Demonstranci na COP30: Krzyk Ziemi, którego świat nie może dłużej ignorować

Demonstranci na COP30: Krzyk Ziemi, którego świat nie może dłużej ignorować

Avatar photo Marek
12.11.2025 03:01
8 min. czytania

Wydarzenia, które miały miejsce na terenie przygotowań do szczytu klimatycznego COP30 w Belém, to znacznie więcej niż tylko incydent porządkowy. To potężny sygnał, że globalna debata o klimacie traci kontakt z rzeczywistością tych, którzy żyją na pierwszej linii frontu ekologicznej katastrofy. Kiedy na teren konferencji wdzierają się zdesperowani demonstranci, nie jest to akt wandalizmu. Jest to krzyk o uwagę, próba przebicia się przez mur politycznych deklaracji i korporacyjnego greenwashingu. Musimy zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło i dlaczego ten protest ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości naszej planety.

Incydent, w którym brali udział demonstranci reprezentujący rdzenne społeczności, jest tragicznym paradoksem. Organizatorzy szczytu w Brazylii zapowiadali, że jednym z głównych celów COP30 będzie właśnie oddanie głosu rdzennym ludom Amazonii. Tymczasem to właśnie ci ludzie poczuli się zmuszeni do użycia siły, by ich głos został realnie usłyszany, a nie tylko wykorzystany jako element wizerunkowej układanki. To pokazuje głęboką przepaść między obietnicami a działaniami.

Kontekst COP30: Dlaczego szczyt w Belém jest kluczowy?

Zanim zagłębimy się w przyczyny protestu, musimy zrozumieć wagę samego wydarzenia. Konferencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, znana jako COP (Conference of the Parties), to coroczne spotkanie, na którym światowi przywódcy negocjują globalne strategie walki z ociepleniem klimatu. COP30, zaplanowany na listopad 2025 roku w Belém w Brazylii, jest wydarzeniem o szczególnym znaczeniu. Po pierwsze, będzie to trzydziesta, jubileuszowa edycja konferencji. Po drugie, zbiegnie się z dziesiątą rocznicą podpisania Porozumienia Paryskiego – historycznej umowy, w której narody zobowiązały się do ograniczenia wzrostu globalnych temperatur.

Lokalizacja nie jest przypadkowa. Belém to miasto-brama do Amazonii, największego lasu deszczowego na świecie. Amazonia odgrywa kluczową rolę w regulacji klimatu na Ziemi. Działa jak gigantyczne “płuco planety”, pochłaniając ogromne ilości dwutlenku węgla. Niestety, ten bezcenny ekosystem jest niszczony w zastraszającym tempie. Działalność człowieka, taka jak wyrąb lasów, rolnictwo na masową skalę i nielegalne górnictwo, doprowadza Amazonię na skraj punktu krytycznego. Przekroczenie go może oznaczać nieodwracalne zmiany w globalnym systemie klimatycznym.

Wybór Belém na gospodarza COP30 miał być symbolicznym gestem. Miał pokazać, że świat wreszcie skupia się na ochronie najważniejszych ekosystemów. Jednak dla ludzi, którzy od pokoleń żyją w tych lasach, symbole to za mało. Oni na co dzień widzą dewastację swojej ziemi. Dlatego właśnie zdesperowani demonstranci postanowili przypomnieć o tym światu w tak dramatyczny sposób.

Kim są demonstranci i o co walczą?

Protestujący, którzy starli się z ochroną, nie byli anonimową grupą. Byli to przedstawiciele rdzennych społeczności Brazylii, w tym ludu Tupinambá. To potomkowie ludzi, którzy zamieszkiwali te ziemie na długo przed przybyciem Europejczyków. Ich tożsamość, kultura i przetrwanie są nierozerwalnie związane z lasem. Dla nich zniszczenie Amazonii to nie jest abstrakcyjny problem ekologiczny. To bezpośrednie zagrożenie dla ich domów, źródeł pożywienia i duchowego dziedzictwa.

Ich postulaty są proste i fundamentalne. Sprzeciwiają się ekspansji agrobiznesu, który wypala lasy pod uprawy soi i pastwiska dla bydła. Walczą z koncernami naftowymi, które zatruwają rzeki i ziemię w poszukiwaniu surowców. Protestują przeciwko nielegalnemu górnictwu złota, które niszczy ekosystemy i prowadzi do konfliktów społecznych. Jak powiedział jeden z liderów Tupinambá: “Nie możemy jeść pieniędzy. Chcemy, by nasze ziemie były wolne”. To zdanie powinno stać się mottem całego szczytu klimatycznego.

Transparenty, które nieśli demonstranci, zawierały hasło: “Nasza ziemia nie jest na sprzedaż”. To bezpośrednie oskarżenie wobec polityków i korporacji, które traktują zasoby naturalne jako towar. Rdzenne społeczności postrzegają siebie nie jako właścicieli, ale jako strażników ziemi. Ich wiedza na temat zrównoważonego zarządzania ekosystemami jest bezcenna. Niestety, zbyt często jest ignorowana na rzecz krótkoterminowych zysków.

Globalne cele a brutalna lokalna rzeczywistość

Incydent w Belém obnaża fundamentalny problem współczesnej polityki klimatycznej. Na szczytach takich jak COP zapadają ambitne, globalne decyzje. Państwa deklarują redukcję emisji, tworzą fundusze na transformację energetyczną i obiecują chronić bioróżnorodność. Jednak te wielkie słowa często nie przekładają się na realne działania na poziomie lokalnym. Wręcz przeciwnie, czasami globalny popyt staje się motorem lokalnej destrukcji.

Popyt na soję, wołowinę, ropę naftową czy minerały w krajach rozwiniętych napędza niszczenie Amazonii. Firmy, które czerpią z tego zyski, często działają bez poszanowania dla praw lokalnych społeczności i środowiska. Rządy, w tym rząd Brazylii, stają przed trudnym wyborem między presją na rozwój gospodarczy a koniecznością ochrony przyrody. Niestety, zbyt często wygrywa ten pierwszy. W rezultacie, podczas gdy w salach konferencyjnych delegaci dyskutują o ułamkach stopni Celsjusza, na zewnątrz buldożery równają z ziemią kolejne hektary lasu.

To właśnie przeciwko tej hipokryzji protestowali demonstranci. Ich desperacki akt był próbą zwrócenia uwagi świata na fakt, że ochrona klimatu musi zacząć się od ochrony ich ziem. Nie da się uratować planety, poświęcając ludzi, którzy są jej najbardziej oddanymi strażnikami. To lekcja, którą decydenci muszą wreszcie odrobić.

Rola rdzennych społeczności w ochronie planety

Musimy przestać postrzegać rdzenne społeczności jedynie jako ofiary zmian klimatycznych. Są one przede wszystkim kluczowymi sojusznikami w walce o przyszłość Ziemi. Badania naukowe jednoznacznie potwierdzają, że tereny zarządzane przez społeczności rdzenne charakteryzują się znacznie niższym wskaźnikiem wylesiania i wyższą bioróżnorodnością. Na przykład, w Amazonii wskaźniki deforestacji na terytoriach rdzennych są nawet 2-3 razy niższe niż na podobnych obszarach zarządzanych w inny sposób.

Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź leży w tradycyjnej wiedzy ekologicznej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Rdzenne ludy przez wieki wypracowały metody zrównoważonego korzystania z zasobów lasu. Rozumieją złożone zależności w ekosystemie i wiedzą, jak zachować jego równowagę. Ich perspektywa jest długoterminowa, w przeciwieństwie do krótkowzrocznego modelu gospodarczego opartego na nieustannej eksploatacji.

Włączenie tej wiedzy i przyznanie rdzennym społecznościom realnego wpływu na decyzje dotyczące ich terytoriów to nie tylko kwestia sprawiedliwości. To strategiczna konieczność, jeśli chcemy skutecznie chronić klimat. Dlatego tak ważne jest, aby głos, który próbowali wyrazić demonstranci w Belém, został wreszcie potraktowany z należytą powagą.

Co dalej? Wyzwania przed COP30

Incydent z udziałem protestujących stawia organizatorów COP30 przed ogromnym wyzwaniem. Nie wystarczy już tylko zapraszać przedstawicieli rdzennych ludów do udziału w panelach dyskusyjnych. Konieczne jest stworzenie mechanizmów, które zapewnią im realny wpływ na ostateczne postanowienia szczytu. Ich postulaty dotyczące ochrony terytoriów muszą stać się centralnym elementem negocjacji.

Świat będzie uważnie obserwował, jak Brazylia i społeczność międzynarodowa zareagują na ten sygnał ostrzegawczy. Czy COP30 stanie się przełomem, gdzie globalna polityka połączy siły z lokalną mądrością? Czy też pozostanie kolejnym festiwalem pustych obietnic, podczas gdy za kulisami będzie trwała dalsza dewastacja planety? Odpowiedzi na te pytania zadecydują nie tylko o losie Amazonii, ale o przyszłości nas wszystkich. Protest w Belém nie był końcem, lecz początkiem walki o prawdziwą sprawiedliwość klimatyczną.

Konflikt ten pokazuje, że droga do zrównoważonej przyszłości jest pełna napięć i trudnych wyborów. Nie możemy jednak unikać konfrontacji z niewygodną prawdą. Musimy wsłuchać się w głosy tych, którzy najwięcej ryzykują i najwięcej wiedzą o ochronie naszych najcenniejszych ekosystemów. Dowiedz się więcej o roli społeczności rdzennych w ochronie klimatu. Tylko poprzez autentyczny dialog i odważne działania możemy mieć nadzieję na zatrzymanie katastrofy klimatycznej. Zobacz analizę poprzednich szczytów klimatycznych i ich efektów.

Zobacz także: