Są w sporcie historie, które mrożą krew w żyłach. Opowieści o tytanach, których pomniki kruszeją na naszych oczach. Historia Sun Yanga jest jedną z nich. To opowieść o gigancie, pływackim fenomenie z Chin, którego kariera była jak wzburzone morze – pełna złotych fal i mrocznych, dopingowych głębin. Wielu zastanawia się, czy to, co osiągnął, było owocem wyłącznie talentu. Jego droga na szczyt była równie spektakularna, co jego upadek, naznaczony skandalem, który na zawsze zmienił postrzeganie tej dyscypliny.
Mówimy o człowieku, który miał być niezatapialny. Mierzący blisko dwa metry, z ramionami jak wiosła, Sun Yang był stworzony do dominacji w wodzie. I dominował. Już jako dwudziestolatek na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku pokazał światu swoją siłę. Zgarnął dwa złote medale, a na dystansie 1500 metrów stylem dowolnym zmiażdżył rekord świata. Chiny oszalały na jego punkcie. Mieli swojego bohatera, złotego chłopca, który miał przez lata niepodzielnie rządzić na pływackich arenach. Jego styl był potężny, a determinacja niemal namacalna. Każdy jego start elektryzował trybuny i rywali.
Kolejne lata to pasmo sukcesów. Medale mistrzostw świata, triumfy na igrzyskach azjatyckich – jego kolekcja trofeów pęczniała w zastraszającym tempie. Wydawało się, że nic nie jest w stanie go zatrzymać. Był maszyną do wygrywania, symbolem potęgi chińskiego sportu. Jednak pod lśniącą powierzchnią sukcesu zaczęły pojawiać się pierwsze rysy. Pęknięcia, które zwiastowały nadchodzącą katastrofę.
Pierwsze Pęknięcie na Nieskazitelnym Wizerunku
Rok 2014. To wtedy po raz pierwszy nad karierą Sun Yanga zebrały się czarne chmury. W jego organizmie wykryto trimetazydynę. To substancja, która brzmi niewinnie, ale w sporcie jest jak tykająca bomba. Pierwotnie stosowana jako lek na serce, poprawiający przepływ krwi, została zakazana przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) właśnie w 2014 roku. Dlaczego? Ponieważ jej właściwości mogły dawać sportowcom nieuczciwą przewagę, zwiększając ich wydolność i wytrzymałość. To paliwo rakietowe dla organizmu na granicy ludzkich możliwości.
Tłumaczenia Yanga były proste. Twierdził, że przyjmował lek na palpitacje serca i nie wiedział o jego wpisaniu na listę zakazanych substancji. Chińska Agencja Antydopingowa potraktowała go niezwykle łagodnie, zawieszając go na zaledwie trzy miesiące. Kara była tak krótka, że niemal niezauważalna. Dla wielu obserwatorów był to pierwszy, poważny sygnał alarmowy. Pokazało to, że system może być pobłażliwy dla swoich największych gwiazd. Kontrowersje jednak na chwilę ucichły, a Sun Yang wrócił do basenu, by dalej kolekcjonować medale. Ale cień podejrzenia już na niego padł i nigdy do końca nie zniknął.
Noc, która Zmieniła Wszystko. Młot i Rozbita Próbka
Prawdziwy wstrząs miał dopiero nadejść. Przenosimy się do nocy z 4 na 5 września 2018 roku. Scenariusz rodem z thrillera szpiegowskiego, który rozegrał się w domu pływaka. Do jego drzwi zapukali niezapowiedziani kontrolerzy antydopingowi. To standardowa procedura, której celem jest testowanie sportowców poza zawodami, by mieć pewność, że grają czysto. Sun Yang oddał próbkę krwi. Wszystko wydawało się przebiegać rutynowo. Do czasu.
Gdy poproszono go o próbkę moczu, zaczął się dramat. Pływak zakwestionował uprawnienia kontrolerów. Napięcie rosło z minuty na minutę. W spór włączyła się matka sportowca, a na scenie pojawił się ochroniarz. Jednak to, co wydarzyło się później, przerosło najśmielsze scenariusze. Według raportu kontrolerów, matka Yanga nakazała ochroniarzowi zniszczenie pojemników z pobraną już krwią. Ochroniarz, używając młotka, rozbił fiolki, uniemożliwiając ich analizę. To był akt bezprecedensowej pogardy dla zasad. Akt, który wstrząsnął całym sportowym światem.
To był moment, w którym Sun Yang przekroczył granicę, zza której nie ma powrotu. Niszczenie próbek to jedno z najcięższych przewinień w kodeksie antydopingowym. To jawne utrudnianie pracy kontrolerom i deklaracja: “nie dowiecie się, co mam w organizmie”. Światowa Federacja Pływacka (FINA) początkowo uniewinniła go z powodu błędów proceduralnych po stronie kontrolerów, ale WADA nie zamierzała odpuścić. Wiedzieli, że jeśli taki czyn ujdzie płazem, cały system antydopingowy legnie w gruzach.
To, co nastąpiło później, było prawną batalią o duszę sportu
Sprawa trafiła tam, gdzie rozstrzygają się największe sportowe spory – do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. WADA złożyła odwołanie, domagając się surowej kary. To nie była już tylko sprawa Sun Yanga. To była walka o wiarygodność sportu. W lutym 2020 roku zapadł wyrok, który brzmiał jak wyrok śmierci dla kariery sportowca. Osiem lat dyskwalifikacji. Dla 28-letniego pływaka oznaczało to jedno – koniec marzeń o kolejnych igrzyskach, koniec wielkiego pływania.
Jednak saga trwała dalej. Prawnicy Yanga nie złożyli broni. Odwołali się do Szwajcarskiego Sądu Federalnego, który uchylił wyrok CAS z powodu stronniczości jednego z sędziów i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Nadzieja dla Chińczyka wróciła. W drugim procesie, w czerwcu 2021 roku, CAS podtrzymał winę pływaka, ale złagodził karę. Ostateczny werdykt brzmiał: cztery lata i trzy miesiące zawieszenia. Kara wciąż była dotkliwa, wykluczała go z igrzysk w Tokio, ale dawała cień szansy na powrót. Ta prawna batalia pokazała, jak skomplikowane i bezwzględne potrafią być sportowe sądy.
Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu dwukrotnie analizował każdy detal tej niewiarygodnej nocy. To, co było kluczowe, to sam fakt zniszczenia próbki. Niezależnie od rzekomych błędów proceduralnych kontrolerów, taki akt agresji wobec systemu był nie do obrony. To był jasny sygnał, że sportowiec ma coś do ukrycia. Nawet skrócona kara była potężnym ciosem w jego wizerunek i karierę.
Protesty na Podium – Głos Rywali
Jeszcze zanim zapadły ostateczne wyroki, świat pływania już wydał swój osąd. Rywale Sun Yanga mieli dość. Podczas Mistrzostw Świata w 2019 roku w Gwangju doszło do scen, które przeszły do historii. Australijczyk Mack Horton, po przegranej z Chińczykiem na 400 metrów, odmówił wejścia na podium. Stanął obok, w milczącym proteście. Kilka dni później to samo zrobił Brytyjczyk Duncan Scott. Ich gesty były potężniejsze niż tysiąc słów.
To był otwarty bunt przeciwko systemowi, który pozwalał startować zawodnikowi z tak poważnymi zarzutami. Rywale nie chcieli dzielić podium z kimś, kogo uważali za oszusta. Te obrazy obiegły cały świat. Pokazały głęboki podział w środowisku i frustrację czystych sportowców. Sun Yang stał się symbolem wszystkiego, co w sporcie jest złe: arogancji, oszustwa i poczucia bezkarności. Jego obecność na zawodach zatruwała atmosferę i podważała sens rywalizacji.
Powrót Króla czy Koniec Ery? Sun Yang po Dyskwalifikacji
Jego dyskwalifikacja zakończyła się w maju 2024 roku. Wiele osób myślało, że to już koniec, że po takiej przerwie i w takim wieku nie będzie w stanie wrócić na najwyższy poziom. Ale on wrócił. Zaledwie trzy miesiące po zakończeniu bana wystartował w krajowych mistrzostwach i… wygrał na swoim koronnym dystansie 400 metrów stylem dowolnym. To, co pokazał, było mieszanką dawnej siły i nowej niepewności.
Sam przyznał po wyścigu, że czuje się “zardzewiały”. Mówił o problemach z kontrolą tempa, o potrzebie startów, by odzyskać rytm. Jego powrót to jedno z najbardziej fascynujących pytań współczesnego sportu. Czy jest w stanie jeszcze raz wejść na szczyt? Czy świat sportu jest gotów go przyjąć z powrotem? A może jego dziedzictwo jest już na zawsze skażone? Sun Yang deklaruje, że chce “przekraczać granice” i sprawdzić, jak daleko może zajść jako “starszy sportowiec”.
Jego historia to gotowy scenariusz na film. Opowieść o talencie tak wielkim, jak ego, które go zniszczyło. To przestroga, że w sporcie nie ma drogi na skróty, a prawda, prędzej czy później, zawsze wypływa na powierzchnię. Niezależnie od tego, czy jeszcze kiedyś zdobędzie medal, na zawsze pozostanie postacią tragiczną – pływakiem, który mógł mieć wszystko, ale przez jedną, szaloną noc stracił szacunek i być może nieśmiertelność. Jego przypadek to ważna lekcja dla całego sportowego świata. Dowiedz się więcej o walce z dopingiem w sporcie. Podobne kontrowersje wstrząsały także innymi dyscyplinami. Zobacz, jak wyglądały inne głośne afery dopingowe.
