Dobrowolna służba wojskowa w Polsce: sukces czy iluzja? Analiza w cieniu europejskich zmian

Dobrowolna służba wojskowa w Polsce: sukces czy iluzja? Analiza w cieniu europejskich zmian

Avatar photo Tomasz
17.11.2025 17:31
8 min. czytania

W obliczu rosnących napięć geopolitycznych, Europa na nowo definiuje swoje strategie obronne. Wiele państw powraca do koncepcji powszechnego poboru, postrzegając go jako fundament bezpieczeństwa narodowego. Na tym tle Polska wyróżnia się, konsekwentnie rozwijając model oparty na ochotnikach. Wprowadzona w 2022 roku dobrowolna zasadnicza służba wojskowa cieszy się rekordowym zainteresowaniem, jednak za fasadą statystyk kryją się poważne pytania o efektywność systemu i jakość szkolenia. Analiza obecnej sytuacji wymaga obiektywnego spojrzenia na sukcesy, ale także na systemowe wyzwania, przed którymi stoi polska armia.

Debata na temat kształtu sił zbrojnych nabiera tempa. Z jednej strony mamy entuzjastyczne komunikaty Ministerstwa Obrony Narodowej, podkreślające rosnącą liczbę chętnych do założenia munduru. Z drugiej zaś pojawiają się głosy doświadczonych parlamentarzystów i wojskowych, którzy wskazują na istotne niedociągnięcia w funkcjonowaniu aktywnej rezerwy. Dlatego kluczowe staje się zrozumienie, czy obecna, w pełni dobrowolna formuła jest w stanie zapewnić Polsce realne zdolności obronne w perspektywie długoterminowej.

Dobrowolna służba wojskowa – polska odpowiedź na nowe wyzwania

Polska armia przechodzi transformację. Jej celem jest osiągnięcie liczebności 300 tysięcy żołnierzy, co ma stanowić wiarygodną siłę odstraszającą. Filar tej rozbudowy stanowi Dobrowolna Zasadnicza Służba Wojskowa (DZSW). Została ona wprowadzona ustawą o obronie Ojczyzny i oficjalnie funkcjonuje od 23 kwietnia 2022 roku, zastępując dotychczasową służbę przygotowawczą. Ten model zakłada, że służba jest całkowicie dobrowolna i stanowi pierwszy krok do profesjonalnej kariery w wojsku.

Struktura DZSW została zaprojektowana jako dwuetapowy proces. Pierwszy etap to intensywne, 27-dniowe szkolenie podstawowe. W jego trakcie ochotnicy uczą się podstaw taktyki, obsługi broni i regulaminów wojskowych. Kończy się ono złożeniem przysięgi wojskowej. Następnie żołnierz może przejść do drugiego etapu, czyli trwającego do 11 miesięcy szkolenia specjalistycznego. Jest ono prowadzone w konkretnej jednostce wojskowej i pozwala zdobyć kwalifikacje niezbędne na danym stanowisku. Po zakończeniu tego etapu żołnierz może zasilić szeregi rezerwy aktywnej lub ubiegać się o powołanie do zawodowej służby wojskowej.

Niewątpliwym sukcesem tego rozwiązania jest wysoka frekwencja. Rządowe plany rekrutacyjne są regularnie przekraczane, a liczba miejsc szkoleniowych jest sukcesywnie zwiększana. To pokazuje, że w polskim społeczeństwie istnieje duży potencjał i chęć do służby. Motywacje ochotników są różne – od patriotyzmu, przez chęć zdobycia nowych umiejętności, po stabilizację finansową i perspektywę stałego zatrudnienia. Rząd podkreśla, że model dobrowolna jest bardziej efektywny, ponieważ do armii trafiają osoby zmotywowane, co przekłada się na wyższą jakość i zaangażowanie.

Za kulisami popularności: Głosy krytyki wobec systemu szkoleń

Jednakże, pod powierzchnią tych optymistycznych danych kryją się poważne problemy systemowe. Głosy krytyki płyną między innymi ze strony polityków zajmujących się od lat tematyką obronności. Michał Jach, poseł Prawa i Sprawiedliwości i wieloletni członek, a także były przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, w publicznych wypowiedziach nie waha się używać mocnych słów. Jego zdaniem, o ile sama idea aktywnej rezerwy jest słuszna, o tyle jej obecne funkcjonowanie jest patologią.

Na czym polega problem? Krytycy wskazują, że sama dobrowolna chęć służby nie wystarczy, jeśli nie idzie za nią odpowiednio intensywne i regularne szkolenie. Poseł Jach zwraca uwagę na przypadki, w których żołnierze rezerwy aktywnej przez wiele miesięcy nie uczestniczą w ćwiczeniach strzeleckich. To fundamentalny problem, który podważa sens utrzymywania rezerwisty w gotowości. Żołnierz, który nie ma regularnego kontaktu z bronią i nie doskonali swoich umiejętności taktycznych, w warunkach bojowych staje się jedynie statystą.

Problem ten dotyka szerszego kontekstu – zdolności systemu do wchłonięcia i efektywnego przeszkolenia tak dużej liczby ochotników. Eksperci wojskowi zwracają uwagę na ograniczenia infrastrukturalne, braki w kadrze instruktorskiej oraz niewystarczającą ilość nowoczesnego sprzętu do prowadzenia szkoleń. Pojawia się zatem ryzyko, że pogoń za ilością odbywa się kosztem jakości, a rozbudowa armii staje się w dużej mierze procesem papierowym. Programy takie jak “wGotowości”, mające na celu przeszkolenie szerokich rzesz obywateli, również spotykają się z ocenami, że są wdrażane bez odpowiedniego przygotowania systemowego.

Europa zawraca z drogi. Chorwacja i inni przywracają pobór

Podczas gdy Polska inwestuje w model ochotniczy, na kontynencie europejskim obserwujemy wyraźny trend odwrotny. Coraz więcej państw decyduje się na przywrócenie jakiejś formy obowiązkowej służby wojskowej. Najnowszym przykładem jest Chorwacja, która po 17 latach przerwy zdecydowała się na powrót do poboru. Kraj ten wprowadza dwumiesięczne szkolenia wojskowe dla wszystkich 19-latków. Co istotne, system przewiduje alternatywę dla osób odmawiających służby z bronią z powodów religijnych lub moralnych – będą oni odbywać szkolenie z zakresu obrony cywilnej.

Cel chorwackiej reformy jest wielowymiarowy. Nie chodzi wyłącznie o przygotowanie do obrony militarnej. Władze w Zagrzebiu podkreślają, że celem jest wzmocnienie systemu rezerw, ale także przygotowanie młodzieży do reagowania na różnego rodzaju kryzysy, w tym klęski żywiołowe. Szkolenie ma dać młodym ludziom podstawowe umiejętności, które przydadzą się zarówno w wojsku, jak i w życiu cywilnym. To pokazuje zmianę w myśleniu o obronności – od wąsko militarnej do koncepcji obrony powszechnej.

Chorwacja nie jest wyjątkiem. Kraje bałtyckie, takie jak Litwa i Łotwa, już wcześniej przywróciły pobór. Podobną drogą podążają państwa skandynawskie – Szwecja, Norwegia i Dania. Każdy z tych krajów wdraża własny, specyficzny model, często oparty na selekcji najlepszych kandydatów, a nie na poborze wszystkich roczników. Niemniej jednak, wspólny mianownik jest jasny: państwa te uznały, że w pełni dobrowolna armia zawodowa nie jest wystarczającą odpowiedzią na współczesne zagrożenia.

Dobrowolność kontra obowiązek – dylemat współczesnych armii

Debata o przyszłości polskiej armii sprowadza się do fundamentalnego pytania o wyższość jednego modelu nad drugim. Zwolennicy systemu ochotniczego podkreślają, że jest on zgodny z duchem czasów. Argumentują, że dobrowolna służba przyciąga ludzi z pasją i motywacją, co przekłada się na wyższy profesjonalizm i morale jednostek. Ponadto, armia zawodowa jest postrzegana jako bardziej efektywna i lepiej przygotowana do skomplikowanych operacji z użyciem nowoczesnego sprzętu.

Z drugiej strony, model oparty na poborze ma swoje niezaprzeczalne zalety, które na nowo docenia Europa. Przede wszystkim, pozwala on na szybkie zbudowanie masowych rezerw strategicznych, co jest kluczowe w przypadku konfliktu na pełną skalę. Obowiązkowa służba zapewnia również, że przeszkolenie wojskowe przechodzi szeroki przekrój społeczeństwa, co wzmacnia więzi obywateli z państwem i buduje odporność społeczną. Wreszcie, jest to mechanizm, który gwarantuje stały dopływ rekruta, niezależnie od koniunktury na rynku pracy czy nastrojów społecznych.

Polska stoi dziś przed dylematem. Czy sukces frekwencyjny, jaki odnosi dobrowolna zasadnicza służba wojskowa, nie przesłania głębszych problemów związanych z jakością szkolenia rezerw? Być może rozwiązaniem nie jest prosty powrót do modelu sprzed lat, ale wypracowanie formuły hybrydowej. Taki system mógłby łączyć zalety profesjonalnej armii zawodowej z szerokim, powszechnym szkoleniem rezerw, być może na wzór skandynawski. Kluczowe jest, aby dyskusja na ten temat była oparta na merytorycznej analizie, a nie na politycznych emocjach.

Ostateczna decyzja o kształcie polskiego systemu obronności będzie miała strategiczne znaczenie na dekady. Należy pamiętać, że siła armii to nie tylko liczba żołnierzy na papierze, ale przede wszystkim ich wyszkolenie, morale i gotowość do działania. Dlatego tak ważne jest, aby proces rozbudowy Sił Zbrojnych RP był procesem przemyślanym, który realnie zwiększy bezpieczeństwo Polski.

Aby lepiej zrozumieć ewolucję polskiej armii, warto zapoznać się z historią jej transformacji po 1989 roku. Analiza poprzednich reform może dostarczyć cennych wskazówek na przyszłość. Dowiedz się więcej o zmianach w Wojsku Polskim. Równie istotne jest śledzenie bieżących analiz dotyczących bezpieczeństwa w regionie. Zobacz analizy ekspertów na temat sytuacji międzynarodowej.

Zobacz także: