Obecna sytuacja na polskiej wsi to ekonomiczny dramat, który dotyka wielu producentów rolnych. Paradoksalnie, tegoroczne obfite zbiory, zamiast być powodem do zadowolenia, stały się źródłem poważnych problemów finansowych. Nadprodukcja kluczowych upraw, takich jak ziemniaki czy warzywa, doprowadziła do gwałtownego spadku cen w skupach. W rezultacie rolnicy stają przed trudnym wyborem: sprzedawać plony poniżej kosztów produkcji lub pozwolić im zmarnować się na polach.
Zjawisko to, znane jako klęska urodzaju, jest bezpośrednim wynikiem kilku czynników. Po pierwsze, sprzyjające warunki pogodowe w całej Europie przyczyniły się do zwiększonej podaży. Po drugie, rosnące koszty pracy i niedobór pracowników sezonowych znacząco podnoszą koszty zbiorów. Dlatego wielu producentom po prostu nie opłaca się zbierać owoców swojej pracy, co prowadzi do organizowania tak zwanych samozbiorów.
Dlaczego dobre zbiory to dramat dla rolników?
Analiza danych rynkowych jasno pokazuje skalę problemu. Według wstępnych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego, tegoroczna produkcja ziemniaków wzrosła o 15% rok do roku, przekraczając 6,8 miliona ton, co stanowi poważny dramat dla plantatorów. Taki wzrost podaży natychmiastowo przełożył się na ceny hurtowe. Na giełdzie w Broniszach ceny ziemniaków spadły o około 40% w porównaniu z rokiem ubiegłym, oscylując na poziomie 0,60-0,80 zł za kilogram. Niestety, tak niskie stawki nie pokrywają nawet podstawowych kosztów produkcji.
Brak stabilnych umów kontraktacyjnych dodatkowo pogarsza sytuację. Rolnicy, którzy nie mają zagwarantowanych cen i odbiorców, są w pełni zdani na wahania rynkowe. Wysoka podaż i presja cenowa ze strony importu sprawiają, że ich pozycja negocjacyjna jest niezwykle słaba. W efekcie, to pośrednicy dyktują warunki, często oferując stawki, które prowadzą producentów na skraj bankructwa.
Struktura cen: Gdzie znikają zyski?
Kluczowym elementem tej układanki jest długi łańcuch dostaw. Konsumenci w sklepach nie odczuwają znaczących obniżek cen, mimo że rolnicy sprzedają swoje produkty za bezcen. Dzieje się tak, ponieważ koszt surowca stanowi niewielki procent ostatecznej ceny detalicznej. Szacuje się, że udział ceny płaconej rolnikowi w finalnym produkcie na półce sklepowej wynosi zaledwie około 11%.
Reszta to marże pośredników, koszty transportu, logistyki, marketingu oraz marża detaliczna. To właśnie w tym łańcuchu generowane są największe zyski, podczas gdy producent ponosi całe ryzyko związane z uprawą. Taka struktura rynku jest nieefektywna i prowadzi do sytuacji, w której obfite plony stają się przekleństwem, a nie błogosławieństwem.
Podsumowując, obecny kryzys w rolnictwie wymaga interwencji systemowych. To nie jest chwilowy dramat, lecz symptom głębszych problemów strukturalnych na rynku żywności. Niezbędne jest wzmocnienie pozycji rolników poprzez promowanie kontraktacji, skracanie łańcuchów dostaw oraz działania stabilizujące rynek w okresach nadprodukcji. Bez tych zmian podobne kryzysy będą się powtarzać, zagrażając bezpieczeństwu żywnościowemu i stabilności ekonomicznej polskiej wsi. Aby lepiej zrozumieć złożoność tego zagadnienia, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli interesują Cię podobne analizy rynkowe, zobacz również podobny artykuł.
