Komisja Europejska przedstawiła projekt regulacji, który może fundamentalnie zmienić krajobraz motoryzacyjny w sektorze biznesowym. Propozycja zakłada, że od 2030 roku firmy działające na terenie Unii Europejskiej będą zobowiązane do zakupu wyłącznie zeroemisyjnych pojazdów. Propozycja ta oznacza, że każdy nowy samochód służbowy musiałby być pojazdem elektrycznym (EV). To przyspieszenie transformacji o pięć lat w stosunku do ogólnego zakazu rejestracji aut spalinowych, planowanego na 2035 rok. Dla przedsiębiorstw jest to sygnał do natychmiastowej rewizji strategii flotowych i przeprowadzenia dogłębnej analizy finansowej nadchodzących zmian.
Decyzja ta nie jest przypadkowa. Opiera się na twardych danych rynkowych. Floty korporacyjne stanowią siłę napędową sprzedaży nowych pojazdów w Europie. Odpowiadają one za ponad 60% wszystkich nowych rejestracji na kontynencie. W niektórych krajach, jak Polska, ten wskaźnik jest jeszcze wyższy i sięga blisko 80%. Z perspektywy regulatora, ukierunkowanie przepisów na ten segment rynku jest najskuteczniejszym sposobem na szybką dekarbonizację transportu. Pojazdy firmowe pokonują znacznie większe roczne przebiegi niż auta prywatne, a po 3-4 latach leasingu zasilają rynek wtórny, co przyspiesza modernizację całego parku maszynowego.
Dlaczego floty korporacyjne znalazły się na celowniku Brukseli?
Komisja Europejska, jako organ wykonawczy UE, dąży do realizacji ambitnych celów klimatycznych, w tym redukcji emisji o 55% do 2030 roku. Transport drogowy jest jednym z głównych źródeł emisji gazów cieplarnianych, dlatego jego transformacja jest priorytetem. Skupienie się na flotach firmowych to strategiczne posunięcie. Przedsiębiorstwa, w przeciwieństwie do klientów indywidualnych, podejmują decyzje zakupowe w oparciu o kalkulację całkowitego kosztu posiadania (TCO), a nie tylko cenę początkową. To sprawia, że są one bardziej otwarte na pojazdy elektryczne, których niższe koszty operacyjne mogą kompensować wyższy koszt zakupu.
Proponowane regulacje mają być wdrażane etapowo. Zgodnie z dostępnymi informacjami, już od 2027 roku co najmniej 75% nowo nabywanych pojazdów firmowych musiałoby być zeroemisyjne. Trzy lata później wskaźnik ten miałby osiągnąć 100%. Taki harmonogram nie pozostawia firmom wiele czasu na adaptację. Konieczne jest natychmiastowe rozpoczęcie planowania, które uwzględni nie tylko wymianę taboru, ale również budowę niezbędnej infrastruktury i przeszkolenie pracowników. W praktyce oznacza to, że ostatnie spalinowe samochody służbowe zostaną zamówione w okolicach 2029 roku.
Analiza kosztów: TCO jako kluczowy wskaźnik dla pojazdów elektrycznych
Kluczowym pojęciem dla każdego menedżera floty staje się TCO (Total Cost of Ownership), czyli całkowity koszt posiadania pojazdu. Analiza ta wykracza poza cenę zakupu i obejmuje wszystkie wydatki związane z eksploatacją na przestrzeni kilku lat. W przypadku pojazdów elektrycznych kalkulacja ta wygląda zupełnie inaczej niż dla aut spalinowych. Wyższy koszt początkowy jest równoważony przez znacznie niższe koszty operacyjne.
Podstawowe składowe TCO dla pojazdu elektrycznego to:
- Koszt zakupu: Obecnie wyższy niż w przypadku spalinowych odpowiedników, jednak różnica ta systematycznie maleje. Dostępne programy dotacji, jak “Mój Elektryk”, częściowo niwelują tę barierę.
- Koszty energii: Koszt przejechania 100 km samochodem elektrycznym jest średnio 2-3 razy niższy niż w przypadku pojazdu spalinowego, nawet przy uwzględnieniu rosnących cen prądu.
- Koszty serwisowania: Pojazdy elektryczne mają znacznie prostszą konstrukcję. Brak w nich wielu zużywających się elementów, takich jak układ wydechowy, sprzęgło, turbosprężarka czy skomplikowany układ wtryskowy. Przekłada się to na niższe o 30-50% koszty przeglądów i napraw.
- Wartość rezydualna (RV): To prognozowana wartość pojazdu po okresie leasingu. Obecnie RV dla elektryków jest stabilna, ale masowy napływ aut na rynek wtórny po 2030 roku może wpłynąć na jej poziom.
Infrastruktura ładowania – największe wyzwanie operacyjne
Największą barierą w procesie elektryfikacji flot nie jest cena pojazdów, lecz dostępność i wydajność infrastruktury ładowania. Dane rynkowe dla Polski są jednoznaczne. Mimo dynamicznego wzrostu liczby publicznych stacji ładowania, ich rozmieszczenie i struktura mocy wciąż stanowią problem. Na koniec 2023 roku w Polsce funkcjonowało ponad 11 tysięcy ogólnodostępnych punktów. Niestety, większość z nich to wolne ładowarki prądu przemiennego (AC), które nie spełniają potrzeb intensywnie eksploatowanych flot.
Pełne naładowanie baterii z punktu AC może trwać od 6 do 10 godzin, co jest akceptowalne w przypadku ładowania nocnego w siedzibie firmy lub w domu pracownika. Jednak dla przedstawiciela handlowego w trasie kluczowe są szybkie ładowarki prądu stałego (DC), pozwalające uzupełnić energię w 20-40 minut. Tych jest wciąż za mało, a ich koncentracja w dużych aglomeracjach utrudnia operacje w mniejszych miejscowościach. Problem ten jest szczególnie dotkliwy, gdy weźmiemy pod uwagę, że służbowy pojazd często pokonuje setki kilometrów dziennie. Firmy muszą zatem inwestować we własne stacje ładowania w swoich oddziałach oraz opracować systemy rozliczeń za ładowanie w domach pracowników (tzw. home charging).
Jeden przepis, różne skutki: Jak nowy wymóg wpłynie na Twój służbowy model biznesowy?
Proponowane regulacje w różnym stopniu dotkną poszczególne sektory gospodarki. Duże korporacje, dysponujące własnymi parkingami i kapitałem na inwestycje, poradzą sobie z transformacją relatywnie łatwo. Mogą one zbudować własne huby ładowania i zintegrować je z systemami zarządzania energią w budynkach. Wyzwanie będzie znacznie większe dla małych i średnich przedsiębiorstw, dla których jednorazowy wydatek na wymianę floty i budowę infrastruktury może stanowić barierę nie do pokonania.
Szczególnie narażone są firmy, których model biznesowy opiera się na dużej mobilności pracowników w terenie. Firmy kurierskie, serwisy techniczne czy przedstawiciele handlowi działający na rozległych obszarach wiejskich staną przed poważnym dylematem operacyjnym. Czas potrzebny na ładowanie pojazdu to czas wyłączony z pracy, co bezpośrednio wpływa na produktywność i rentowność. Dlatego kluczowe staje się precyzyjne planowanie tras i dobór pojazdów o odpowiednim zasięgu, aby zminimalizować przestoje.
Rynek wtórny i wartość rezydualna – kluczowe zmienne w równaniu
Wprowadzenie obowiązku zakupu aut elektrycznych przez firmy wywoła falę uderzeniową na rynku wtórnym. Po 2030 roku na rynek zaczną masowo trafiać 3- i 4-letnie pojazdy elektryczne z flot korporacyjnych. Z jednej strony zwiększy to dostępność i obniży ceny używanych EV dla klientów indywidualnych. Z drugiej strony, może to negatywnie wpłynąć na wartość rezydualną, co podniesie miesięczne raty leasingowe. Firmy leasingowe już teraz muszą kalibrować swoje modele ryzyka, aby precyzyjnie szacować przyszłą wartość pojazdów.
Równocześnie drastycznie spadnie wartość używanych samochodów spalinowych. Po 2035 roku ich rejestracja będzie niemożliwa, a rosnące koszty paliwa i potencjalne ograniczenia wjazdu do miast uczynią je mniej atrakcyjnymi. Decyzja o tym, jaki samochód służbowy wybrać w najbliższych latach, będzie musiała uwzględniać prognozowany spadek wartości pojazdów spalinowych. Utrzymywanie ich w firmie zbyt długo może narazić przedsiębiorstwo na znaczące straty finansowe przy odsprzedaży.
Jak firmy mogą przygotować się na rewolucję w motoryzacji?
Bierność nie jest strategią. Przedsiębiorstwa powinny już teraz podjąć konkretne kroki, aby przygotować się na nadchodzące zmiany. Kluczowe jest podejście oparte na danych i analizie własnych potrzeb operacyjnych.
1. Audyt obecnej floty: Należy przeanalizować dzienne przebiegi, typowe trasy i schematy użytkowania każdego pojazdu. Pozwoli to zidentyfikować, które stanowiska mogą jako pierwsze przejść na pojazdy elektryczne.
2. Programy pilotażowe: Wprowadzenie kilku samochodów elektrycznych do floty na próbę to najlepszy sposób na zebranie realnych danych o ich wydajności, kosztach i problemach operacyjnych w specyficznych warunkach firmy.
3. Analiza infrastruktury: Należy ocenić możliwości instalacji ładowarek w siedzibie firmy oraz zbadać publiczną sieć ładowania na najczęściej uczęszczanych trasach.
4. Edukacja pracowników: Kierowcy muszą nauczyć się efektywnej jazdy samochodem elektrycznym i planowania ładowania. Szkolenia z ecodrivingu dla EV mogą znacząco zwiększyć realny zasięg pojazdów.
5. Monitorowanie otoczenia regulacyjnego: Firmy muszą na bieżąco śledzić informacje o dotacjach, ulgach podatkowych i lokalnych programach wsparcia dla elektromobilności.
Transformacja flot to proces złożony, wymagający strategicznego podejścia i inwestycji. Dowiedz się więcej o zarządzaniu flotą pojazdów elektrycznych. Ignorowanie nadchodzących zmian może prowadzić do utraty konkurencyjności i problemów operacyjnych w przyszłości. Sprawdź analizę rynku EV w Polsce.
Podsumowując, propozycja Komisji Europejskiej to nieunikniony kierunek, w którym zmierza europejska motoryzacja. Dla firm oznacza to koniec ery silnika spalinowego i konieczność pełnej adaptacji do technologii elektrycznej. To wyzwanie jest w równym stopniu operacyjne, co finansowe. Kluczem do sukcesu będzie staranne planowanie, oparte na rzetelnej analizie danych i zrozumieniu specyfiki własnej działalności. Przyszłość, w której każdy samochód służbowy jest elektryczny, wymaga od przedsiębiorców już dziś podjęcia strategicznych decyzji, które zadecydują o ich pozycji rynkowej w następnej dekadzie.
