W ostatnich kwartałach drastycznie spada liczba wydawanych wiz pracowniczych dla cudzoziemców, co stanowi poważny sygnał ostrzegawczy dla polskiej gospodarki. Ten negatywny trend nie jest wynikiem przypadku, lecz bezpośrednią konsekwencją zaostrzenia procedur administracyjnych wprowadzonych przez rząd w 2024 roku. Choć celem zmian było uszczelnienie systemu i eliminacja nadużyć, ich efektem ubocznym stało się utrudnienie legalnego zatrudniania pracowników z zagranicy. W niniejszej analizie przyjrzymy się danym, zbadamy przyczyny tego zjawiska oraz ocenimy jego realny wpływ na kluczowe sektory rynku pracy w Polsce.
Dane liczbowe nie pozostawiają złudzeń. Zgodnie z informacjami Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w 2024 roku liczba złożonych wniosków o wizy pracownicze spadła o ponad jedną czwartą w porównaniu z rokiem poprzednim. Oznacza to, że na rynek trafiło znacznie mniej rąk do pracy, niż oczekiwali przedsiębiorcy. Co więcej, dane za pierwsze trzy kwartały 2025 roku wskazują na dalsze pogłębienie tego trendu. Ta tendencja spadkowa jest szczególnie niepokojąca w kontekście utrzymującego się niskiego bezrobocia i rosnącej liczby wakatów w wielu branżach. Mówimy tu o konkretnych, policzalnych stratach dla firm, które nie mogą realizować zamówień z powodu braków kadrowych.
Skala zjawiska w liczbach: Jak gwałtownie spada dostępność pracowników z zagranicy?
Analiza statystyk dostarczanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych (MSZ) pozwala precyzyjnie określić skalę problemu. W 2024 roku odnotowano spadek liczby wniosków o wizy pracownicze o ponad 25% rok do roku. To oznacza, że co czwarty potencjalny pracownik, który mógłby zasilić polski rynek pracy, nie dotarł do kraju z powodu barier administracyjnych lub wydłużonych procedur. Sytuacja nie uległa poprawie w kolejnych miesiącach. Wstępne dane za okres od stycznia do września 2025 roku pokazują, że dynamika spadkowa utrzymuje się na podobnym, alarmującym poziomie. To zjawisko ma charakter systemowy, a nie sezonowy.
Należy podkreślić, że spada nie tylko ogólna liczba wydawanych pozwoleń, ale zmienia się również struktura geograficzna napływu pracowników. O ile obywatele Ukrainy wciąż stanowią dominującą grupę, o tyle dostęp do polskiego rynku pracy dla pracowników z krajów Azji czy Ameryki Południowej został drastycznie ograniczony. Przedsiębiorstwa, które w ostatnich latach inwestowały w rekrutację na tych rynkach, stają dziś przed poważnym wyzwaniem. Brak dywersyfikacji źródeł siły roboczej czyni polską gospodarkę bardziej podatną na wstrząsy geopolityczne i demograficzne w naszym regionie.
Przyczyny zmian: Reakcja rządu na nadużycia w systemie wizowym
Obecna sytuacja jest bezpośrednim następstwem decyzji politycznych. Rząd premiera Donalda Tuska, obejmując władzę, zapowiedział gruntowną reformę systemu wydawania wiz. Była to odpowiedź na wykryte wcześniej nieprawidłowości i nadużycia, które podważały wiarygodność Polski na arenie międzynarodowej. Celem wprowadzonych w 2024 roku restrykcji było zwiększenie kontroli nad procesem i wyeliminowanie patologicznych zjawisk, takich jak handel wizami. Z perspektywy bezpieczeństwa państwa i transparentności działania administracji, były to kroki uzasadnione.
Jednakże, jak często bywa w przypadku tak szeroko zakrojonych reform, pojawiły się niezamierzone skutki uboczne. Zaostrzenie kryteriów weryfikacji wnioskodawców oraz wydłużenie czasu oczekiwania na decyzję uderzyło rykoszetem w legalnie działające firmy. Przedsiębiorcy, którzy od lat budowali swoje zespoły w oparciu o pracowników z zagranicy, nagle zderzyli się z murem biurokracji. W rezultacie spada efektywność procesów rekrutacyjnych, a koszty pozyskania pracownika rosną. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, odpowiedzialne za politykę wizową, stoi przed trudnym zadaniem znalezienia równowagi między potrzebami bezpieczeństwa a wymogami rynku pracy.
Sektorowe konsekwencje: Kto najmocniej odczuwa skutki restrykcji?
Spadek liczby dostępnych pracowników zagranicznych nie rozkłada się równomiernie na całą gospodarkę. Istnieją sektory, które są wręcz uzależnione od pracy imigrantów i to one odczuwają negatywne skutki najdotkliwiej. Należą do nich przede wszystkim budownictwo, przetwórstwo przemysłowe, logistyka i transport oraz rolnictwo. W tych branżach braki kadrowe prowadzą do opóźnień w realizacji projektów, spadku mocy produkcyjnych i, w skrajnych przypadkach, do utraty kontraktów. To realne straty finansowe, które w skali makroekonomicznej mogą wpłynąć na tempo wzrostu PKB.
Szczególnie interesującym przypadkiem jest sektor nowoczesnych usług dla biznesu (BPO/SSC). Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Związek Liderów Sektora Usług Biznesowych (ABSL) i firmę EY, aż 77% centrów usług w Polsce odczuło negatywny wpływ problemów z legalizacją pracy i pobytu cudzoziemców na swoje plany inwestycyjne. To alarmujący sygnał, ponieważ sektor ten jest jednym z motorów napędowych polskiej gospodarki, generującym wysokiej jakości miejsca pracy. Ograniczenie dostępu do międzynarodowych talentów może zahamować jego dalszy rozwój i zmniejszyć atrakcyjność Polski jako lokalizacji dla zagranicznych inwestycji.
Wpływ na inwestycje i demografię: Długoterminowe perspektywy
Analizując obecną sytuację, należy wyjść poza bieżące problemy rekrutacyjne. Długoterminowe konsekwencje ograniczenia napływu pracowników mogą być znacznie poważniejsze. Polska, jako kraj o jednym z najszybciej starzejących się społeczeństw w Europie, potrzebuje imigracji do ustabilizowania systemu emerytalnego i utrzymania dynamiki gospodarczej. Każdy rok, w którym napływ legalnych imigrantów zarobkowych jest hamowany, pogłębia przyszłe wyzwania demograficzne. Wartość dodana, którą generują pracownicy z zagranicy, nie ogranicza się tylko do ich pracy – płacą oni podatki, składki ZUS i konsumują towary oraz usługi, napędzając popyt wewnętrzny.
Drugim kluczowym aspektem jest klimat inwestycyjny. Międzynarodowe korporacje, planując nowe projekty, biorą pod uwagę dostępność wykwalifikowanej siły roboczej jako jeden z kluczowych czynników. Gdy spada przewidywalność i efektywność procesów legalizacji zatrudnienia, Polska traci na konkurencyjności w oczach globalnych inwestorów. Mogą oni zdecydować się na ulokowanie swoich fabryk czy centrów usługowych w innych krajach regionu, które oferują bardziej stabilne i przyjazne otoczenie regulacyjne. Utrata potencjalnych inwestycji to koszt, który gospodarka będzie ponosić przez wiele lat.
Podsumowanie i prognozy: Co dalej z rynkiem pracy w Polsce?
Obecny trend spadkowy w liczbie wydawanych wiz pracowniczych jest zjawiskiem wielowymiarowym. Z jednej strony stanowi odpowiedź na potrzebę uszczelnienia systemu, co jest działaniem słusznym. Z drugiej jednak, jego skala i dotychczasowe skutki wskazują na konieczność pilnej kalibracji wprowadzonych przepisów. Gospodarka nie funkcjonuje w próżni, a drastyczne ograniczenie podaży pracy w warunkach wysokiego popytu musi prowadzić do negatywnych konsekwencji. Należą do nich presja na wzrost płac, spadek konkurencyjności firm oraz ryzyko zahamowania wzrostu gospodarczego.
Konieczne jest znalezienie złotego środka, który pozwoli pogodzić cele polityki bezpieczeństwa z realiami ekonomicznymi. Być może rozwiązaniem byłoby wprowadzenie uproszczonych ścieżek dla zweryfikowanych pracodawców lub dla przedstawicieli branż o strategicznym znaczeniu dla gospodarki. Bez podjęcia odpowiednich działań korygujących, spadać będzie nie tylko liczba wiz, ale również potencjał rozwojowy Polski. Przedsiębiorcy muszą przygotować się na dalsze wyzwania rekrutacyjne i aktywnie inwestować w automatyzację oraz podnoszenie kwalifikacji obecnych pracowników, aby zminimalizować skutki niedoboru rąk do pracy.
Więcej informacji na temat zmian w prawie pracy można znaleźć w specjalistycznych opracowaniach. Przeczytaj więcej na temat analizy rynku pracy. Warto również zapoznać się z prognozami dotyczącymi przyszłości polskiej gospodarki w kontekście globalnych trendów. Zobacz również prognozy ekonomiczne dla Polski. Świadome podejście do tych wyzwań jest kluczowe dla utrzymania stabilności i rozwoju firm w nadchodzących latach.
