Nie żyje Kim Yong Nam. To nie on był bratem dyktatora, a jego śmierć mówi wiele o Korei Północnej

Nie żyje Kim Yong Nam. To nie on był bratem dyktatora, a jego śmierć mówi wiele o Korei Północnej

Avatar photo Tomasz
04.11.2025 10:31
7 min. czytania

Koreańska Centralna Agencja Prasowa (KCNA) poinformowała o śmierci Kim Yong Nama, wieloletniego przewodniczącego Prezydium Najwyższego Zgromadzenia Ludowego. Zmarł on w wieku 97 lat, kończąc tym samym symboliczną epokę w historii Korei Północnej. To nie jest jednak informacja o śmierci Kim Dzong Nama, zamordowanego w 2017 roku przyrodniego brata obecnego przywódcy. Ta częsta pomyłka nazwisk doskonale ilustruje, jak niewiele świat zewnętrzny wie o wewnętrznych mechanizmach jednego z najbardziej zamkniętych reżimów na świecie. Śmierć Kim Yong Nama, choć doniosła, nie stanowi wstrząsu dla fundamentów władzy w Pjongjangu, lecz jest raczej symbolicznym zamknięciem pewnego rozdziału.

Kim Yong Nam przez ponad dwie dekady, od 1998 do 2019 roku, pełnił funkcję, która w wielu krajach odpowiadałaby głowie państwa. Jego rola nie była jednak decyzyjna; stanowił on dyplomatyczną fasadę dla władzy sprawowanej kolejno przez Kim Dzong Ila i Kim Dzong Una. Był człowiekiem, którego zadaniem było reprezentowanie Korei Północnej na arenie międzynarodowej, podczas gdy prawdziwi przywódcy rzadko opuszczali kraj. Jego długa kariera, obejmująca służbę trzem pokoleniom dynastii Kimów, czyni go postacią wyjątkową, świadkiem kluczowych momentów w historii KRLD. Analiza jego życia i funkcji pozwala zrozumieć, jak skonstruowana jest północnokoreańska machina państwowa, gdzie pozory często odgrywają ważniejszą rolę niż faktyczna władza.

Kim Yong Nam – Cień Trzech Dyktatorów

Kariera Kim Yong Nama rozpoczęła się na długo przed objęciem przez niego najbardziej eksponowanego stanowiska. Był on weteranem Partii Pracy Korei, lojalnym i sprawdzonym urzędnikiem, który przetrwał liczne czystki polityczne. Jego nominacja na przewodniczącego Prezydium Najwyższego Zgromadzenia Ludowego w 1998 roku była starannie przemyślaną decyzją. Kim Dzong Il, który przejął władzę po śmierci swojego ojca, Kim Ir Sena, unikał podróży zagranicznych i bezpośrednich kontaktów z przywódcami innych państw. Potrzebował kogoś, kto mógłby pełnić funkcje reprezentacyjne, nie stanowiąc jednocześnie żadnego zagrożenia dla jego autorytetu. Kim Yong Nam idealnie pasował do tej roli.

Jako formalna głowa państwa, przyjmował listy uwierzytelniające od ambasadorów, uczestniczył w międzynarodowych szczytach i składał oficjalne wizyty. Jego głównym zadaniem było legitymizowanie reżimu na arenie międzynarodowej i tworzenie wrażenia, że Korea Północna funkcjonuje jak normalne państwo. Jednakże wszystkie kluczowe decyzje, zwłaszcza te dotyczące polityki zagranicznej, programu nuklearnego czy sił zbrojnych, zapadały w wąskim gronie skupionym wokół przywódcy. Jego lojalność wobec dynastii Kimów nigdy nie była poddawana w wątpliwość, co nie jest zaskoczeniem w systemie totalitarnym. Przetrwał transformację władzy po śmierci Kim Dzong Ila w 2011 roku, kontynuując swoją służbę pod rządami młodego Kim Dzong Una, co świadczy o jego zdolnościach adaptacyjnych i politycznym instynkcie przetrwania.

Pomyłka, która mówi wiele o Korei Północnej

Wiadomość o śmierci Kim Yong Nama nieuchronnie prowadzi do pomyłek z inną, znacznie bardziej znaną na świecie postacią – Kim Dzong Namem. Nie można ignorować faktu, jak łatwo dochodzi do takich pomyłek w mediach światowych, co samo w sobie jest symptomatyczne. Kim Dzong Nam był najstarszym synem Kim Dzong Ila i przez pewien czas był postrzegany jako jego naturalny następca. Jednak jego losy potoczyły się zgoła inaczej. W 2001 roku został zatrzymany na lotnisku w Tokio, gdy próbował wjechać do Japonii na fałszywym paszporcie. Twierdził, że chciał odwiedzić Disneyland, co stało się międzynarodowym skandalem i upokorzeniem dla jego ojca.

Ten incydent ostatecznie przekreślił jego szanse na sukcesję. Kim Dzong Nam udał się na dobrowolne wygnanie, mieszkając głównie w Makau i Pekinie. Z czasem zaczął publicznie, choć ostrożnie, krytykować reżim swojego przyrodniego brata, Kim Dzong Una. Jego historia zakończyła się tragicznie w lutym 2017 roku na lotnisku w Kuala Lumpur w Malezji. Został tam zamordowany przy użyciu bojowego środka trującego VX, a o zorganizowanie zamachu powszechnie oskarża się północnokoreańskie służby specjalne działające na zlecenie Kim Dzong Una. Zestawienie tych dwóch postaci – lojalnego urzędnika państwowego i zamordowanego członka rodziny – ukazuje dwa oblicza reżimu: jedno oparte na pozorach i biurokratycznej rutynie, a drugie na bezwzględnej eliminacji jakiegokolwiek potencjalnego zagrożenia dla władzy.

Dyplomatyczne Dziedzictwo – Między Olimpiadą a Izolacją

Jednym z ostatnich i najbardziej znaczących momentów w karierze Kim Yong Nama była jego wizyta w Korei Południowej w lutym 2018 roku. Przewodził on wówczas delegacji wysokiego szczebla na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu. Był to historyczny moment, gdyż stał się on najwyższym rangą urzędnikiem KRLD, który kiedykolwiek odwiedził Południe. W skład delegacji wchodziła również wpływowa siostra przywódcy, Kim Jo Dzong. Wizyta ta była kluczowym elementem dyplomatycznej ofensywy Pjongjangu, która doprowadziła do serii szczytów międzykoreańskich oraz spotkań Kim Dzong Una z prezydentem USA, Donaldem Trumpem.

Podczas pobytu w Pjongczangu Kim Yong Nam spotkał się z prezydentem Korei Południowej, Mun Dze Inem, przekazując mu osobiste zaproszenie od Kim Dzong Una do złożenia wizyty w Pjongjangu. Jego spokojna, niemal ojcowska postawa miała na celu ocieplenie wizerunku reżimu i pokazanie światu bardziej otwartej twarzy Korei Północnej. Był to klasyczny przykład jego roli – był narzędziem w rękach prawdziwego ośrodka władzy. Mimo chwilowej odwilży, jego misja ostatecznie nie przyniosła trwałego przełomu w relacjach międzynarodowych. Pokazuje to jednak, jak skutecznie reżim potrafił wykorzystywać takie postacie do realizacji swoich celów strategicznych, nawet jeśli cele te były krótkoterminowe.

Dlaczego jego śmierć nie jest przełomem?

Kim Yong Nam zakończył swoją karierę polityczną w 2019 roku, ustępując ze stanowiska w wieku 91 lat. Zastąpił go Choe Ryong-hae, postać znacznie bardziej wpływowa i osadzona w realnych strukturach władzy. Od tego czasu były przewodniczący żył na politycznej emeryturze. Z tego powodu jego śmierć, choć odnotowana przez państwowe media z należytym szacunkiem, nie ma żadnego wpływu na bieżącą politykę kraju. Śmierć Kim Yong Nama nie jest wydarzeniem, które wstrząśnie fundamentami Korei Północnej.

Prawdziwa władza w KRLD od dekad skupiona jest w rękach rodziny Kimów i jej najbliższego otoczenia wojskowo-partyjnego. Śmierć urzędnika, nawet tak wysokiej rangi, który od lat nie pełnił aktywnej funkcji, jest jedynie symbolicznym końcem pewnej ery. Pokazuje to stabilność, a zarazem skostnienie systemu, w którym jednostki są w pełni podporządkowane woli przywódcy. Kim Dzong Un skonsolidował swoją władzę, a struktura państwa, choć fasadowo może przypominać inne kraje, w rzeczywistości działa na zupełnie innych zasadach. Jego śmierć nie wpłynie na program nuklearny, politykę wewnętrzną ani relacje z sąsiadami.

W ostatecznym rozrachunku Kim Yong Nam zostanie zapamiętany jako człowiek, który przez ponad dwadzieścia lat był oficjalną twarzą Korei Północnej, choć nigdy nie posiadał realnej władzy. Był lojalnym wykonawcą woli dynastii, symbolem trwałości reżimu i jego zdolności do adaptacji. Jego historia to przypomnienie o złożoności i nieprzeniknioności północnokoreańskiej polityki, gdzie najważniejsze jest to, co ukryte, a nie to, co pokazywane światu. Jego odejście to ciche zamknięcie rozdziału, które nie zmienia treści całej książki.

Aby lepiej zrozumieć, jak funkcjonuje system polityczny w Korei Północnej, przeczytaj więcej o strukturze władzy w KRLD. Z kolei, aby poznać dramatyczne losy członków rządzącej dynastii, zobacz również analizę dotyczącą rodziny Kimów.

Zobacz także: