Sprawa tragicznego wypadku, w którym ojciec śmiertelnie potrącił swoje 10-miesięczne dziecko, wkracza w decydującą fazę przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Proces odwoławczy skupia się na fundamentalnym pytaniu o granice odpowiedzialności karnej w obliczu niewyobrażalnej rodzinnej tragedii. Linia obrony oskarżonego, która próbuje przenieść część odpowiedzialności na matkę dziecka, budzi znaczne kontrowersje i zmusza do głębszej analizy prawnej.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło latem 2023 roku na prywatnej posesji w miejscowości Boćki. Ojciec, cofając samochodem, nie zauważył swojego syna, który znalazł się za pojazdem. Sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę na karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci. Jednak obrońca zaskarżył ten wyrok, domagając się pełnego uniewinnienia. Argumentacja obrony opiera się na tezie o braku możliwości przewidzenia tragedii.
Apelacja od wyroku i próba redefinicji winy
Kluczowym elementem strategii obrońcy jest twierdzenie, że oskarżony nie mógł zakładać, iż dziecko w tak krótkim czasie opuści dom i znajdzie się w niebezpiecznej strefie. Według tej narracji, zdarzenie miało charakter nieszczęśliwego wypadku, którego nie dało się uniknąć. Co więcej, obrona sugeruje, że to na matce spoczywał w tamtym momencie główny obowiązek opieki nad dzieckiem. Taka argumentacja spotkała się ze stanowczym sprzeciwem prokuratury.
Prokuratura stoi jednak na stanowisku, że na kierowcy zawsze spoczywa obowiązek zachowania szczególnej ostrożności, zwłaszcza podczas wykonywania manewrów na terenie, gdzie mogą przebywać dzieci. Podkreśla się, że kierujący pojazdem musi upewnić się, iż jego droga jest wolna i bezpieczna. Próba obarczenia winą matki jest w ocenie oskarżyciela publicznego nieuzasadniona i stanowi jedynie taktykę procesową.
Jak doszło do śmiertelnie groźnego wypadku?
Rekonstrukcja zdarzeń wskazuje, że rodzina przygotowywała się do wspólnego wyjazdu. Ojciec zamierzał jedynie przestawić samochód, aby ułatwić spakowanie się. W tym czasie 10-miesięczny chłopiec, który zaczął już raczkować, w niezauważony sposób wydostał się z domu. Prokuratura podkreśla, że manewr cofania, z natury niebezpieczny, zakończył się śmiertelnie dla najmłodszego członka rodziny.
Sprawa ta wykracza poza ramy typowego wypadku komunikacyjnego. Dotyka ona niezwykle delikatnej materii, gdzie sprawcą i ofiarą są członkowie najbliższej rodziny. Sąd musi rozstrzygnąć, czy działanie ojca, choć niezamierzone, było na tyle nieostrożne, że doprowadziło do śmiertelnie tragicznych skutków. Analiza podobnych spraw sądowych pokazuje, że kluczowe jest ustalenie, czy kierowca mógł i powinien był przewidzieć potencjalne zagrożenie.
Ostateczna decyzja sądu będzie miała istotne znaczenie dla interpretacji przepisów w podobnych, niezwykle trudnych sprawach. Aby zgłębić prawne aspekty odpowiedzialności za wypadki, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli interesują Cię inne głośne procesy sądowe, zobacz również podobny artykuł. Wyrok w tej sprawie ma zapaść w połowie października i z pewnością będzie przedmiotem szerokiej dyskusji publicznej.
