Systemy podatkowe na całym świecie podlegają ciągłej ewolucji, dążąc do znalezienia optymalnego balansu między efektywnością fiskalną a sprawiedliwością społeczną. W polskiej debacie publicznej regularnie pojawiają się propozycje zmian, jednak rzadko mają one charakter tak fundamentalny, jak koncepcja oparta na idei ujemnego podatku dochodowego. Propozycja ta, wysunięta przez eksperta, który przez lata kierował Giełdą Papierów Wartościowych w Warszawie, zasługuje na dogłębną analizę. Stanowi ona bowiem próbę kompleksowego rozwiązania kilku problemów jednocześnie: skomplikowania obecnych przepisów, niewystarczającej progresji podatkowej oraz zjawiska wykluczenia finansowego osób o najniższych dochodach lub bez nich.
Głównym założeniem jest wprowadzenie comiesięcznego, bezwarunkowego transferu pieniężnego w wysokości 500 zł dla każdej dorosłej osoby. Co istotne, nie byłoby to kolejne świadczenie socjalne, lecz integralny element nowego systemu podatkowego. Zastąpiłoby ono obecną kwotę wolną od podatku oraz liczne ulgi, radykalnie upraszczając cały system. Taka konstrukcja ma na celu realne wsparcie budżetów domowych, zwłaszcza tych najuboższych. Jednocześnie promuje ona większą progresję, czyli zasadę, zgodnie z którą osoby o wyższych dochodach wnoszą proporcjonalnie większy wkład do wspólnego budżetu.
Czym jest podatek ujemny i jak działa w praktyce?
Koncepcja, na której opiera się omawiana propozycja, to tak zwany podatek ujemny. Jest to mechanizm, w którym państwo nie tylko pobiera podatki od obywateli przekraczających określony próg dochodowy, ale również wypłaca świadczenia tym, których dochody znajdują się poniżej tego progu. W proponowanym modelu każdy dorosły obywatel otrzymywałby stałą kwotę 6000 zł rocznie (12 x 500 zł). Jednocześnie zlikwidowana zostałaby kwota wolna od podatku, a dochody opodatkowane byłyby od pierwszej zarobionej złotówki według progresywnej skali.
Największą zaletą tego rozwiązania jest jego uniwersalność i prostota. W przeciwieństwie do kwoty wolnej, która przynosi korzyść wyłącznie osobom osiągającym dochód, podatek ujemny wspiera również tych, którzy z różnych przyczyn nie pracują – studentów, opiekunów osób niepełnosprawnych czy osoby bezrobotne. Dla nich 500 zł miesięcznie stanowi realne, comiesięczne wsparcie, które może być kluczowe dla utrzymania płynności finansowej. To fundamentalna zmiana w filozofii systemu podatkowego.
Dla osób pracujących mechanizm ten również jest korzystny, szczególnie w segmencie niskich i średnich zarobków. Obecna kwota wolna od podatku w wysokości 30 000 zł daje maksymalną korzyść podatkową na poziomie 3600 zł rocznie (12% z 30 000 zł). Proponowany transfer w wysokości 6000 zł rocznie jest więc o 2400 zł wyższy. Oznacza to, że na reformie zyskałyby wszystkie osoby, których roczny dochód nie przekracza około 50 000 zł. Dopiero powyżej tego progu roczne zobowiązanie podatkowe netto zaczęłoby rosnąć w porównaniu do obecnego systemu.
Progresja podatkowa jako fundament sprawiedliwości społecznej
Jednym z głównych argumentów za wprowadzeniem ujemnego podatku jest dążenie do zwiększenia progresji podatkowej. Progresja to system, w którym stawka podatku rośnie wraz ze wzrostem dochodu. W Polsce formalnie obowiązuje skala progresywna, jednak liczne ulgi i preferencje sprawiają, że w praktyce system jest znacznie mniej progresywny, niż mogłoby się wydawać. Osoby o bardzo wysokich dochodach, korzystające z opodatkowania liniowego dla działalności gospodarczej, często płacą relatywnie niższy podatek niż pracownicy etatowi o średnich zarobkach.
Zwolennicy większej progresji argumentują, że osoby zamożniejsze w większym stopniu korzystają z dóbr publicznych. Zależy im na stabilności państwa, bezpieczeństwie gwarantowanym przez wojsko i policję oraz sprawnym sądownictwie, ponieważ mają więcej majątku do ochrony. Zasada, która kierowałaby nowym systemem, opiera się na przekonaniu, że sprawiedliwy podział obciążeń fiskalnych wzmacnia spójność społeczną. Kiedy obywatele czują, że system jest sprawiedliwy, rośnie zaufanie do instytucji państwa i chęć do płacenia podatków.
Wprowadzenie stałego transferu i likwidacja ulg sprawia, że system staje się bardziej przejrzysty i faktycznie progresywny. Każdy płaci podatek od swojego dochodu, ale jednocześnie każdy otrzymuje takie samo wsparcie od państwa. W efekcie, obciążenie netto (podatek pomniejszony o transfer) rośnie płynnie wraz z dochodami, realizując postulat sprawiedliwości społecznej w sposób znacznie bardziej efektywny niż obecne, skomplikowane rozwiązania.
Wpływ na rynek pracy – zachęta czy demotywacja?
Każda propozycja wprowadzająca bezwarunkowe transfery pieniężne nieuchronnie rodzi pytanie o jej wpływ na motywację do pracy. Krytycy często podnoszą argument, że “darmowe pieniądze” zniechęcają do aktywności zawodowej. Taki argument kierował wieloma przeciwnikami podobnych rozwiązań na świecie. Jednak dane z eksperymentów i analiz ekonomicznych często przeczą tej intuicyjnej obawie, zwłaszcza gdy mowa o kwotach, które nie pozwalają na samodzielne utrzymanie.
Kwota 500 zł miesięcznie nie jest dochodem gwarantowanym, który pozwalałby na rezygnację z pracy. Jest to natomiast kwota, która może usunąć istotne bariery wejścia na rynek pracy. Dla osoby bezrobotnej może to oznaczać środki na zakup biletu miesięcznego, eleganckiego ubrania na rozmowę kwalifikacyjną czy opłacenie dostępu do internetu w celu poszukiwania ofert. W wielu przypadkach to właśnie brak podstawowych środków finansowych uniemożliwia podjęcie skutecznych działań w celu znalezienia zatrudnienia. W ten sposób transfer może stać się czynnikiem aktywizującym, a nie demotywującym.
Badania nad podobnymi programami, jak eksperyment z dochodem gwarantowanym w kanadyjskiej prowincji Ontario, wykazały, że beneficjenci nie tylko nie rezygnowali masowo z pracy, ale wręcz wykazywali większą motywację do poszukiwania lepszego, stabilniejszego zatrudnienia. Poprawiał się również ich stan zdrowia fizycznego i psychicznego, co w długim terminie obniża koszty publicznej opieki zdrowotnej. Prawidłowo skonstruowany system wsparcia może więc generować pozytywne efekty dla całej gospodarki.
Koncepcja, którą kierował się autor – uproszczenie i transparentność
Obecny polski system podatkowy jest notorycznie krytykowany za swoje skomplikowanie. Mnogość ulg, odliczeń, progów i różnych form opodatkowania sprawia, że jest on nieczytelny dla przeciętnego obywatela i kosztowny w administrowaniu. Analiza, którą kierował się autor propozycji, prowadzi do wniosku, że radykalne uproszczenie jest koniecznością. Zastąpienie dziesiątek różnych mechanizmów jednym, uniwersalnym transferem to krok w stronę transparentności i przewidywalności systemu.
Likwidacja ulg podatkowych, takich jak ulga na dziecko, ulga rehabilitacyjna czy odliczenie składek na IKZE, może budzić kontrowersje. Należy jednak pamiętać, że z ulg tych korzystają wyłącznie osoby, które płacą podatek PIT. Oznacza to, że najubożsi, którzy nie osiągają dochodu lub ich dochód jest zbyt niski, by wygenerować podatek, nie odnoszą z nich żadnej korzyści. Uniwersalny transfer w wysokości 6000 zł rocznie dla każdego dorosłego byłby dla wielu rodzin wsparciem znacznie większym niż suma obecnych ulg.
Uproszczenie systemu to także ogromna oszczędność czasu i pieniędzy zarówno dla podatników, jak i dla administracji skarbowej. Mniej skomplikowane przepisy oznaczają mniejsze ryzyko błędów w rozliczeniach, krótsze postępowania i niższe koszty obsługi systemu. Filozofia, która kierowałaby taką reformą, to zaufanie do obywatela. Zamiast skomplikowanych i warunkowych form wsparcia, państwo zapewnia prosty i uniwersalny mechanizm, pozostawiając obywatelom decyzję, jak najlepiej wykorzystać otrzymane środki.
Potencjalne wyzwania i koszty wdrożenia reformy
Żadna reforma o tak dużej skali nie jest wolna od wyzwań. Najważniejszym z nich jest oczywiście koszt fiskalny. Wprowadzenie transferu w wysokości 500 zł dla około 30 milionów dorosłych Polaków oznaczałoby roczny wydatek rzędu 180 miliardów złotych. Kluczowym pytaniem, które kierował będzie każdy minister finansów, jest źródło finansowania tak ogromnej operacji. Należy jednak pamiętać, że kwota ta nie jest w całości nowym wydatkiem. Należy od niej odjąć obecny koszt kwoty wolnej od podatku oraz wszystkich likwidowanych ulg i niektórych świadczeń socjalnych, które nowy system mógłby zastąpić.
Konieczne byłoby również precyzyjne skalibrowanie nowych stawek podatkowych, aby system był neutralny dla budżetu lub generował zakładany deficyt/nadwyżkę. Wymaga to niezwykle starannych symulacji i analiz makroekonomicznych. Wyzwanie to kierowałoby uwagę analityków na konieczność stworzenia modelu, który nie zdestabilizuje finansów publicznych. Ponadto, taka rewolucja podatkowa wymagałaby szerokiego konsensusu politycznego i społecznego, co w dzisiejszych realiach jest trudne do osiągnięcia.
Podsumowując, propozycja wprowadzenia ujemnego podatku dochodowego w Polsce jest koncepcją odważną i wartą poważnej debaty. To wizja, w której kierował się zamysł stworzenia systemu prostszego, bardziej sprawiedliwego i skuteczniej wspierającego osoby najuboższe. Choć jej wdrożenie wiązałoby się z licznymi wyzwaniami, potencjalne korzyści w postaci zwiększenia spójności społecznej, uproszczenia prawa i aktywizacji zawodowej sprawiają, że nie można jej ignorować w dyskusji o przyszłości polskich finansów publicznych.
Dogłębne zrozumienie mechanizmów podatkowych jest kluczowe dla każdego obywatela. Analiza takich propozycji pozwala lepiej ocenić kierunki, w jakich może zmierzać polityka fiskalna państwa. Dowiedz się więcej o progresji podatkowej. Zrozumienie alternatywnych koncepcji, takich jak dochód gwarantowany, pozwala na szersze spojrzenie na omawiane zagadnienia. Sprawdź, czym różni się podatek ujemny od dochodu podstawowego.
