Kochani, są takie chwile, kiedy cały zgiełk świata cichnie. Kiedy sportowe areny milkną, a światła reflektorów gasną, pozostawiając nas z tym, co w życiu najważniejsze – z miłością, pamięcią i… ogromną pustką. Taki właśnie dzień nadszedł dla Przemysława Babiarza, którego głos znamy z największych stadionów i igrzysk olimpijskich. Tym razem jednak jego słowa nie niosły sportowych emocji, a najgłębszy ból po stracie ukochanej żony, Marzeny. W Przemyślu odbył się pogrzeb, który zjednoczył setki serc we wspólnym pożegnaniu. Czy można w ogóle przygotować się na coś takiego? Myślę, że nie. Można tylko stanąć obok i ofiarować swoją cichą obecność.
To był dzień, w którym całe miasto wstrzymało oddech. Przemyśl, rodzinne miasto dziennikarza, otuliło go niezwykłym ciepłem i współczuciem. Wiadomość o śmierci Marzeny Babiarz, która pojawiła się na oficjalnej stronie miasta, była ciosem dla wielu. Kondolencje popłynęły prosto z serca miejskiego ratusza, podpisane przez prezydenta Wojciecha Bakuna oraz przewodniczącego Rady Miejskiej, Marcina Kowalskiego. To nie był tylko formalny gest. To był dowód na to, jak głęboko historia tej rodziny wrosła w tkankę lokalnej społeczności. W takich momentach widać prawdziwą siłę małych ojczyzn, prawda?
Miasto, które płakało razem z nim
Wyobraźcie sobie tę atmosferę. Tłumy ludzi, które przybyły, by towarzyszyć Przemysławowi Babiarzowi w tej ostatniej drodze. To nie byli tylko członkowie rodziny i najbliżsi przyjaciele. To byli sąsiedzi, znajomi, a także zupełnie obcy ludzie, poruszeni jego osobistą tragedią. To pokazuje, jak wielkim szacunkiem i sympatią cieszy się dziennikarz. Oficjalne pożegnanie ze strony władz miasta było niezwykle wymowne. Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla od 2018 roku, to postać doskonale znana i ceniona. W 2022 roku “Newsweek Polska” umieścił go na piątym miejscu w rankingu najlepszych prezydentów miast. Jego obecność, podobnie jak Marcina Kowalskiego, przewodniczącego Rady Miejskiej, podkreślała rangę tego smutnego wydarzenia. To było pożegnanie jednej z “córek miasta” przez całą wspólnotę.
Przemysław Babiarz w swoim poruszającym przemówieniu sam zwrócił na to uwagę. Mówił o “geografii żałoby”, która była wręcz niewiarygodna. Ludzie przyjechali z najdalszych zakątków, by uczestniczyć w tym smutnym pożegnaniu. “Geografia tych, którzy przyjechali na uroczystości pogrzebowe, jest naprawdę ogromna – od Wysp Brytyjskich, Paryża, Warszawy, Krakowa, Bochni, Mazur, Szczecina, aż po nasz Przemyśl, który okazał się tak gościnny” – mówił łamiącym się głosem. Czyż to nie jest najpiękniejszy dowód na to, jak wiele znaczyła dla nich Marzena? Każda z tych osób przywiozła ze sobą cząstkę wspomnień i wsparcia.
“Nasze życie nie kończy się, ale się zmienia” – słowa, które łamią serce
W centrum tego wszystkiego stał on – mąż żegnający miłość swojego życia. Przemysław Babiarz, którego znamy jako profesjonalistę o niezachwianym głosie, pokazał swoją ludzką, kruchą stronę. Jego słowa, wypowiedziane nad trumną żony, na zawsze pozostaną w pamięci tych, którzy je usłyszeli. “Nasze życie nie kończy się, ale się zmienia” – powiedział, nawiązując do głębokiej wiary, która była dla nich obojga opoką. To zdanie, wypowiedziane w tak trudnym momencie, jakim jest pogrzeb ukochanej osoby, niesie w sobie niezwykłą siłę i nadzieję.
To wymaga niewyobrażalnej odwagi, by w takiej chwili stanąć przed tłumem i mówić. By dziękować za obecność, za wsparcie, za każdą modlitwę. Dziennikarz podziękował wszystkim – rodzinie, przyjaciołom, lekarzom i pielęgniarkom. To był hołd złożony nie tylko żonie, ale też wszystkim, którzy byli z nimi w najtrudniejszym czasie. W jego głosie słychać było ból, ale też ogromną wdzięczność. Właśnie w takich momentach poznajemy prawdziwą klasę i siłę człowieka, nie sądzicie?
Historia miłości naznaczona walką
Ta tragedia nie wydarzyła się nagle. Była zwieńczeniem długiej i wyczerpującej walki z chorobą, którą małżonkowie toczyli ramię w ramię. Przemysław Babiarz, człowiek niezwykle dyskretny, jeśli chodzi o życie prywatne, uchylił rąbka tajemnicy w październiku ubiegłego roku. Zrobił to podczas “VIII Męskiego Oblężenia Jasnej Góry”, gdzie publicznie wyznał, że jego żona zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi. To było świadectwo ich wspólnej drogi, pełnej wiary i wzajemnego wsparcia.
Co więcej, los okrutnie z nich zadrwił. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej to Przemysław Babiarz potrzebował pomocy. W 2024 roku przeszedł skomplikowaną operację kręgosłupa. Wtedy to Marzena była jego aniołem stróżem, czuwając przy jego łóżku. Nikt nie spodziewał się, że role tak szybko się odwrócą. “Choroba najpierw dotknęła mnie, a teraz dotyka moją żonę. Jednak wierzę, że przejdziemy przez to mocniejsi” – mówił wtedy. Ich historia to opowieść o miłości, która hartuje się w ogniu najcięższych prób, a której nie kończy nawet pogrzeb. Wspierali się w zdrowiu i w chorobie, do samego końca, wypełniając słowa przysięgi małżeńskiej w najpiękniejszy możliwy sposób.
Pogrzeb w Przemyślu: Jak miasto pożegnało jedną ze swoich córek?
Przemyśl stał się sceną dla niezwykle intymnego, a jednocześnie publicznego dramatu. Ten pogrzeb był czymś więcej niż tylko ceremonią – stał się manifestacją lokalnej solidarności. W mniejszych miastach takie wydarzenia rezonują o wiele mocniej. Tutaj ludzie się znają, tworzą więzi, a losy znanych mieszkańców są częścią wspólnej historii. Dlatego strata, jakiej doznał Przemysław Babiarz, była odczuwana przez tak wielu jako osobista.
Zaangażowanie władz miasta, na czele z prezydentem Bakunem, nie było jedynie pustym gestem. To dowód na to, że w Przemyślu dba się o ludzi i ich historie. To miasto, które potrafi się zjednoczyć nie tylko w chwilach triumfu, ale przede wszystkim w momentach próby. Obecność setek mieszkańców na uroczystościach pokazała, że w obliczu śmierci wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną. To niezwykle budujące, że w dzisiejszym, pędzącym świecie wciąż jest miejsce na tak głębokie, ludzkie odruchy.
Życie toczy się dalej, ale pamięć pozostaje. Historia Marzeny i Przemysława Babiarzów to opowieść o sile, która płynie z miłości i wiary. To przypomnienie, że nawet w najciemniejszej dolinie można znaleźć światło – w drugim człowieku, we wspólnocie, w nadziei, że nic nie kończy się na zawsze. Ta historia, choć naznaczona ogromnym smutkiem, niesie ze sobą potężne przesłanie o tym, co w życiu jest naprawdę ważne. Ostatnie pożegnanie i pogrzeb Marzeny Babiarz na długo pozostaną symbolem miłości silniejszej niż śmierć.
Historie takie jak ta pokazują niezwykłą siłę ludzkiego ducha w obliczu największych wyzwań. Uczą nas empatii i przypominają o kruchości życia, ale także o potędze miłości i wsparcia. Jeśli chcecie poznać więcej inspirujących opowieści o ludzkiej wytrwałości, przeczytajcie więcej na ten temat. Warto również zobaczyć, jak inne znane osoby publiczne dzieliły się swoimi doświadczeniami w trudnych chwilach. Zobaczcie również podobny artykuł, który może dać nową perspektywę.
