Zostały ostatnie bastiony! Kto utrzymał miano niepokonanego w Orlen Basket Lidze?

Zostały ostatnie bastiony! Kto utrzymał miano niepokonanego w Orlen Basket Lidze?

Avatar photo Piotr Sport
26.10.2025 19:33
8 min. czytania

Parkiety Orlen Basket Ligi zapłonęły w ten weekend ogniem, jakiego dawno nie widzieliśmy! To była kolejka weryfikacji, brutalnego zderzenia z rzeczywistością i sportowej dramaturgii w najczystszej postaci. Kiedy kurz bitewny opadł, mapa sił w polskiej koszykówce wyglądała już zupełnie inaczej. Twierdze, które wydawały się nie do zdobycia, runęły z hukiem. Po tej kolejce w grze o miano niepokonanych zostały już tylko dwie ekipy. To był weekend, który udowodnił, że w tej lidze nie ma miejsca na chwilę dekoncentracji. Każdy błąd jest bezlitośnie wykorzystywany, a status faworyta trzeba potwierdzać w każdej sekundzie walki na śmierć i życie.

Wielu kibiców z zapartym tchem czekało na niedzielne starcia. Sobota przyniosła już pierwszą sensację, gdy swój nieskazitelny bilans straciła AMW Arka Gdynia. To był jednak tylko przedsmak tego, co miało nadejść. W niedzielę oczy całej koszykarskiej Polski zwrócone były na Sopot i Zieloną Górę. Tam rozegrały się bitwy, które na długo pozostaną w pamięci fanów. To właśnie w takich meczach rodzą się legendy i hartuje się stal przyszłych mistrzów. Kto wyszedł z nich z tarczą, a kto na tarczy? Zapnijcie pasy, bo to była prawdziwa jazda bez trzymanki!

Starcie Tytanów w Sopocie: Trefl gasi zapał Górnika

Mecz w Sopocie zapowiadano jako absolutny hit kolejki. I słusznie! Naprzeciw siebie stanęły dwie niepokonane dotąd drużyny: rozpędzony Energa Trefl Sopot i rewelacyjny beniaminek, Górnik Zamek Książ Wałbrzych. To miało być starcie doświadczenia z młodzieńczą fantazją, poukładanej taktyki z nieprzewidywalnością. Od pierwszych minut stało się jasne, że sopocianie nie zamierzają pozwolić, by w ich domu zostały napisane historie o cudownym marszu beniaminka. Podopieczni Żana Tabaka od razu narzucili mordercze tempo i przede wszystkim – żelazną defensywę.

Pierwsza połowa to był koncert gry obronnej Trefla. Wałbrzyszanie, którzy do tej pory z łatwością dziurawili kosze rywali, nagle zderzyli się ze ścianą. Agresywna obrona na całym parkiecie, podwajanie liderów i doskonała asekuracja sprawiły, że goście kompletnie stracili rytm. W pewnym momencie trzeciej kwarty przewaga gospodarzy sięgnęła aż 21 punktów! Wydawało się, że jest już po meczu, że Górnik został złamany mentalnie i fizycznie. To był pokaz siły, który miał wysłać jasny sygnał całej lidze: Sopot celuje w najwyższe laury i nie bierze jeńców.

Jednakże sport kocha zwroty akcji. Górnik pokazał charakter godny drużyny z czołówki. Nie złożyli broni, poderwali się do szaleńczej pogoni. Nagle to oni zaczęli trafiać seriami, a w szeregi Trefla wkradła się nerwowość. Seria dziewięciu punktów z rzędu dała im nadzieję i sprawiła, że emocje w Ergo Arenie znów sięgnęły zenitu. Ostatecznie jednak doświadczenie i spokój sopocian wzięły górę. Dowiedli zwycięstwo 84:77 do końca, ale Górnik, mimo porażki, wysłał sygnał, że nikt nie może go lekceważyć. To była porażka, z której mogą wyciągnąć więcej niż z niejednego zwycięstwa.

Paul Scruggs – Architekt Sopockiego Triumfu

W każdym wielkim meczu potrzebny jest bohater. W Sopocie tę rolę bezapelacyjnie odegrał Paul Scruggs. Amerykański rozgrywający był absolutnym dyrygentem gry Trefla. Jego występ to materiał do analizy dla młodych adeptów koszykówki. Scruggs nie tylko zdobywał punkty, ale robił na parkiecie wszystko. Był liderem, który pociągnął zespół w kluczowych momentach. Jego spokój i boiskowa inteligencja były bezcenne, gdy Górnik zaczął odrabiać straty.

Spójrzmy na jego statystyki, bo one mówią same za siebie. 19 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty, 2 przechwyty i 2 bloki. Imponujące, prawda? Ale jest coś jeszcze. Najważniejsza w tym wszystkim była jego efektywność i brak strat. W tak zaciętym i nerwowym spotkaniu Scruggs nie zanotował ani jednej straty! To dowód na niebywałą klasę i kontrolę nad grą. Był wszędzie tam, gdzie być powinien – raz kończył akcję efektownym wejściem pod kosz, by za chwilę zablokować rzut rywala. To był występ kompletny, który pokazał, jak wielkim wzmocnieniem dla Trefla jest ten zawodnik.

Dramat w Zielonej Górze: Gdy brakuje lidera

Równolegle do sopockiego thrillera, dramaturgia budowała się w Zielonej Górze. Tam miejscowy Zastal podejmował MKS Dąbrowę Górniczą. Goście przyjechali jednak poważnie osłabieni. W ich składzie zabrakło absolutnego lidera, mózgu i serca drużyny – Luthera Muhammada. To tak, jakby orkiestrze zabrać dyrygenta. I niestety, ta absencja była widoczna od pierwszych minut, mimo obiecującego początku.

MKS co prawda wszedł w mecz z animuszem, prowadząc nawet dziesięcioma punktami. Jednak im dłużej trwało spotkanie, tym bardziej widoczny stawał się brak zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar gry w trudnych momentach. W szeregach MKS-u zostały tylko wspomnienia po początkowej dominacji. Zastal, prowadzony przez fantastycznego Andrzeja Mazurczaka i odradzającego się Phila Fayne’a, metodycznie przejmował kontrolę nad meczem. Zielonogórzanie wyczuli krew i bezlitośnie wykorzystali słabość rywala. Ich zespołowa gra i konsekwencja w obronie pozwoliły im odrobić straty, a następnie zbudować bezpieczną przewagę.

Na placu boju w barwach MKS-u samotnie walczył Marc Garcia. Hiszpan dwoił się i troił, zdobywając aż 26 punktów. Jego heroiczny wysiłek nie wystarczył jednak, by w pojedynkę pokonać dobrze naoliwioną maszynę Zastalu. To była gorzka lekcja dla drużyny z Dąbrowy Górniczej. Lekcja o tym, jak ważna jest głębia składu i jak jeden kluczowy zawodnik może decydować o obliczu całego zespołu. Zastal wygrał 82:70, odnosząc niezwykle cenne zwycięstwo i udowadniając, że w swojej hali jest groźny dla każdego.

Zostały już tylko dwie twierdze nie do zdobycia

Po niedzielnych rozstrzygnięciach krajobraz na szczycie tabeli Orlen Basket Ligi uległ diametralnej zmianie. Z grona niepokonanych odpadły Górnik Wałbrzych i MKS Dąbrowa Górnicza. Wcześniej ten los spotkał AMW Arkę Gdynia. Kto zatem ostał się na placu boju? W całej lidze zostały już tylko dwie drużyny, które mogą pochwalić się nieskazitelnym bilansem. Są to Anwil Włocławek i wspomniany już Energa Trefl Sopot. To na nich skupi się teraz cała uwaga. To na nich ciążyć będzie presja bycia niepokonanym.

Każdy kolejny rywal będzie chciał być tym, który jako pierwszy zdejmie ich skalp. Utrzymanie perfekcyjnego rekordu w tak wyrównanej lidze jest zadaniem niemal niemożliwym. Wymaga nie tylko świetnej formy sportowej, ale też ogromnej odporności psychicznej i odrobiny szczęścia. Zarówno Anwil, jak i Trefl udowodniły już swoją moc. Teraz przed nimi najtrudniejszy test – test utrzymania się na szczycie, gdy wszyscy chcą cię z niego zrzucić. Wszystkie karty zostały rzucone na stół, a sezon zapowiada się niezwykle emocjonująco.

Liga w ogniu: Co dalej w walce o mistrzostwo?

Ta kolejka była fantastyczną reklamą Orlen Basket Ligi. Pokazała, że liga jest nieprzewidywalna, pełna pasji i wielkich indywidualności. Porażki faworytów tylko dodają jej kolorytu. Pokazują, że każdy może wygrać z każdym, a o zwycięstwie decyduje dyspozycja dnia. Mieliśmy przecież jeszcze jeden thriller, w którym King Szczecin po niesamowitej końcówce pokonał na wyjeździe Anwil Włocławek, choć to akurat nie miało wpływu na bilans Anwilu w lidze (był to mecz w ramach ENBL). To tylko potwierdza, jak zacięta jest rywalizacja.

Co nas czeka w najbliższych tygodniach? Polowanie na ostatnie niepokonane zespoły. Obserwowanie, jak drużyny, które zaliczyły pierwsze potknięcia, zareagują na porażkę. Czy Górnik podniesie się po zimnym prysznicu w Sopocie? Czy MKS znajdzie sposób na grę bez swojego lidera? Pytania się mnożą, a odpowiedzi zostały odłożone na kolejne mecze. Jedno jest pewne – emocji na pewno nie zabraknie. Ta liga żyje, pulsuje i z każdym tygodniem dostarcza nam niezapomnianych historii.

Sport to nie tylko suche wyniki i statystyki. To przede wszystkim ludzie, ich historie, walka z własnymi słabościami i dążenie do perfekcji. Ten weekend był tego najlepszym dowodem. Widzieliśmy heroizm, dramat, taktyczne szachy i indywidualne popisy. To esencja koszykówki, za którą tak bardzo ją kochamy. Po tej serii gier w głowach kibiców zostały niezapomniane wspomnienia i apetyt na więcej.

Chcesz zgłębić tajniki koszykarskiej taktyki? Odkryj analizy ekspertów na naszej stronie. Ciekawi Cię, jak radzą sobie inne zespoły w Orlen Basket Lidze? Sprawdź najnowsze podsumowania i tabele.

Zobacz także: