Bogata Europa a wsparcie dla Ukrainy: Nordycki głos rozsądku czy rosnąca frustracja?

Bogata Europa a wsparcie dla Ukrainy: Nordycki głos rozsądku czy rosnąca frustracja?

Avatar photo Tomasz
20.11.2025 14:02
8 min. czytania

Wsparcie dla Ukrainy, choć deklarowane przez niemal cały zachodni świat, w praktyce spoczywa na barkach nielicznych. Taka nierównowaga budzi uzasadnione pytania o realną solidarność, jaką oferuje bogata część kontynentu. Głośno o tym problemie zaczyna mówić Szwecja, której nowa Minister Spraw Zagranicznych, Maria Malmer Stenergard, wprost nazywa obecny system niesprawiedliwym i niemożliwym do utrzymania w dłuższej perspektywie. Jej słowa, wypowiedziane bez dyplomatycznej kurtuazji, stanowią sygnał alarmowy dla sojuszników z NATO i Unii Europejskiej. To analiza fundamentalnego problemu, który może zaważyć na przyszłości nie tylko Kijowa, ale i całej europejskiej architektury bezpieczeństwa.

Komentarze szwedzkiej minister nie są jedynie wyrazem chwilowej irytacji. Są one odzwierciedleniem głębszego, strukturalnego problemu, z którym boryka się bogata Europa. Chodzi o rosnącą dysproporcję między retoryką a działaniem. Liderzy wielu państw wygłaszają płomienne przemówienia o potrzebie wspierania Ukrainy, jednak za tymi deklaracjami nie zawsze idą konkretne zobowiązania finansowe i militarne. W rezultacie ciężar pomocy w sposób nieproporcjonalny spada na państwa, które, choć zamożne, nie należą do największych gospodarek kontynentu.

Nierówny podział obciążeń: arytmetyka europejskiej solidarności

Dane analityczne nie pozostawiają złudzeń. Analizy, takie jak te prowadzone przez renomowany Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii, jasno pokazują, które kraje przodują w pomocy dla Ukrainy w relacji do swojego potencjału gospodarczego. Liderami są tu bezsprzecznie kraje nordyckie i bałtyckie. To właśnie one, mające łącznie mniej niż 30 milionów mieszkańców, zapewniają znaczącą część wsparcia militarnego, jakie trafia do Kijowa z Europy. Jest to sytuacja, która w dłuższej perspektywie staje się politycznie i ekonomicznie trudna do obrony przed własnymi obywatelami.

Przykłady tej dysproporcji są uderzające. Dania, kraj o populacji niespełna 6 milionów, przekazała Ukrainie pomoc o wartości stanowiącej niemal trzy procent jej produktu krajowego brutto. Z kolei znacznie większa i ludniejsza Hiszpania zaangażowała środki odpowiadające mniej niż 0,2 procent jej PKB. Różnica ta pokazuje, że bogata i stabilna część Europy Południowej podchodzi do kryzysu z zupełnie inną percepcją zagrożenia i odpowiedzialności. Oczywiście, państwa takie jak Niemcy, Francja, Polska czy Wielka Brytania również przekazują znaczące wolumeny pomocy w wartościach bezwzględnych. Jednak w przeliczeniu na możliwości ich gospodarek, wkład ten jest relatywnie mniejszy niż ten oferowany przez północnych sąsiadów.

Ta nierównowaga ma swoje konsekwencje. Po pierwsze, tworzy poczucie niesprawiedliwości i może prowadzić do “zmęczenia materiału” w krajach najbardziej zaangażowanych. Po drugie, wysyła Moskwie sygnał o braku wewnętrznej spójności i determinacji Zachodu. Kreml z uwagą obserwuje te podziały, licząc na to, że z czasem doprowadzą one do erozji wsparcia dla Ukrainy.

Głos ze Sztokholmu: Dyplomatyczna ofensywa Marii Malmer Stenergard

Maria Malmer Stenergard, która objęła stanowisko szefowej szwedzkiej dyplomacji we wrześniu 2024 roku, jest postacią wartą uwagi. Wcześniej, jako Minister ds. Migracji i Polityki Azylu, dała się poznać jako polityk pragmatyczny i zdeterminowany. Jej obecne, niezwykle bezpośrednie wypowiedzi na forum europejskim, nie są przypadkowe. Stanowią one element świadomej strategii, mającej na celu wstrząśnięcie sumieniami sojuszników i wymuszenie bardziej sprawiedliwego podziału kosztów obrony wspólnych wartości.

Stenergard argumentuje, że nie można w nieskończoność opierać pomocy dla Ukrainy na hojności kilku państw. Jej zdaniem, jeśli przywódcy przekonują swoich wyborców, że Ukraińcy walczą również o ich wolność, to muszą poprzeć te słowa konkretnymi czynami. To wezwanie do spójności między deklaracjami a realnym zaangażowaniem. Szwedzka minister podkreśla, że obecny model jest nie tylko niesprawiedliwy, ale przede wszystkim strategicznie nierozsądny. Zależność od wąskiej grupy państw czyni całą architekturę wsparcia kruchą i podatną na wewnętrzne kryzysy polityczne w tych krajach.

Strategiczne konsekwencje: Dlaczego bogata Europa musi działać spójnie?

Problem nierównego zaangażowania wykracza daleko poza kwestie finansowe. Dotyka on samej istoty Sojuszu Północnoatlantyckiego, którego fundamentem jest zasada solidarności i wspólnego ponoszenia ciężarów. Długofalowa strategia wsparcia nie może opierać się na hojności kilku państw, podczas gdy znacznie bogata reszta sojuszu ogranicza swoje zaangażowanie. Taka sytuacja podważa wiarygodność NATO jako całości i może rodzić napięcia wewnątrz organizacji.

Warto zauważyć, że istnieją mechanizmy koordynacji pomocy, takie jak lista priorytetowych potrzeb Ukrainy (PURL), które mają na celu optymalizację wsparcia. Jednak nawet najlepsze narzędzia planistyczne nie zadziałają, jeśli zabraknie woli politycznej do ich finansowania ze strony wszystkich członków. Frustracja krajów nordyckich wynika z faktu, że to one w dużej mierze realizują zobowiązania, które powinny być rozłożone na całą, bogata i liczącą blisko miliard mieszkańców społeczność NATO.

Konsekwencje bierności mogą być poważne. Osłabienie Ukrainy w wyniku niewystarczającego wsparcia oznaczałoby strategiczne zwycięstwo Rosji. To z kolei zachęciłoby Kreml do dalszych agresywnych działań, a linia frontu potencjalnego konfliktu przesunęłaby się bezpośrednio na granice NATO. W takim scenariuszu koszty obrony byłyby niewspółmiernie wyższe niż obecne wydatki na pomoc dla Kijowa.

Zamrożone aktywa Rosji: Kontrowersyjne, lecz nieuniknione rozwiązanie?

W obliczu trudności z mobilizacją nowych środków z budżetów narodowych, coraz częściej pojawia się propozycja wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów. Chodzi o kwotę rzędu 170 miliardów euro, zdeponowaną głównie w belgijskim depozycie Euroclear. Dla Szwecji i innych krajów ponoszących główny ciężar pomocy jest to opcja nie tylko logiczna, ale wręcz konieczna.

Maria Malmer Stenergard jednoznacznie wskazuje, że jest to jedyne sensowne rozwiązanie. Argumentuje, że to agresor powinien zapłacić za zniszczenia, a nie podatnicy krajów, które starają się bronić porządku międzynarodowego. Pomysł ten napotyka jednak na opór, głównie ze strony Belgii, która obawia się ryzyka prawnego i finansowego związanego z precedensem konfiskaty suwerennych aktywów. Stenergard kontruje, że ryzyko to powinno być ponoszone solidarnie przez całą Unię Europejską, a nie wyłącznie przez jedno państwo. Presja na Brukselę w tej sprawie będzie bez wątpienia rosła.

Szersza perspektywa: NATO i przyszłość wsparcia dla Kijowa

Mimo obecnych trudności, na horyzoncie pojawiają się sygnały świadczące o długoterminowym planowaniu. Zapowiedź NATO dotycząca stworzenia pakietu pomocowego dla Ukrainy na rok 2026 o wartości 60 miliardów dolarów jest tego najlepszym dowodem. Kwota ta, stanowiąca równowartość połowy rocznych wydatków Rosji na armię przed pełnoskalową inwazją, ma na celu zapewnienie Kijowowi stabilności i przewidywalności dostaw. Jest to strategiczny sygnał wysłany do Moskwy, że Zachód nie zamierza się wycofać.

Jednak i tu powraca fundamentalne pytanie o podział kosztów. Ta ambitna inicjatywa pokazuje, że bogata część Sojuszu Północnoatlantyckiego zdaje sobie sprawę z konieczności długoterminowego planowania. Kluczem do jej sukcesu będzie jednak sprawiedliwe rozłożenie obciążeń finansowych na wszystkich członków, proporcjonalnie do ich możliwości. W przeciwnym razie, nawet najbardziej ambitne plany pozostaną jedynie na papierze, a frustracja “koalicji chętnych” będzie narastać.

Przyszłość europejskiej jedności w obliczu wojny

Wystąpienie szwedzkiej minister spraw zagranicznych to coś więcej niż tylko skarga na nierówny podział kosztów. To wezwanie do strategicznej refleksji nad przyszłością europejskiej solidarności. Wojna w Ukrainie jest testem dla jedności i determinacji Zachodu. Jej wynik zależy nie tylko od heroizmu ukraińskich żołnierzy, ale także od zdolności sojuszników do spójnego i konsekwentnego działania. Głos z Północy jest sygnałem, że obecny model wsparcia osiągnął swoje granice.

Rozwiązanie tego problemu będzie wymagało trudnych decyzji politycznych, zwłaszcza w stolicach tych państw, które do tej pory angażowały się w pomoc w sposób ograniczony. Czas płomiennych deklaracji bez pokrycia dobiega końca. Nadchodzi moment, w którym bogata Europa będzie musiała udowodnić, że jej zobowiązania wobec bezpieczeństwa i wolności są realne, a nie tylko retoryczne. Od tego zależy wiarygodność całego zachodniego świata. Dowiedz się więcej o europejskiej strategii wsparcia. Stawka jest zbyt wysoka, by pozwolić sobie na dalsze podziały i unikanie odpowiedzialności. Zobacz analizę dotyczącą zamrożonych aktywów.

Zobacz także: