Podczas cyklicznych obchodów miesięcznicy katastrofy smoleńskiej, Jarosław Kaczyński wygłosił przemówienie o wyjątkowo ostrym charakterze. Lider Prawa i Sprawiedliwości, były premier i wicepremier, postawił tezę, że w Polsce doszło do faktycznego zniesienia porządku prawnego. Jego słowa były bezpośrednią reakcją na działania rządu Donalda Tuska, a w szczególności nowego Ministra Sprawiedliwości, Waldemara Żurka. To wydarzenie, choć wpisane w stały rytm politycznych upamiętnień, stanowi sygnał zaostrzenia kursu opozycji i zapowiedź dalszej, głębokiej polaryzacji na polskiej scenie politycznej. Niniejszy artykuł stanowi analizę tego wystąpienia, jego kontekstu oraz możliwych konsekwencji.
Uroczystości na Placu Piłsudskiego w Warszawie od lat stanowią nie tylko formę hołdu dla ofiar katastrofy z 2010 roku, ale również platformę do komunikacji politycznej. Zgromadzeni tam zwolennicy PiS regularnie wysłuchują komentarzy prezesa partii na temat bieżącej sytuacji w kraju. Tym razem jednak ton, jaki przyjął Jarosław, był bardziej kategoryczny niż zazwyczaj. W atmosferze zakłócanej przez okrzyki kontrmanifestantów, Kaczyński sformułował zarzut ostateczny – o demontaż państwa prawa. Jest to narracja, która ma na celu zmobilizowanie elektoratu i przedstawienie nowej władzy jako siły działającej poza konstytucyjnymi ramami.
Miesięcznica jako polityczna arena
Aby w pełni zrozumieć wagę słów prezesa PiS, należy najpierw przeanalizować samo miejsce i czas ich wypowiedzenia. Miesięcznice smoleńskie, od samego początku, miały dwojaki charakter. Z jednej strony były to uroczystości o charakterze żałobnym i patriotycznym. Z drugiej, szybko stały się manifestacją polityczną, skupiającą środowiska nieufne wobec oficjalnych ustaleń dotyczących przyczyn katastrofy. Przez osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy miały one państwowy, uroczysty charakter. Natomiast po zmianie władzy powróciły do swojej wcześniejszej, bardziej opozycyjnej formuły.
Wybór tego właśnie forum przez Jarosława Kaczyńskiego do wygłoszenia tak mocnych oskarżeń nie jest przypadkowy. Łączy on bowiem bieżący spór polityczny z fundamentem mitu założycielskiego swojej formacji politycznej, jakim jest tragedia smoleńska. W ten sposób obecne działania rządu są przedstawiane nie jako zwykła walka polityczna, ale jako kontynuacja procesu, który w narracji PiS doprowadził do śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jest to strategia obliczona na maksymalne zaangażowanie emocjonalne zwolenników i zdyskredytowanie przeciwników w ich oczach.
Analiza retoryki Jarosława Kaczyńskiego i zarzuty wobec rządu
Główny zarzut, jaki postawił lider opozycji, dotyczył rzekomego “zniesienia prawa”. Słowa, które wygłosił Jarosław, były bezpośrednio skierowane w stronę Ministra Sprawiedliwości, Waldemara Żurka. Waldemar Żurek, sędzia z wieloletnim doświadczeniem i były członek Krajowej Rady Sądownictwa, objął resort w lipcu 2025 roku w trzecim rządzie Donalda Tuska. Jego nominacja od początku budziła silne emocje, ponieważ był on jednym z symboli oporu sędziowskiego wobec reform sądownictwa wdrażanych przez Zjednoczoną Prawicę. Kaczyński w swoim przemówieniu odniósł się do jego pierwszych decyzji personalnych.
Według informacji pojawiających się w debacie publicznej, minister Żurek miał dokonać znaczących zmian kadrowych w sądownictwie. W lipcu 2025 roku odwołanych zostało 44 sędziów, a we wrześniu kolejnych 25 prezesów i wiceprezesów sądów. Z perspektywy nowego rządu, były to działania mające na celu przywrócenie praworządności i odwrócenie zmian personalnych dokonanych przez poprzedników. Jednak w ocenie prezesa PiS, te kroki stanowią “drwinę z prawa” i dowód na arbitralne, pozaprawne działanie nowej władzy. Dla wielu zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław pozostaje niekwestionowanym autorytetem w ocenie stanu państwa.
Kaczyński użył bardzo mocnych sformułowań, określając działalność rządu jako “drwiny ze społeczeństwa”. Tego typu retoryka ma na celu całkowitą delegitymizację nowej ekipy rządzącej. Nie przedstawia jej jako przeciwnika politycznego, z którym można prowadzić spór, ale jako siłę uzurpującą sobie władzę i łamiącą fundamentalne zasady demokracji. Jest to klasyczny element strategii polaryzacyjnej, która uniemożliwia jakikolwiek dialog i sprowadza politykę do walki o wszystko.
Fundusz Sprawiedliwości w ogniu krytyki
Kolejnym istotnym wątkiem poruszonym w przemówieniu była kwestia Funduszu Sprawiedliwości. Prezes PiS odniósł się do zarzutów dotyczących nieprawidłowości w wydatkowaniu środków z tego funduszu za czasów, gdy resortem sprawiedliwości kierował Zbigniew Ziobro. Jarosław Kaczyński bronił tych wydatków, przedstawiając je jako działania prospołeczne, takie jak zakup wozów strażackich dla Ochotniczych Straży Pożarnych. Jednocześnie przypuścił kontratak, oskarżając obecną koalicję rządzącą o przyzwolenie na gigantyczne straty budżetowe z tytułu podatku VAT w latach ich poprzednich rządów.
Ta linia obrony jest spójna z dotychczasową komunikacją Prawa i Sprawiedliwości. Polega ona na przedstawianiu zarzutów o niegospodarność jako ataku politycznego na działania, które realnie służyły lokalnym społecznościom. Zestawienie zarzutów o nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości z dawnymi aferami ma na celu relatywizację winy i przedstawienie własnej formacji jako ofiary politycznej nagonki. To pokazuje, że spór o rozliczenie poprzednich rządów będzie jednym z głównych pól bitwy politycznej w nadchodzących miesiącach.
Potencjalne konsekwencje i reakcje sceny politycznej
Ostre wystąpienie lidera opozycji z pewnością nie pozostanie bez odpowiedzi. Można spodziewać się, że przedstawiciele koalicji rządzącej odrzucą te oskarżenia jako bezpodstawne i stanowiące próbę odwrócenia uwagi od realnych problemów i afer poprzedniej władzy. Prawdopodobnie podkreślą, że wszystkie działania, w tym te w wymiarze sprawiedliwości, są podejmowane w celu przywrócenia porządku konstytucyjnego.
Dla samego Prawa i Sprawiedliwości, tak radykalna retoryka pełni funkcję konsolidującą. W obliczu utraty władzy i postępujących rozliczeń, narracja o “bezprawiu” nowego rządu ma na celu utrzymanie mobilizacji i jedności we własnych szeregach. Przekaz, który konsekwentnie buduje Jarosław, ma utwierdzić jego zwolenników w przekonaniu, że toczą oni walkę w obronie Polski przed siłami dążącymi do jej zniszczenia.
W szerszej perspektywie, przemówienie to jest kolejnym krokiem w stronę pogłębienia i tak już dramatycznego podziału politycznego w Polsce. Spór o praworządność wkracza w nową, jeszcze bardziej konfrontacyjną fazę. Zamiast merytorycznej debaty o przyszłości sądownictwa, mamy do czynienia z wojną narracji, w której obie strony oskarżają się nawzajem o łamanie konstytucji. Taka sytuacja utrudnia budowanie jakiegokolwiek konsensusu i stabilizację sytuacji politycznej w kraju. Słowa prezesa PiS są zatem nie tylko komentarzem do bieżących wydarzeń, ale także zapowiedzią strategii politycznej na najbliższą przyszłość – strategii totalnej konfrontacji.
Analizując to wystąpienie, nie można zapominać o jego długofalowych skutkach dla zaufania obywateli do instytucji państwa. Kiedy lider największej partii opozycyjnej publicznie ogłasza, że prawo przestało obowiązywać, podważa to fundamenty demokratycznego porządku. Niezależnie od oceny działań obecnego rządu, tego typu stwierdzenia przyczyniają się do erozji autorytetu państwa jako całości. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do dalszego spadku zaufania społecznego i pogłębiającej się apatii lub radykalizacji postaw obywatelskich.
Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego z ostatniej miesięcznicy smoleńskiej jest zatem wydarzeniem o dużej wadze politycznej. Stanowi ono czytelny sygnał, że opozycja nie zamierza łagodzić kursu, a wręcz przeciwnie – będzie dążyć do eskalacji konfliktu. Czas pokaże, jakie będą realne skutki tej strategii, zarówno dla Prawa i Sprawiedliwości, jak i dla całej polskiej sceny politycznej. Dowiedz się więcej o reformach w sądownictwie Zobacz analizę poprzednich wystąpień politycznych
