gnał po sławę w sieci – Mroczna strona TikToka

Idealnym przykładem tego zjawiska jest tiktoker o pseudonimie g4_qverex. Jego profil stał się wirusową sensacją, ale z najgorszych możliwych powodów. Młody człowiek publikuje nagrania, na których dokumentuje swoje “wyczyny”. Na jednym z filmów widać, jak gnał z prędkością ponad 100 km/h, swobodnie lawirując między samochodami. Na innym licznik jego hulajnogi, wartej podobno około 18 tysięcy złotych, wskazuje ponad 122 km/h. To prędkość, która na autostradzie jest normą dla samochodu, ale na dwukołowym pojeździe z malutkimi kółkami jest czystym samobójstwem.

Co motywuje do takiego zachowania? Oczywiście, lajki, udostępnienia i chwilowa sława w internecie. Każde kolejne wyświetlenie to paliwo napędzające tę spiralę nieodpowiedzialności. Komentarze pod filmami są podzielone. Jedni są pod wrażeniem mocy maszyny i “odwagi” kierowcy. Inni, na szczęście, wskazują na ogromne zagrożenie. “Jeden kamyk i leżysz” – pisze jeden z internautów. I ma absolutną rację. Przy takiej prędkości nawet najmniejsza nierówność na drodze, plama oleju czy nagłe wtargnięcie pieszego kończy się tragedią.

Pojawiły się nawet spekulacje, że niektóre z tych filmów mogą być edytowane przy użyciu AI, aby sztucznie zawyżyć prędkość. Niezależnie od tego, czy to prawda, sam przekaz jest toksyczny. Promuje on skrajnie niebezpieczne zachowania i tworzy iluzję, że taka jazda jest czymś fajnym i godnym naśladowania. To cyfrowy wirus, który może mieć śmiertelne konsekwencje w realnym świecie.

Fizyka jest bezlitosna: Dlaczego to tak niebezpieczne?

Odejdźmy na chwilę od emocji i spójrzmy na chłodne fakty. Fizyka nie wybacza błędów. Hulajnoga elektryczna, nawet ta najdroższa, ma fundamentalne ograniczenia konstrukcyjne. Małe koła oznaczają mniejszą stabilność i gorsze radzenie sobie z nierównościami. Krótki rozstaw osi sprawia, że przy dużej prędkości pojazd staje się niezwykle nerwowy i podatny na tzw. “shimmy” – gwałtowne, niekontrolowane wibracje kierownicy. Wystarczy chwila dekoncentracji, by stracić panowanie nad maszyną.

Kolejna kwestia to hamowanie. Droga hamowania z prędkości 100 km/h jest drastycznie dłuższa niż z przepisowych 20 km/h. Nawet najlepsze hamulce tarczowe mają swoje granice. Kierowca, który gnał z taką prędkością, nie miał praktycznie żadnych szans na skuteczne zatrzymanie się przed nagłą przeszkodą. Do tego dochodzi brak jakiejkolwiek ochrony. Karoserią jest ciało kierowcy. Kask to absolutne minimum, ale przy zderzeniu z samochodem przy prędkości 100 km/h nie daje on żadnej gwarancji przeżycia. To prosta kalkulacja ryzyka, w której szanse są dramatycznie niskie.

Szokujące statystyki: Gdy zabawa kończy się tragedią

Niestety, to nie są tylko teoretyczne rozważania. Statystyki wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych rosną w zastraszającym tempie. To już prawdziwa plaga. Dane są alarmujące – w ciągu zaledwie jednego miesiąca w Polsce odnotowano 756 zdarzeń z udziałem tych pojazdów. To ponad 25 wypadków dziennie! Co jeszcze bardziej przerażające, ponad 400 z tych incydentów dotyczyło dzieci. To pokazuje, jak wielki jest problem z brakiem edukacji i świadomości zagrożeń.

Każda z tych liczb to osobista tragedia. To złamania, urazy głowy, a w najgorszych przypadkach – śmierć. Ofiarami są nie tylko nieodpowiedzialni kierowcy, ale także przypadkowi piesi, którzy nie spodziewają się, że zza rogu z prędkością samochodu wyłoni się niemal bezgłośny pojazd. To zagrożenie, którego nie możemy dłużej ignorować. Musimy działać, zanim dojdzie do kolejnych, jeszcze gorszych tragedii. Chłopak, który gnał na hulajnodze, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.

Jaka jest przyszłość mobilności? Odpowiedzialność i technologia

Czy to oznacza, że powinniśmy zakazać hulajnóg elektrycznych? Absolutnie nie! To fantastyczna technologia, która ma ogromny potencjał. Musimy jednak nauczyć się z niej korzystać w sposób odpowiedzialny. Przyszłość leży w inteligentnych rozwiązaniach, które połączą innowacje z bezpieczeństwem. Jednym z pomysłów jest geofencing – automatyczne ograniczanie prędkości hulajnóg w określonych strefach, na przykład w pobliżu szkół, w parkach czy na zatłoczonych chodnikach.

Kolejnym krokiem mogłoby być wprowadzenie obowiązku rejestracji dla najmocniejszych modeli, podobnie jak ma to miejsce w przypadku skuterów. Taki wymóg, połączony z obowiązkowym ubezpieczeniem OC, z pewnością ostudziłby zapał niektórych amatorów prędkości. Kluczowa jest jednak edukacja. Musimy od najmłodszych lat uczyć, że hulajnoga to nie zabawka, ale pełnoprawny pojazd, a jego kierowca ponosi pełną odpowiedzialność za swoje czyny.

Technologia dała nam niesamowite narzędzia. Teraz od nas zależy, jak je wykorzystamy. Nie pozwólmy, by bezmyślność i pogoń za internetową sławą zniszczyły potencjał jednego z najciekawszych gadżetów ostatnich lat. Zanim zdecydujesz się naśladować kogoś, kto gnał bez opamiętania, pomyśl o konsekwencjach. Pomyśl o fizyce, o prawie i o innych ludziach. Jeździj z głową, bo technologia ma służyć życiu, a nie je odbierać.

Problem nieodpowiedzialnej jazdy na hulajnogach elektrycznych jest coraz szerzej dyskutowany, a eksperci szukają skutecznych rozwiązań. Dowiedz się więcej o proponowanych zmianach w przepisach. Warto również zrozumieć, jakie technologie stoją za osiągami najszybszych modeli dostępnych na rynku. Sprawdź analizę techniczną potężnych hulajnóg elektrycznych.

Zobacz także: