Jaki Widzew zobaczymy w Gdańsku? Tajemnica wyjazdowej formy i plan Jovićevicia!

Jaki Widzew zobaczymy w Gdańsku? Tajemnica wyjazdowej formy i plan Jovićevicia!

Avatar photo Piotr Sport
08.11.2025 09:03
9 min. czytania

Derby z Legią Warszawa to był prawdziwy wulkan emocji. Kto był na stadionie przy Piłsudskiego, ten czuł to w kościach. Kto oglądał przed telewizorem, ten z pewnością podskakiwał na kanapie. Remis 1:1, choć dla wielu z niedosytem, pokazał jedno: w tym zespole drzemie bestia. Widzieliśmy walkę, determinację i charakter, który potrafi porwać tłumy. Pytanie, jaki Widzew zobaczymy, gdy zgasną jupitery domowego stadionu, a drużyna wyruszy w Polskę, pozostaje jednak otwarte i elektryzuje całą Łódź. To jest właśnie największa zagadka, którą musi rozwiązać Igor Jovićević przed starciem z Lechią Gdańsk.

Bo futbol to nie tylko taktyka i umiejętności. To przede wszystkim mentalność. W Łodzi Widzew jest jak gladiator na własnej arenie, karmiony rykiem trybun, gotów umierać za każdą piłkę. Problem pojawia się, gdy trzeba tę samą energię spakować do autokaru i zawieźć na obcy teren. To właśnie ta dwoistość natury jest największym wyzwaniem dla Chorwata i jego sztabu. Mecz z Legią był pokazem siły. Ale bolesna porażka 0:3 z Motorem w Lublinie była jak zimny prysznic, brutalnie przypominający o wyjazdowej niemocy.

Serce Łodzi bije mocno, ale czy poza nią też?

To fundamentalne pytanie, które zadają sobie kibice. W domu Widzew potrafi zdominować rywala, narzucić swój styl gry i walczyć jak o życie. Energia płynąca z trybun zdaje się dodawać zawodnikom skrzydeł. Każdy wślizg jest nagradzany brawami, a każde udane zagranie niesie drużynę do przodu. Ten niesamowity doping tworzy twierdzę, z której trudno wywieźć punkty. Derby z Legią były tego koronnym dowodem. Mimo że to rywal z czołówki, łodzianie nie pękli. Grali odważnie, z pasją i wiarą w zwycięstwo do samego końca.

Jednak poza Łodzią ta sama drużyna potrafi wyglądać zupełnie inaczej. Brakuje tej pewności siebie, tej boiskowej arogancji, która cechuje najlepszych. To tak, jakby wraz z opuszczeniem granic miasta ulatywała część widzewskiego DNA. Igor Jovićević doskonale zdaje sobie z tego sprawę. W swoich wypowiedziach podkreśla, że kluczem jest przeniesienie tej domowej osobowości na mecze wyjazdowe. To nie jest kwestia umiejętności, bo te pozostają takie same. To walka, która toczy się w głowach zawodników. Muszą uwierzyć, że mogą grać z taką samą intensywnością i odwagą na każdym stadionie w Polsce.

Rozmowy z piłkarzami, o których wspomina trener, to jedno. Prawdziwym testem będzie jednak boisko w Gdańsku. Tam nie będzie kilkudziesięciu tysięcy gardeł skandujących ich imiona. Będzie wroga atmosfera i rywal walczący o przetrwanie. To idealny poligon doświadczalny, by udowodnić, że lekcja z Lublina została odrobiona. Kluczem jest powtarzalność, a tej na wyjazdach dotychczas brakowało.

Jaki jest taktyczny plan Igora Jovićevicia?

Chorwacki szkoleniowiec to analityk i strateg. Jego futbol opiera się na detalach, które dla laika mogą być niewidoczne. Jaki jest więc klucz do sukcesu według jego filozofii? To przede wszystkim agresywny pressing i natychmiastowy doskok do rywala po stracie piłki. Jovićević chce, by jego zespół był jak rój os – nieustannie kąsający, odbierający przestrzeń i zmuszający przeciwnika do błędu. To właśnie z takich odbiorów na połowie rywala rodzą się najgroźniejsze sytuacje. Bramki zdobywane przez Iwana Żelizko czy Rifeta Kapicia po takich akcjach nie są dziełem przypadku.

To praca, którą wykonuje się na setkach godzin treningów. Każdy zawodnik musi wiedzieć, gdzie ma biec i jak się ustawić w danym momencie. To skomplikowany mechanizm, który wymaga czasu, by zaczął funkcjonować bez zarzutu. Jovićević podkreśla, że jego drużyna rośnie z każdą kolejną jednostką treningową. Dziennikarze obserwujący zajęcia widzą, jak wielką wagę przykłada się do tych mikrozdarzeń boiskowych. To one w ostatecznym rozrachunku decydują o zwycięstwie lub porażce. To właśnie ta praca u podstaw ma sprawić, że Widzew będzie drużyną kompletną – groźną zarówno u siebie, jak i na wyjeździe.

Jaki obraz drużyny wyłania się z tych słów? Obraz zespołu świadomego swoich atutów, ale też wciąż uczącego się nowych, skomplikowanych schematów. Celem jest dominacja, ale gdy rywal jest silny, trzeba umieć mądrze się bronić. To elastyczność taktyczna, której Jovićević wymaga od swoich podopiecznych. Mecz z Lechią będzie kolejnym testem tej elastyczności. Rywal, który strzelił 23 bramki, z pewnością postawi trudne warunki w ofensywie. Widzew będzie musiał być czujny w obronie, a jednocześnie bezwzględny w wykorzystywaniu swoich okazji po odbiorze piłki.

Ofensywa pod lupą – kto pociągnie wózek?

Obrona i pressing to jedno, ale mecze wygrywa się, strzelając bramki. Tutaj oczy kibiców zwrócone są na kilku zawodników. Sebastian Bergier wykonuje tytaniczną pracę w ataku i regularnie trafia do siatki. To solidny fundament ofensywy. Jednak znacznie więcej oczekiwano po Andim Zeqirim. Szwajcar przychodził do Łodzi z łatką wielkiego talentu, ale na razie nie potrafi w pełni rozwinąć skrzydeł. Presja jest ogromna, ale jak słusznie zauważa trener, to przywilej. Wymaga się od najlepszych, a Zeqiri bez wątpienia ma papiery na bycie gwiazdą tej ligi.

Pamiętajmy, że ominął on okres przygotowawczy z drużyną. To zawsze utrudnia aklimatyzację i osiągnięcie stuprocentowej formy fizycznej. Sztab robi wszystko, by mu pomóc, a sam zawodnik pokazuje ogromne zaangażowanie. Potrzeba jednego, dwóch goli, by maszyna ruszyła. To, jaki wpływ na grę ma presja, jest indywidualną kwestią, ale wsparcie drużyny i trenera jest kluczowe. Kibice muszą uzbroić się w cierpliwość, bo potencjał w tym napastniku jest gigantyczny.

Niepokoić może również lekki spadek formy u Frana Alvareza i Juljana Shehu. To zawodnicy, którzy w środku pola mają być kreatorami, dyrygentami gry. Gdy oni grają poniżej swoich możliwości, cierpi na tym cała drużyna. Ich powrót do optymalnej dyspozycji jest absolutnie kluczowy dla ustabilizowania formy, zwłaszcza w meczach wyjazdowych. To oni mają brać na siebie ciężar gry i napędzać ataki. Ich przebudzenie może być iskrą, która odpali cały ofensywny potencjał Widzewa.

Lechia Gdańsk – ranny lew czy papierowy tygrys?

Najbliższy rywal Widzewa to drużyna pełna paradoksów. Lechia Gdańsk znajduje się w strefie spadkowej, obciążona ujemnymi punktami na starcie sezonu. A jednak ich ofensywa budzi respekt. 23 strzelone bramki to wynik, którego nie powstydziłyby się zespoły z czołówki tabeli. To pokazuje, że w ataku drzemie w nich ogromna siła. To ranny lew, który wciąż potrafi boleśnie ugryźć. Dlatego przestrogi trenera Jovićevicia, by podejść do tego meczu z taką samą mentalnością jak do starcia z Legią, są jak najbardziej na miejscu.

Zlekceważenie Lechii byłoby grzechem kardynalnym. To zespół, który walczy o życie i na własnym stadionie zrobi wszystko, by zdobyć bezcenne punkty. Dla Widzewa to doskonała okazja, by pokazać dojrzałość. Prawdziwie silne zespoły nie dzielą rywali na lepszych i gorszych. Do każdego meczu podchodzą z takim samym zaangażowaniem i koncentracją. To właśnie tę cechę musi zaszczepić w swoich zawodnikach chorwacki szkoleniowiec.

To, jaki Widzew wyjdzie na murawę w Gdańsku, zadecyduje o wyniku tego spotkania. Czy zobaczymy zespół przestraszony, wycofany, czekający na to, co zrobi rywal? Czy może drużynę pewną siebie, która od pierwszej minuty narzuci swój styl gry i pokaże, kto tu przyjechał po trzy punkty? Odpowiedź na to pytanie da nam obraz tego, na co stać tę drużynę w obecnym sezonie. To, jaki charakter pokaże zespół w tak trudnym momencie, zdefiniuje jego przyszłość.

Przed Widzewem stoi zatem nie tylko mecz o ligowe punkty. To przede wszystkim bitwa z własnymi demonami, test charakteru i mentalności. Zwycięstwo w Gdańsku byłoby czymś więcej niż tylko trzema punktami – byłoby potężnym sygnałem wysłanym całej lidze. Sygnałem, że Widzew jest mocny nie tylko w “Sercu Łodzi”, ale na każdym stadionie w Polsce. Czas przełamać wyjazdową niemoc i udowodnić, że jaki potencjał drzemie w tej drużynie, to potencjał na miarę czołówki Ekstraklasy.

Cała sportowa Łódź wstrzymuje oddech, czekając na pierwszy gwizdek sędziego w Gdańsku. Odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania poznamy już wkrótce. Czy Jovićević znalazł złoty środek na wyjazdowe bolączki? Czy zawodnicy przeniosą ogień z derbów na trudny teren w Trójmieście? Jedno jest pewne – emocji nie zabraknie. Odkryj więcej analiz taktycznych Widzewa, aby lepiej zrozumieć styl gry drużyny. Czas pokazać, że Widzew to marka, która budzi respekt w całej Polsce, niezależnie od tego, gdzie gra. Zobacz, jak inni eksperci oceniają szanse łodzian w nadchodzących spotkaniach.

Zobacz także: