Rzucali jak na pokaz, rzucali z determinacją, rzucali, by przełamać niemoc! Koszykarze Śląska Wrocław w emocjonującym spotkaniu, rozegranym 6 grudnia 2025 roku w Hali Orbita we Wrocławiu, przerwali imponującą serię zwycięstw Dzików Warszawa. Mecz zakończył się wynikiem 109:100, zapewniając Śląskowi cenne punkty i przywracając nadzieję na lepsze pozycje w tabeli Orlen Basket Ligi.
Długa seria Dzików dobiegła końca
Przed wrocławską areną Dziki Warszawa prezentowały się niezwykle solidnie. Drużyna Marco Legovicha nie zaznała smaku porażki od 23 listopada 2025 roku, kiedy to ulegli Legii Warszawa w derbowym starciu. Ich imponująca passa budziła respekt i stanowiła poważne wyzwanie dla podopiecznych Ainarsa Bagatskisa. Rzucali celnie, grali zespołowo i wydawali się nie do zatrzymania. Jednak Śląsk pokazał charakter i udowodnił, że w koszykówce wszystko jest możliwe.
Niesamowita wymiana punktów – aż 209 oczek!
Mecz we Wrocławiu był prawdziwym festiwalem koszykówki. Obie drużyny prezentowały niezwykłą skuteczność w ataku, co zaowocowało aż 209 punktami na tablicy wyników. Rzucali z różnych pozycji, zaskakiwali rywali pomysłowymi akcjami i nie szczędzili energii w obronie. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 28:32 dla Dzików, ale Śląsk szybko zniwelował stratę, a w drugiej połowie przejął inicjatywę.
Liderzy po obu stronach parkietu
W barwach Dzików błysnął Landrius Horton, który zdobył 27 punktów, demonstrując swoją skuteczność zarówno z gry, jak i za trzy punkty (9/16 z gry, 4/6 za trzy). Jednak nawet jego wybitna forma nie wystarczyła, aby pokonać zmotywowany Śląsk. Po stronie gospodarzy prym wiódł Kadre Gray, który zanotował 23 punkty i 11 asyst, dyrygując grą swojej drużyny. Stefan Djordjević był nieomylny pod koszem, zdobywając 21 punktów przy imponującej skuteczności 9/10. Noah Kirkwood, po słabszej pierwszej połowie, w drugiej odsłonie pokazał swoje prawdziwe oblicze, dołączając do grona liderów Śląska.
Przewaga Dzików topnieje w oczach
Dziki Warszawa po serii dziewięciu punktów z rzędu w trzeciej kwarcie objęły nawet 10-punktową przewagę (49:39). Wydawało się, że kontrolują przebieg spotkania i są na dobrej drodze do kolejnego zwycięstwa. Jednak Śląsk nie zamierzał się poddać. Rzucali z coraz większą precyzją, poprawili grę w obronie i szybko odrobili straty. Seria siedmiu punktów z rzędu na początku czwartej kwarty pozwoliła im wyjść na prowadzenie i zmusiła Dzików do gonitwy.
Śląsk odpowiada ogniem na ogień
Wymiana ciosów trwała w najlepsze, a każda akcja była na wagę złota. Rzucali z dystansu, wchodzili pod kosz, walczyli o każdą piłkę. Śląsk pokazał, że jest w stanie sprostać presji i grać na równych warunkach z liderem ligi. Kadre Gray trafiał nawet pomimo fauli, a Stefan Djordjević wykorzystywał każdą nadarzającą się okazję do zdobywania punktów. Noah Kirkwood, po przespanej pierwszej połowie, w drugiej odsłonie był nie do zatrzymania, dodając Śląskowi energii i pewności siebie.
Trener Legovich zaskoczony postawą Śląska
Porazka Dzików Warszawa była zaskoczeniem dla trenera Marco Legovicha, który niedawno przedłużył umowę z klubem do końca sezonu 2026/2027. Śląsk zdołał zniwelować atuty Dzików i pokazać, że jest zespołem, z którym trzeba się liczyć. Rzucali z determinacją, grali zespołowo i walczyli do ostatniej sekundy. To zwycięstwo z pewnością doda im motywacji do dalszej pracy i walki o lepsze pozycje w tabeli.
Statystyki meczu: Śląsk Wrocław – Dziki Warszawa 109:100
(28:32, 22:22, 32:22, 27:24) (Gray 23, Djordjević 21, Kirkwood 17, Sanon 12, Urbaniak 10 – Horton 27, Soares 17, Chavez 13, Vander Plas 12, Kamiński 10). Mecz obfitował w emocje i zaciętą walkę, a ostatecznie zwycięstwo przypadło w udziale Śląskowi Wrocław. Rzucali celnie po obu stronach parkietu, ale to Śląsk był bardziej skuteczny w kluczowych momentach spotkania.
To zwycięstwo Śląska Wrocław jest dowodem na to, że w koszykówce nie ma słabych drużyn. Każdy zespół może pokonać każdego innego, jeśli tylko zagra z determinacją i wiarą w zwycięstwo. Rzucali z pasją, walczyli do końca i udowodnili, że są w stanie mierzyć się z najlepszymi.
Ten mecz z pewnością na długo zapadnie w pamięć kibicom koszykówki. Był to prawdziwy spektakl, pełen emocji, zwrotów akcji i niesamowitych rzutów. Śląsk Wrocław pokazał, że jest zespołem, który potrafi zaskoczyć i walczyć do ostatniej sekundy.
