Wokół Centralnego Portu Komunikacyjnego narosła kolejna afera, która rzuca cień na transparentność działań instytucji państwowych. Sprawa dotyczy sprzedaży 160 hektarów kluczowych gruntów pod budowę strategicznej infrastruktury, która miała miejsce tuż przed zmianą władzy w 2023 roku. Transakcja, przeprowadzona przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR), stała się zarzewiem politycznego sporu. Jednak wnikliwa analiza ujawnia, że odpowiedzialność za nieprawidłowości może rozkładać się na obie strony politycznej barykady. Niniejszy artykuł przedstawia tło wydarzeń, analizuje decyzje kluczowych podmiotów oraz wskazuje na potencjalne konsekwencje dla przyszłości projektu CPK.
Sercem kontrowersji jest działka w miejscowości Zabłotnia. To właśnie tam, na terenie przeznaczonym pod budowę linii Kolei Dużych Prędkości, doszło do transakcji, która dziś określana jest jako głośna afera. Nieruchomość, należąca do Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, została sprzedana wiceprezesowi firmy Dawtona. Jest to znany polski producent przetworów owocowo-warzywnych, który dzierżawił te tereny od 2008 roku. Sprzedaż za kwotę 22,8 miliona złotych została sfinalizowana 1 grudnia 2023 roku, na krótko przed formalnym przejęciem rządów przez nową koalicję. Zgoda na transakcję została wydana przez Ministerstwo Rolnictwa, kierowane wówczas przez Roberta Telusa.
Geneza transakcji i rola kluczowych instytucji
Aby w pełni zrozumieć złożoność sytuacji, należy przyjrzeć się roli poszczególnych instytucji. Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) jest agencją rządową odpowiedzialną za gospodarowanie państwowymi gruntami rolnymi. Jego zadaniem jest dbanie o interes Skarbu Państwa. Tymczasem decyzja o sprzedaży tak strategicznego terenu prywatnemu podmiotowi, zwłaszcza w kontekście planów budowy CPK, budzi fundamentalne pytania o jej zasadność. Warto podkreślić, że spółka CPK już wcześniej sygnalizowała KOWR swoje zainteresowanie przejęciem tej nieruchomości, jednak jej starania nie przynosiły rezultatu.
Z drugiej strony mamy firmę Dawtona, która od lat uprawiała ziemię na wspomnianym terenie. Z perspektywy biznesowej, dążenie do wykupu dzierżawionych gruntów jest naturalnym ruchem, mającym na celu zabezpieczenie długoterminowej działalności. Firma, będąca jednym z liderów polskiego przetwórstwa, opiera swoją produkcję na dostępie do wysokiej jakości surowców, często z własnych upraw. Nie ma jednak wątpliwości, że moment finalizacji transakcji oraz jej strategiczne znaczenie dla projektu państwowego nadały jej wyjątkowo kontrowersyjny charakter.
Centralny Port Komunikacyjny to nie tylko lotnisko. To gigantyczny projekt infrastrukturalny, mający zintegrować transport lotniczy, kolejowy i drogowy. Jego celem jest stworzenie nowoczesnego węzła przesiadkowego o znaczeniu międzynarodowym. Powodzenie tej inwestycji zależy od sprawnego pozyskiwania gruntów, a każda komplikacja na tym polu generuje opóźnienia i dodatkowe koszty. Dlatego sprzedaż działki, przez którą ma przebiegać kluczowy odcinek szybkiej kolei, była ruchem niezrozumiałym z punktu widzenia interesu publicznego.
Polityczna burza i wzajemne oskarżenia
Jak można było się spodziewać, ujawnienie szczegółów transakcji wywołało natychmiastową reakcję polityczną. Obecna koalicja rządząca wykorzystała tę sprawę jako dowód na niegospodarność i partykularne interesy poprzedników. Premier Donald Tusk w ostrych słowach skomentował sytuację, sugerując, że skrót CPK można rozwijać jako “Cały PiS Kradnie”. Tego typu retoryka miała na celu zdyskredytowanie politycznych rywali i przedstawienie ich jako grupy działającej na szkodę państwa. Wskazywano na błyskawiczne tempo finalizacji umowy w ostatnich dniach urzędowania poprzedniego rządu, co miało świadczyć o próbie działania “na ostatnią chwilę”.
Reakcja Prawa i Sprawiedliwości była równie zdecydowana, choć skierowana do wewnątrz. Prezes Jarosław Kaczyński podjął decyzję o zawieszeniu w prawach członka partii byłego ministra rolnictwa Roberta Telusa oraz innych urzędników związanych ze sprawą, w tym byłego szefa KOWR. Była to próba odcięcia się od kontrowersji i pokazania, że partia nie toleruje działań budzących wątpliwości. Jednocześnie politycy PiS bronili samej idei projektu CPK, oskarżając obecny rząd o próbę jego celowego zablokowania pod pretekstem wyjaśniania nieprawidłowości.
Zaniedbania po zmianie władzy?
Choć główna krytyka skupiła się na działaniach administracji Zjednoczonej Prawicy, analiza faktów pokazuje, że również po stronie obecnej władzy doszło do zaniechań. Okazuje się, że nowo powołane władze spółki CPK oraz nadzorujące je instytucje przez długi czas nie podejmowały zdecydowanych kroków w celu wyjaśnienia sprawy. Według doniesień medialnych, spółka CPK złożyła zawiadomienie do prokuratury dopiero po półtora roku od momentu sprzedaży działki. Taka zwłoka jest trudna do wytłumaczenia, zwłaszcza w kontekście strategicznego znaczenia nieruchomości.
Co więcej, sama prokuratura miała zwlekać z wszczęciem śledztwa przez kolejne trzy miesiące. Taki okres bezczynności mógł doprowadzić do utraty kluczowych dowodów, takich jak bilingi telefoniczne, które mogłyby rzucić światło na kulisy podejmowania decyzji. Krytycy wskazują, że publiczne oskarżenia ze strony rządu nie szły w parze z efektywnymi działaniami prawnymi. Ta nowa afera pokazuje, że problem może być bardziej systemowy i dotyczyć nie tylko konkretnych decyzji politycznych, ale również sprawności działania aparatu państwa.
Śledztwo i pytania bez odpowiedzi
Obecnie prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych z KOWR. Postępowanie ma wyjaśnić, czy sprzedaż działki odbyła się z naruszeniem prawa i na szkodę interesu publicznego. Kluczowe będzie ustalenie, czy urzędnicy KOWR mieli świadomość, że sprzedają teren niezbędny dla kluczowej inwestycji państwowej, oraz czy cena transakcji była adekwatna do jego rzeczywistej wartości, uwzględniającej przyszłe przeznaczenie.
Niezależnie od ostatecznych rozstrzygnięć, ta afera już teraz podważa zaufanie do państwa i jego instytucji. Rodzi się pytanie, jak to możliwe, że dwie agendy rządowe – jedna odpowiedzialna za strategiczny projekt (CPK), a druga za państwowe grunty (KOWR) – nie potrafiły skutecznie się porozumieć. Brak koordynacji i transparentności w działaniach administracji publicznej jest problemem, który wykracza poza bieżący spór polityczny.
W całej tej sytuacji pozostaje wiele pytań. Dlaczego KOWR przez lata ignorował wnioski spółki CPK? Jaka była faktyczna rola ówczesnego kierownictwa resortu rolnictwa? Dlaczego nowe władze tak długo zwlekały z formalnym zgłoszeniem sprawy organom ścigania? Odpowiedzi na te pytania będą kluczowe nie tylko dla oceny tej konkretnej transakcji, ale także dla przyszłości realizacji wielkich projektów infrastrukturalnych w Polsce. Każda tego typu afera osłabia bowiem społeczne poparcie dla kosztownych, wieloletnich inwestycji.
Sprawa gruntów pod CPK jest przykładem tego, jak strategiczne projekty państwowe mogą stać się zakładnikami politycznych sporów i instytucjonalnej niemocy. Z jednej strony mamy do czynienia z decyzjami podjętymi w kontrowersyjnych okolicznościach tuż przed oddaniem władzy. Z drugiej – z opieszałością i brakiem determinacji w wyjaśnianiu nieprawidłowości po stronie nowej ekipy. Ostatecznie największym przegranym może okazać się sam projekt CPK oraz zaufanie obywateli do państwa. Pełne i transparentne wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej transakcji jest absolutnie kluczowe. Dowiedz się więcej o przyszłości projektu CPK. Niezbędne jest również wyciągnięcie wniosków systemowych, które zapobiegną podobnym sytuacjom w przyszłości. Zobacz analizę innych kontrowersyjnych decyzji prywatyzacyjnych.
