Puchar Króla: Horror Getafe i grad goli! La Liga drży przed kopciuszkami

Puchar Króla: Horror Getafe i grad goli! La Liga drży przed kopciuszkami

Avatar photo Piotr Sport
03.12.2025 00:03
7 min. czytania

Krew, pot i łzy! Hiszpańska ziemia znów zadrżała, bo na boiska powrócił on – Copa del Rey. To nie są zwykłe rozgrywki. To teatr marzeń i koszmarów, gdzie Dawid co rusz rzuca wyzwanie Goliatowi, a legendy rodzą się w błocie i deszczu na prowincjonalnych stadionach. Wczesne rundy to prawdziwe pole minowe dla gigantów z La Liga. To właśnie ten puchar budzi demony i koronuje bohaterów z drugiego planu. Wtorkowa seria spotkań 1/32 finału była tego najlepszym dowodem. Zespoły z elity weszły do gry i od razu poczuły na plecach oddech zdeterminowanych rywali. Niektórzy zdali ten test, inni byli o krok od kompromitacji, która odbiłaby się echem w całej Hiszpanii.

Magia tych rozgrywek polega na ich bezwzględności. Tutaj nie ma miejsca na kalkulację. Nie ma rewanżów, które pozwalają odrobić straty na własnym terenie. Jest jeden mecz. Dziewięćdziesiąt minut, a czasem sto dwadzieścia, które decydują o wszystkim. Dla małych klubów to szansa na zapisanie się w historii, a dla faworytów śmiertelna pułapka. Presja jest gigantyczna, a atmosfera na trybunach potrafi uskrzydlić gospodarzy i sparaliżować nogi milionerom z wielkich miast. To właśnie dlatego kochamy ten format. To dlatego każdy mecz to osobna, fascynująca historia.

Getafe o krok od przepaści! Thriller i cudowne ocalenie

Jeśli ktoś szukał esencji dramaturgii, jaką oferuje Copa del Rey, powinien obejrzeć starcie Navalcarnero z Getafe. To miał być spacerek dla drużyny z przedmieść Madrytu. Zespół z La Liga kontra rywal z niższej klasy rozgrywkowej. Teoretycznie formalność. Praktyka okazała się jednak brutalna, a puchar po raz kolejny pokazał swoje pazury. Do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 2:0 dla gospodarzy. Szok, niedowierzanie i widmo jednej z największych sensacji tej rundy zawisło nad Getafe. To był prawdziwy koszmar.

Trener Quique Sánchez Flores musiał w szatni rzucać gromy. Jego podopieczni wyszli na drugą połowę jak na ścięcie, ale z wolą walki, której zabrakło im wcześniej. Napór rósł z każdą minutą, a desperacja mieszała się z nadzieją. Czas uciekał nieubłaganie. Dopiero w końcówce faworyci zdołali doprowadzić do wyrównania, rzutem na taśmę ratując się przed blamażem. Dogrywka była już wojną nerwów. Obie drużyny opadały z sił, ale to Getafe miało w swoich szeregach więcej jakości. Decydujący cios padł w 111. minucie. Gol na wagę awansu, który smakował jak zwycięstwo w finale. Getafe cudem uratowało swój puchar i honor, ale ta historia jest przestrogą dla wszystkich wielkich.

Ten mecz to kwintesencja tego, co w futbolu najpiękniejsze i najokrutniejsze. Pokazuje, że determinacja i wiara potrafią zniwelować różnicę klas. Navalcarnero, choć ostatecznie przegrane, zeszło z boiska z podniesioną głową. Ich postawa udowodniła, że w tych rozgrywkach każdy może rzucić wyzwanie najlepszym. Dla Getafe to z kolei zimny prysznic i lekcja pokory, która może okazać się bezcenna w dalszej części sezonu, zarówno w lidze, jak i w kolejnych rundach Copa del Rey.

Festiwal goli i nerwowe przeprawy. Jak poradzili sobie inni?

Podczas gdy Getafe toczyło swój bój o przetrwanie, inne ekipy z La Liga również musiały zmierzyć się z presją. Najwięcej emocji, oprócz wspomnianego thrillera, dostarczył mecz Osasuny z Ebro. To był prawdziwy festiwal strzelecki! Aż osiem bramek, zwroty akcji i walka do samego końca. Ostatecznie drużyna z Pampeluny wygrała 5:3, ale rywale postawili jej twarde warunki. Taki mecz to czysta radość dla kibiców, którzy uwielbiają otwartą, ofensywną grę. Osasuna pokazała siłę w ataku, ale musi popracować nad defensywą, jeśli marzy o tym, by ten puchar powędrował do ich gabloty.

Nieco spokojniej, ale wcale nie bezproblemowo, swój awans wywalczyła Mallorca. Zespół z Balearów pokonał na wyjeździe Numancię 3:2. Choć prowadzili już 2:0, chwila dekoncentracji pozwoliła gospodarzom wrócić do gry. Końcówka była nerwowa, ale ostatecznie doświadczenie wzięło górę. To zwycięstwo pokazuje, jak ważna jest koncentracja przez pełne 90 minut. W Pucharze Króla nie można sobie pozwolić nawet na moment rozluźnienia, bo ambitny przeciwnik natychmiast to wykorzysta. Mallorca odrobiła lekcję i zameldowała się w kolejnej rundzie.

Na tym tle najlepiej wypadło Deportivo Alaves. Zespół, który w La Liga walczy o utrzymanie, w pucharowych zmaganiach zaprezentował się z zupełnie innej strony. Pewne, kontrolowane zwycięstwo 3:0 nad Portugalete to pokaz profesjonalizmu. Bez zbędnych fajerwerków, ale z pełną realizacją założeń taktycznych. Alaves udowodniło, że potrafi oddzielić problemy ligowe od pucharowej przygody. Taki triumf z pewnością podbuduje morale w zespole i da pozytywny impuls przed kolejnymi, znacznie trudniejszymi wyzwaniami.

Czym tak naprawdę jest Puchar Króla?

Dla wielu kibiców, zwłaszcza spoza Hiszpanii, Puchar Króla bywa w cieniu potęgi La Liga. To błąd! Oficjalnie znany jako Campeonato de España-Copa de Su Majestad el Rey, to najstarsze rozgrywki piłkarskie w Hiszpanii, których historia sięga 1903 roku. To turniej o ogromnym prestiżu, który daje szansę na trofeum i grę w europejskich pucharach. Zdobycie tego trofeum to marzenie każdego hiszpańskiego klubu, a sam puchar jest symbolem wielkości i tradycji.

W odróżnieniu od ligi, która jest maratonem trwającym 38 kolejek i nagradzającym regularność, puchar to seria sprintów. Liczy się dyspozycja dnia, odrobina szczęścia i stalowe nerwy. To właśnie ta formuła sprawia, że dochodzi tu do tak wielu niespodzianek. Wielkie firmy, jak Real Madryt czy FC Barcelona, wielokrotnie boleśnie przekonywały się, że lekceważenie niżej notowanych rywali kończy się katastrofą. Wspomnieć wystarczy choćby legendarne “Alcorconazo”, gdy trzecioligowe Alcorcón upokorzyło “Królewskich”. To historie, które tworzą mitologię tych rozgrywek i przypominają, że w futbolu wszystko jest możliwe.

Walka o ten puchar to także szansa dla zawodników z drugiego szeregu. Trenerzy często dają odpocząć swoim największym gwiazdom, co otwiera drzwi dla rezerwowych i młodych talentów. Dla nich to idealna okazja, by pokazać swoje umiejętności i zawalczyć o miejsce w podstawowym składzie. Każdy gol i każda udana interwencja w Pucharze Króla mogą odmienić karierę. To sprawia, że motywacji nie brakuje nikomu, a intensywność spotkań stoi na najwyższym poziomie od pierwszego do ostatniego gwizdka.

Pierwsze mecze z udziałem drużyn z La Liga pokazały, że czeka nas sezon pełen pucharowych emocji. Horror Getafe, grad bramek w meczu Osasuny i nerwowe zwycięstwo Mallorki to dopiero początek. Prawdziwe bestie, czyli zespoły grające w Superpucharze Hiszpanii, dołączą do rywalizacji w kolejnych rundach, co tylko podniesie temperaturę. Jedno jest pewne: droga do finału będzie wyboista i pełna niespodzianek. Puchar Króla znów dostarczy nam niezapomnianych historii. Jeśli chcesz zgłębić historię tych rozgrywek, odkryj więcej fascynujących faktów o Pucharze Króla. A może interesuje Cię, jak radzą sobie faworyci w lidze? Sprawdź aktualną sytuację w tabeli La Liga.

Zobacz także: