Pożar, który wybuchł w wigilijną noc 24 grudnia 1945 roku w Fayetteville, w stanie Wirginia Zachodnia, pozostaje jedną z najbardziej enigmatycznych spraw w historii Stanów Zjednoczonych. Pożar pochłonął dom rodziny Sodderów, a pięcioro dzieci uznano za zmarłe. Jednak rodzice, George i Jennie Sodder, nigdy nie uwierzyli w oficjalną wersję wydarzeń i przez całe życie prowadzili prywatne śledztwo, podejrzewając porwanie.
Historia Rodziny Sodderów i Tło Wydarzeń
Rodzina Sodderów, pochodząca z Włoch, osiedliła się w Fayetteville w latach 30. XX wieku. George Sodder prowadził firmę transportową, a rodzina cieszyła się szacunkiem w lokalnej społeczności. Jednak radykalne poglądy George’a, w szczególności jego krytyka Benito Mussoliniego, budziły niezadowolenie wśród niektórych włoskich imigrantów. Jak podają relacje, George otrzymał groźby, w tym ostrzeżenie, że jego dom spłonie, a dzieci zapłacą za jego słowa. Te słowa, choć początkowo zignorowane, nabrały tragicznego znaczenia w wigilijny wieczór.
W wigilię 1945 roku w domu Sodderów przebywało dziewięcioro dzieci. Najstarszy syn, Joe, służył w wojsku. Pięcioro młodszych dzieci – Martha (12 lat), Jennie (8 lat), Betty (5 lat), Maurice (14 lat) i Louis (9 lat) – otrzymało nowe zabawki i poprosiło mamę o pozwolenie na późniejsze pójście spać. Jennie Sodder zgodziła się, pod warunkiem, że dzieci nakarmią krowy i zamkną kurnik. Później, wraz z najmłodszą córką, Sylvią (3 lata), poszła spać. George i dwaj starsi synowie, po ciężkim dniu pracy, również udali się na odpoczynek.
Przebieg Tragedii i Pierwsze Niejasności
Około północy Jennie Sodder została obudzona przez dziwny telefon. Nieznana kobieta pytała o osobę, której Jennie nie znała, a w tle słychać było śmiech. Jennie uznała to za pomyłkę. Wracając do łóżka, zauważyła, że wszystkie światła na dole są zapalone, zasłony odsłonięte, a drzwi wejściowe otwarte. Najstarsza córka, Marion (19 lat), spała na kanapie w salonie, więc Jennie założyła, że pozostałe dzieci poszły już spać na górę. Pożar, który wybuchł około godziny później, zastał rodzinę w najgorszym możliwym momencie.
Jennie obudziła się ponownie około godziny 2:30, wyczuwając niepokój. Chwilę później obudził ją ostry zapach dymu. Dom Sodderów płonął. George i Jennie, wraz z Sylvią i Marion, zdołali uciec z płonącego budynku. Próbowali wrócić do środka, aby uratować dzieci, ale ogień był zbyt silny. Wezwano straż pożarną, ale ich interwencja okazała się nieskuteczna. Pożar strawił dom Sodderów doszczętnie.
Śledztwo i Podejrzenia Rodziny
Po ugaszeniu pożaru, przeprowadzono śledztwo, które oficjalnie stwierdziło, że pięcioro dzieci zginęło w wyniku pożaru. Jednak rodzice nie zaakceptowali tej wersji wydarzeń. Zwrócili uwagę na szereg niejasności, które budziły ich podejrzenia. Po pierwsze, nie znaleziono żadnych szczątków dzieci w ruinach domu. Po drugie, świadkowie twierdzili, że widzieli dzieci w oknach podczas pożaru. Po trzecie, rodzina zauważyła, że w pożarze nie spłonęły niektóre przedmioty, które powinny ulec zniszczeniu, takie jak metalowe łóżka i zabawki.
George i Jennie Sodderowie rozpoczęli własne śledztwo, podejrzewając, że ich dzieci zostały porwane. Wynajęli prywatnego detektywa, który odkrył, że w okolicy działały grupy przestępcze zajmujące się handlem dziećmi. Rodzina otrzymała również anonimowe listy i telefony, sugerujące, że dzieci żyją. W 1968 roku, po dwóch dekadach od tragedii, rodzina otrzymała fotografię, na której widać mężczyznę, który przypominał Maurice’a Soddera. Mężczyzna ten miał być widziany w Teksasie. Ta fotografia wzbudziła nadzieję, ale nie doprowadziła do wyjaśnienia sprawy.
Brak Rozwiązania i Dziedzictwo Tajemnicy
Mimo intensywnych poszukiwań i prywatnych śledztw, los dzieci Sodderów pozostaje nieznany. Sprawa ta stała się jedną z najbardziej znanych nierozwiązanych zagadek w historii kryminalnej. Rodzina Sodderów nigdy nie przestała wierzyć, że ich dzieci żyją. George Sodder zmarł w 1969 roku, nie doczekawszy się rozwiązania tajemnicy. Jennie Sodder zmarła w 1985 roku, wciąż przekonana o niewinności swoich dzieci.
Kolejne pokolenia rodziny Sodderów kontynuują pamięć o tragicznym wieczorze i dążą do wyjaśnienia, co naprawdę stało się z ich bliskimi. Sprawa ta nadal budzi emocje i zainteresowanie mediów. Pożar w Fayetteville pozostaje symbolem niewyjaśnionej tragedii i niesprawiedliwości. Pożar, który rozpoczął się w wigilijną noc, na zawsze zmienił życie rodziny Sodderów. Pożar pozostaje nierozwiązaną zagadką, która dręczy rodzinę od 80 lat. Pożar w domu Sodderów to historia, która przypomina o kruchości życia i potrzebie poszukiwania prawdy.
Sprawa Sodderów jest przykładem tego, jak brak dowodów i niejasności mogą prowadzić do trwałego poczucia straty i niepewności. Pożar, który miał być tragicznym wypadkiem, stał się początkiem rodzinnego koszmaru, który trwa do dziś.
