W korytarzach Brukseli i stolicach państw członkowskich Unii Europejskiej coraz głośniej mówi się o fundamentalnej zmianie. To potencjalny zwrot w europejskiej doktrynie bezpieczeństwa, wymuszony przez eskalację wrogich działań ze strony Rosji. Przez lata dominowała postawa defensywna, skupiona na wzmacnianiu odporności. Jednakże narastająca fala sabotażu, dezinformacji i cyberataków zmusza decydentów do rozważenia opcji, które jeszcze niedawno wydawały się nie do pomyślenia: aktywnej odpowiedzi na zagrożenia hybrydowe.
Debata ta nie jest akademicką dyskusją. Jest ona bezpośrednią reakcją na konkretne, wrogie działania. Konieczność strategicznego zwrotu staje się coraz bardziej oczywista w obliczu realnych zagrożeń dla stabilności kontynentu. Działania te, choć nie przekraczają progu otwartej wojny, systematycznie podważają bezpieczeństwo i zaufanie obywateli do instytucji państwowych. Dlatego właśnie Europa stoi dziś przed kluczowym dylematem.
Narastająca fala agresji: Czym są ataki hybrydowe?
Aby zrozumieć powagę sytuacji, należy najpierw zdefiniować samo pojęcie. Ataki hybrydowe to złożone operacje, które łączą w sobie elementy militarne i niemilitarne. Ich celem jest destabilizacja państwa lub sojuszu bez konieczności wypowiadania formalnej wojny. Arsenał środków jest szeroki i obejmuje cyberataki na infrastrukturę krytyczną, kampanie dezinformacyjne w mediach społecznościowych, szpiegostwo, akty sabotażu czy instrumentalizację migracji. Działania te są celowo projektowane tak, aby utrudnić jednoznaczną identyfikację sprawcy i uniknąć zdecydowanej, zjednoczonej odpowiedzi.
Dowody na intensyfikację takich działań są coraz liczniejsze, co napędza dyskusję o konieczności dokonania zwrotu w podejściu. Słowacki think tank GLOBSEC, zajmujący się analizą bezpieczeństwa międzynarodowego, opublikował alarmujące dane. W pierwszej połowie 2024 roku odnotowano ponad 110 aktów sabotażu i prób ataków w Europie, które przypisuje się działaniom powiązanym z Moskwą. Najwięcej tego typu incydentów miało miejsce w Polsce oraz Francji, co wskazuje na strategiczne cele Kremla. Do przykładów należą m.in. zagłuszanie sygnałów GPS nad Bałtykiem, co zagraża lotnictwu cywilnemu, próby podpaleń obiektów przemysłowych czy ataki na infrastrukturę kolejową.
Te incydenty nie są już postrzegane jako odosobnione przypadki. Zaczynają układać się w spójny wzorzec systematycznej, wrogiej kampanii. Jej celem jest testowanie odporności i determinacji państw europejskich. Rosja sprawdza, jak daleko może się posunąć, zanim spotka się ze skonsolidowaną i bolesną reakcją. To właśnie ta kalkulacja leży u podstaw obecnej debaty o zmianie strategii.
Głosy z frontu: Bałtyckie wezwanie do działania
Najgłośniej o potrzebie zmiany mówią państwa, które znajdują się na pierwszej linii konfrontacji. Szczególnie wyraźnie słychać głosy z krajów bałtyckich, które mają długą i bolesną historię relacji z Rosją. Jedną z czołowych postaci wzywających do bardziej proaktywnej postawy jest Baiba Braže, minister spraw zagranicznych Łotwy. Jej głos ma szczególną wagę, ponieważ Braže to doświadczona dyplomatka, która w latach 2020-2023 pełniła funkcję zastępcy sekretarza generalnego NATO ds. dyplomacji publicznej.
W niedawnych wypowiedziach podkreślała, że “potrzebna jest bardziej aktywna reakcja”. Jej zdaniem Rosja nieustannie testuje granice, a pasywna obrona już nie wystarcza. Wskazywała na konkretne przykłady, takie jak obecność rosyjskich dronów nad terytorium Polski i Rumunii czy akty dywersji wymierzone w kluczową infrastrukturę. To wezwanie do działania jest echem nastrojów panujących w całym regionie. Premier Polski Donald Tusk wprost oskarżył Rosję o uprawianie “terroryzmu państwowego”, a estońska premier Kaja Kallas wielokrotnie apelowała o zdecydowaną odpowiedź Unii.
Ten wyraźny zwrot w retoryce polityków z Europy Środkowo-Wschodniej nie jest przypadkowy. Wynika on z bezpośredniego doświadczenia zagrożenia i przekonania, że jedynie demonstracja siły i gotowości do odwetu może skutecznie odstraszyć agresora. Ich zdaniem, bierność jest interpretowana przez Kreml jako słabość i zachęta do dalszej eskalacji działań w szarej strefie konfliktu.
Zwrot w doktrynie obronnej: Od tarczy do miecza?
Co w praktyce oznaczałaby zmiana strategii? Dokumenty i wypowiedzi polityków sugerują, że Unia Europejska rozważa cały wachlarz narzędzi hybrydowych, które mogłyby zostać użyte w odwecie. Nie chodzi o działania zbrojne w tradycyjnym rozumieniu, lecz o operacje poniżej progu wojny. Wśród analizowanych opcji znajdują się m.in. precyzyjne cyberoperacje wymierzone w rosyjskie podmioty odpowiedzialne za agresję, skoordynowane kampanie informacyjne demaskujące działania Kremla oraz niezapowiedziane ćwiczenia wojskowe demonstrujące gotowość Sojuszu.
Konkretne propozycje pojawiają się już na stole. Włoski minister obrony Guido Crosetto przedstawił 125-stronicowy plan, który zakłada m.in. utworzenie Europejskiego Centrum Zwalczania Wojny Hybrydowej. Miałoby ono koordynować reakcje państw członkowskich i rozwijać zdolności ofensywne w domenie cyfrowej i informacyjnej. Taki zwrot w podejściu wymagałby jednak nie tylko nowych narzędzi, ale przede wszystkim zmiany mentalności.
Europa przez lata budowała swoją tożsamość w oparciu o siłę normatywną, prawo międzynarodowe i dyplomację. Przejście do bardziej asertywnej, a nawet konfrontacyjnej postawy jest procesem trudnym i budzącym kontrowersje. Niemniej jednak, rosnąca presja ze strony Rosji sprawia, że utrzymanie status quo staje się coraz bardziej ryzykowne.
Dylematy etyczne i strategiczne: Granice odpowiedzi
Pomysł odpowiadania “pięknym za nadobne” rodzi jednak fundamentalne pytania natury etycznej i prawnej. Czy demokratyczne państwa, działające w ramach porządku prawnego, mogą pozwolić sobie na stosowanie tych samych metod co autorytarny reżim? To kluczowy dylemat, który hamuje bardziej zdecydowane działania. Profesor Kevin Limonier z paryskiego think tanku GEODE trafnie ujął ten problem, wskazując na filozoficzną przepaść między działaniem w ramach reguł a ich świadomym łamaniem.
Ostrożność w tej materii wykazuje również NATO, które z natury jest sojuszem obronnym. Przedstawiciele Paktu Północnoatlantyckiego wielokrotnie podkreślali, że Sojusz nie zamierza “zniżać się do taktyki stosowanej przez Rosję”. Priorytetem pozostaje wzmacnianie obrony, czego przykładem jest zapowiedź zwiększenia obecności systemów obrony powietrznej na wschodniej flance po incydentach z rosyjskimi dronami. Ta defensywna postawa ma swoje głębokie uzasadnienie – jej celem jest unikanie niekontrolowanej eskalacji, która mogłaby doprowadzić do otwartego konfliktu.
Z drugiej strony, pojawiają się głosy, jak ten należący do naczelnego dowódcy szwedzkich sił zbrojnych, generała Michaela Claessona, który ostrzega przed “strachem i lękiem przed eskalacją”. Jego zdaniem, nadmierna ostrożność może być równie niebezpieczna co pochopne działanie. Znalezienie złotego środka między skutecznym odstraszaniem a unikaniem eskalacji to największe wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Zachód.
Przyszłość europejskiego bezpieczeństwa: Nowa era konfrontacji
Niezależnie od ostatecznych decyzji, sama debata o możliwym zwrocie w strategii jest już znaczącym wydarzeniem. Świadczy o tym, że europejscy liderzy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i nieadekwatności dotychczasowych narzędzi. Koncepcja strategicznego zwrotu zyskuje na popularności, ponieważ bierność w obliczu agresji przestała być postrzegana jako bezpieczna opcja. Europa powoli dojrzewa do myśli, że w nowej erze geopolitycznej konfrontacji sama odporność może nie wystarczyć.
Kluczowe będzie wypracowanie wspólnego stanowiska, które połączy determinację państw wschodniej flanki z ostrożnością tradycyjnych potęg europejskich. Konieczne jest stworzenie mechanizmów, które pozwolą na szybką i jednoznaczną atrybucję ataków, a następnie na skoordynowaną i proporcjonalną odpowiedź. Nie chodzi o ślepy odwet, lecz o budowanie wiarygodnego odstraszania w szarej strefie.
Debata na ten temat jest złożona i wielowątkowa. Aby zgłębić jej niuanse, warto sięgnąć po szersze analizy. Przeczytaj więcej o ewolucji unijnej polityki bezpieczeństwa. Zrozumienie obecnej sytuacji wymaga także spojrzenia na inne aspekty konfliktu. Zobacz również artykuł o cyberbezpieczeństwie w Europie. Niezależnie od kierunku, w jakim podąży ta dyskusja, jedno jest pewne: Europa weszła w nową, znacznie bardziej niebezpieczną fazę relacji z Rosją, która wymusza fundamentalne przewartościowanie dotychczasowej strategii bezpieczeństwa.
