Wystarczył jeden anonimowy sygnał, aby w placówce pomagającej osobom bezdomnym rozpoczęła się seria kontroli. Pomimo braku jakichkolwiek incydentów zdrowotnych przez lata, urzędnicy sanepidu doszukali się nieprawidłowości. Wystarczył jeden donos, by wszcząć postępowanie administracyjne, które może zagrozić dalszej działalności tej ważnej dla wielu osób instytucji.
Kontrola Sanepidu i zarzuty
Do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wpłynęło zgłoszenie od anonimowego mieszkańca. Dotyczyło ono rzekomego serwowania zepsutej ryby w świetlicy dla osób bezdomnych. Następnego dnia MOPS powiadomił odpowiednie instytucje, w tym Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną. Wystarczył ten jeden krok, by uruchomić machinę biurokracji.
Przedstawiciele sanepidu pojawili się w placówce. Nie znaleźli żadnych śladów zgniłej ryby. Znaleźli jednak kostkę bulionową z datą ważności z maja bieżącego roku. Dodatkowo, urzędnicy stwierdzili brak dwukomorowego zlewu, zmywarki oraz wyparzarki do naczyń. Według ich oceny, te braki stanowią zagrożenie dla zdrowia osób korzystających ze wsparcia. Co ciekawe, przez ostatnie trzy lata nikt z podopiecznych nie zgłosił żadnego zatrucia pokarmowego ani nie trafił do szpitala.
Reakcja prowadzących placówkę
Artur Drzazga, który wraz z żoną Izabelą od trzech lat prowadzi tę działalność charytatywną, wyraża swoje oburzenie. Podkreśla, że przez cały ten czas nikt nie zgłosił żadnych problemów zdrowotnych. Wystarczył jeden donos, by podważyć ich wieloletnią, bezproblemową pracę. Drzazgowie otrzymali zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego. Argumentem jest troska o jakość i bezpieczeństwo potrzebujących.
Radny miejski Alan Szatyło, który zajmuje się tą sprawą, potwierdza kuriozalność sytuacji. Zauważa, że placówka działa jako stowarzyszenie i nie otrzymuje żadnych środków publicznych. Wystarczył jeden anonimowy donos, aby uruchomić procedury, które mogą utrudnić pomoc najbardziej potrzebującym. Rzeczniczka urzędu miasta podkreśla konieczność działania zgodnie z procedurami, jednak zaznacza, że wcześniej nie było żadnych skarg na działalność świetlicy.
Kontekst i dalsze działania
Pan Artur, emerytowany górnik, wraz z żoną, zaczynali od wydawania posiłków na ulicy. Następnie otrzymali lokal od miasta, jednak nie pobierają żadnych dotacji. Wystarczył jeden donos, by pojawiły się zarzuty dotyczące warunków sanitarnych, podczas gdy przez lata działalność przebiegała bez zakłóceń.
Sytuacja ta budzi wiele pytań o skuteczność i proporcjonalność działań urzędniczych. Wystarczył jeden anonimowy sygnał, by narazić na szwank dobrą reputację i ciężką pracę ludzi, którzy poświęcają swój czas i energię na pomoc innym. Warto zastanowić się nad tym, jak łatwo można zakłócić funkcjonowanie organizacji pozarządowych. Należy pamiętać, że za każdą procedurą stoją realni ludzie, którzy potrzebują wsparcia. Warto zgłębić temat procedur kontrolnych w organizacjach pozarządowych, aby lepiej zrozumieć ich działanie. Przeczytaj więcej na ten temat. Można również zapoznać się z podobnymi przypadkami, aby wyciągnąć wnioski. Zobacz również podobny artykuł.