To nie był przypadek. Jak frakcja „partyzantów” Mieczysława Moczara przygotowała grunt pod Marzec ‘68

To nie był przypadek. Jak frakcja „partyzantów” Mieczysława Moczara przygotowała grunt pod Marzec ‘68

Avatar photo Tomasz
30.11.2025 05:31
9 min. czytania

Lata 60. w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej to dekada pozornej stabilizacji pod rządami Władysława Gomułki. Jednak pod powierzchnią oficjalnej propagandy narastały napięcia i toczyła się bezwzględna walka o władzę. To właśnie w tym czasie na scenie politycznej PRL zyskiwała na znaczeniu nowa, bezwzględna siła. Była nią nieformalna frakcja wewnątrz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), określana mianem „partyzantów”. Analiza ich genezy, metod działania oraz ideologii, którą się posługiwali, jest kluczowa dla zrozumienia mechanizmów, które doprowadziły do tragicznych wydarzeń Marca 1968 roku.

Na czele tego środowiska stał Mieczysław Moczar, postać charyzmatyczna i niezwykle ambitna. Jego kariera polityczna, zbudowana na micie wojennej przeszłości, stała się symbolem rosnącej w siłę grupy, która dążyła do przejęcia pełni kontroli nad państwem. Działania „partyzantów” nie były chaotyczne. Stanowiły przemyślaną strategię, w której cynizm polityczny łączył się z umiejętnym wykorzystywaniem nastrojów społecznych, w tym tych najmroczniejszych, jak antysemityzm.

Kim byli „partyzanci”? Geneza frakcji Moczara

Określenie „partyzanci” nie było przypadkowe. Odnosiło się bezpośrednio do wojennej biografii członków tej grupy. Byli to głównie byli dowódcy oddziałów partyzanckich Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Ich ideologia opierała się na kulcie siły, nacjonalistycznej retoryce i micie walki zbrojnej jako jedynego prawdziwego dowodu patriotyzmu. W opozycji stawiali się wobec innych środowisk wewnątrz PZPR, zwłaszcza tych o korzeniach inteligenckich lub związanych z aparatem partyjnym z okresu stalinowskiego. Uważali się za jedynych prawdziwych reprezentantów narodu.

Za symboliczny moment założycielski tego środowiska można uznać publikację książki „Ludzie, fakty, refleksje” w 1961 roku. Był to zbiór wywiadów z czołowymi postaciami o partyzanckiej przeszłości. Pierwszy i najważniejszy wywiad przeprowadzono z Mieczysławem Moczarem, co jednoznacznie wskazywało na jego pozycję lidera. Publikacja ta była starannie wyreżyserowanym spektaklem propagandowym. Wyolbrzymiano w niej wojenne zasługi, tworząc legendę niezłomnych bojowników, którzy w przeciwieństwie do innych komunistów mieli legitymację zdobytą w bezpośredniej walce. Narracja ta trafiała na podatny grunt w społeczeństwie, zmęczonym oficjalną, internacjonalistyczną retoryką partii.

Frakcja Moczara, choć nieformalna, działała w sposób niezwykle zdyscyplinowany. Jej członkowie zajmowali kluczowe stanowiska w wojsku, milicji oraz, co najważniejsze, w aparacie bezpieczeństwa. To dawało im realne narzędzia do wpływania na politykę państwa i eliminowania przeciwników. Budowali swoją pozycję, odwołując się do haseł narodowych i etosu walki, co stanowiło nowość w dotychczasowej polityce PZPR. Była to próba połączenia ideologii komunistycznej z silnymi akcentami narodowymi, co miało zwiększyć poparcie społeczne dla ich działań.

Mieczysław Moczar – architekt nowej siły w PZPR

Mieczysław Moczar był postacią kluczową dla zrozumienia fenomenu „partyzantów”. Jego kariera nabrała rozpędu, gdy objął stanowisko wiceministra, a następnie ministra spraw wewnętrznych. To on, jako minister spraw wewnętrznych, dysponował aparatem zdolnym do inwigilacji i kontroli całego społeczeństwa. Służba Bezpieczeństwa (SB) stała się jego prywatnym narzędziem w walce politycznej. Wykorzystywał ją do zbierania materiałów kompromitujących rywali wewnątrz partii, a także do monitorowania i zastraszania środowisk uznawanych za wrogie.

Moczar doskonale rozumiał, że kontrola nad resortem siłowym daje mu ogromną przewagę. Pod jego rządami Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (MSW) przekształciło się w centrum operacyjne frakcji. Jego ludzie byli lojalni przede wszystkim jemu, a nie strukturze partyjnej. To pozwoliło na budowanie państwa w państwie, które działało według własnych reguł. Moczar i jego otoczenie postrzegali politykę jako nieustanną walkę, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Inwigilacja, prowokacje i dezinformacja stały się standardowymi metodami działania.

Wzrost znaczenia Moczara był również efektem słabnącej pozycji Władysława Gomułki. I sekretarz KC PZPR tracił kontakt z rzeczywistością, a jego autorytet słabł. W tę próżnię wchodził właśnie Moczar, prezentując się jako silny lider, który potrafi zaprowadzić porządek i przywrócić partii kontakt z „narodem”. Jego ambicje sięgały samego szczytu władzy, a frakcja „partyzantów” była wehikułem, który miał go tam zawieźć.

Antysemityzm jako narzędzie polityczne

Jednym z najmroczniejszych i najbardziej cynicznych narzędzi, po które sięgnęli „partyzanci”, był antysemityzm. To nie była jedynie kwestia osobistych uprzedzeń, ale cynicznie skalkulowana strategia polityczna. Wieloletnie uprzedzenia antyżydowskie, obecne w części polskiego społeczeństwa, zostały świadomie wykorzystane do walki o władzę. Osoby pochodzenia żydowskiego, często zajmujące stanowiska w aparacie partyjnym, administracji czy kulturze, stały się celem brutalnej nagonki. Przedstawiano ich jako element obcy, nielojalny wobec Polski, a nawet jako syjonistycznych agentów.

Obsesja na punkcie pochodzenia stała się znakiem rozpoznawczym resortu Moczara na długo przed 1968 rokiem. To właśnie w archiwach MSW odnaleziono dowody na systematyczne działania o charakterze antysemickim. Służba Bezpieczeństwa tworzyła szczegółowe listy osób pochodzenia żydowskiego, niezależnie od ich faktycznej działalności. Przykładem może być lista lekarzy z Trójmiasta, których jedyną „winą” było ich pochodzenie. Działania te przypominały najgorsze wzorce z czasów stalinowskich, jak osławiona „sprawa lekarzy kremlowskich”.

Antysemityzm stał się paliwem dla politycznych ambicji Moczara i jego otoczenia. Pozwalał na łatwe wskazywanie wroga wewnętrznego, odpowiedzialnego za wszelkie niepowodzenia państwa. Umożliwiał także przeprowadzenie czystek kadrowych i zastąpienie usuniętych osób swoimi lojalnymi ludźmi. Kampania ta była starannie przygotowywana przez lata, a jej celem było skonsolidowanie władzy w rękach „partyzantów” poprzez mobilizację najniższych instynktów.

Rola Radia Wolna Europa – nieoczywisty przepływ informacji

W analizie fenomenu „partyzantów” pojawia się zaskakujący wątek związany z Radiem Wolna Europa. Ta amerykańska rozgłośnia, stworzona do walki z komunizmem, odegrała nieoczywistą rolę w upowszechnieniu samego terminu opisującego frakcję Moczara. To paradoksalnie Radio Wolna Europa, wróg numer jeden komunistycznej propagandy, przyczyniło się do utrwalenia tego terminu w powszechnej świadomości. Audycje RWE były masowo słuchane w Polsce, docierając również do elity władzy. Informacje o wewnętrznych walkach w PZPR, choć często oparte na niepełnych danych, kształtowały percepcję wydarzeń w kraju.

Co ciekawe, termin „partyzanci” został po raz pierwszy użyty nie w Monachium, gdzie mieściła się siedziba RWE, ale w raporcie korespondenta „New York Timesa” dla Departamentu Stanu USA. Dopiero stamtąd trafił na antenę radiową. Pokazuje to złożoność przepływu informacji w czasach zimnej wojny. RWE, informując o nowej, silnej grupie w polskiej partii, nieświadomie pomogło w budowaniu jej wizerunku. Dla wielu słuchaczy „partyzanci” mogli jawić się jako siła autentycznie „polska” i narodowa, w przeciwieństwie do postrzeganej jako serwilistyczna wobec Moskwy ekipy Gomułki.

Konsekwencje i dziedzictwo – droga do Marca ‘68

Wieloletnie działania frakcji Mieczysława Moczara osiągnęły swoje apogeum w marcu 1968 roku. Protesty studenckie, wywołane zdjęciem z afisza „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka, stały się pretekstem do rozpętania brutalnej kampanii propagandowej. To był kulminacyjny moment wieloletnich przygotowań i walk frakcyjnych wewnątrz PZPR. Aparat Moczara był gotowy. Wykorzystano protesty do uderzenia w środowiska inteligenckie oraz do rozpętania otwartej, antysemickiej nagonki na niespotykaną dotąd skalę.

To właśnie wtedy antysemicka kampania osiągnęła swoje apogeum, prowadząc do masowej emigracji Polaków żydowskiego pochodzenia. Tysiące ludzi, którzy przeżyli Holokaust i związali swoje życie z Polską, zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Była to niepowetowana strata dla polskiej nauki, kultury i życia społecznego. Moczar i jego frakcja osiągnęli swój krótkoterminowy cel – osłabili pozycję Gomułki i przeprowadzili czystki kadrowe. Jednak ostatecznie sam Moczar nie zdołał sięgnąć po najwyższą władzę.

Analiza mechanizmów, które doprowadziły do Marca ’68, pozostaje niezwykle aktualna. To pokazuje, jak groźne mogą być mechanizmy polityczne oparte na wykluczeniu i budowaniu wroga wewnętrznego. Historia frakcji „partyzantów” jest przestrogą przed tym, jak nacjonalistyczna retoryka i cyniczne wykorzystywanie uprzedzeń mogą zatruć życie publiczne i doprowadzić do tragedii. Zrozumienie tych procesów jest niezbędne, aby wyciągnąć wnioski na przyszłość i nie dopuścić do powtórzenia podobnych wydarzeń.

Działalność Mieczysława Moczara i jego frakcji to mroczny rozdział w historii PRL, którego konsekwencje odczuwalne były przez wiele lat. Analiza tamtych wydarzeń pozwala lepiej zrozumieć nie tylko przeszłość, ale także pewne mechanizmy władzy, które mogą pojawiać się w różnych kontekstach historycznych. Dowiedz się więcej o wydarzeniach Marca ’68 Poznaj biografię Mieczysława Moczara

Zobacz także: