W Łodzi, w okolicy ulicy Wierzbowej, doszło do niecodziennego incydentu, który zszokował lokalną społeczność. Atak na robotników pracujących przy budowie nowego apartamentowca wywołał wiele emocji wśród mieszkańców. W nocy z 8 na 9 maja, z okien pobliskich bloków, w stronę pracowników poleciały pomidory, ziemniaki oraz butelka po piwie. Mieszkańcy są oburzeni inwestycją, która ich zdaniem zagraża ich komfortowi życia.
Niepokojące wydarzenia na budowie
Incydent miał miejsce, mimo że firma Baltic Estate posiada wszystkie niezbędne pozwolenia na budowę. Mieszkańcy trzech starych bloków otaczających nową inwestycję wyrazili swoje niezadowolenie w sposób, który zaskoczył nie tylko robotników, ale również władze lokalne. Jak podkreślono w piśmie, które trafiło do mieszkańców, atak na pracowników mógł mieć poważne konsekwencje. „Taki przedmiot rzucony z wysokości kilku/kilkunastu metrów może poważnie ranić, a nawet zabić człowieka” — zaznaczono w dokumencie.
Robert Urbański, prezes zarządu Baltic Estate, zapewnia, że firma stara się utrzymywać dobre relacje z mieszkańcami. „Rozumiem emocje, bo trwa budowa, ale po jej zakończeniu powstanie nowoczesna przestrzeń dla aktualnych i nowych mieszkańców” — mówi. Mimo to, mieszkańcy nie są przekonani do tej inwestycji.
Mieszkańcy sprzeciwiają się budowie
W rozmowach z dziennikarzami, lokatorzy wyrażają swoje obawy. „Tragedia, bandytyzm! I jeszcze ta głośna muzyka od 6 rano. Nie każdy chce wstawać tak wcześnie” — mówi pani Jolanta, która mieszka w tej okolicy od 65 lat. Inny lokator, pan Przemek, dodaje, że prace budowlane trwają nawet do późnych godzin wieczornych, co powoduje ogromny hałas. „Kiedyś pracowali jeszcze po północy. Huk był niesamowity” — relacjonuje.
Niektórzy mieszkańcy obawiają się, że budowa wpłynie na wartość ich mieszkań. „U mnie w mieszkaniu pękła ściana, u sąsiada szyba. Dzwoniliśmy po policję, po straż miejską. Nic to nie dawało” — mówi jeden z lokatorów. W obliczu takiej sytuacji, niektórzy z nich rozważają wyprowadzkę.
Reakcja dewelopera na protesty
Prezes Urbański przyznaje, że budowa może być uciążliwa dla okolicznych mieszkańców. „Teraz trwa najgorszy okres, bo prowadzony jest wykop i jego zabezpieczenie. Wiąże się to z wywozem ziemi, z hałasem” — tłumaczy. Deweloper zobowiązał się również do remontu chodników oraz budowy miejsc parkingowych na terenie spółdzielni, co ma na celu poprawę komfortu życia mieszkańców.
W obliczu rosnącego niezadowolenia, deweloperzy muszą znaleźć sposób na załagodzenie sytuacji. Atak na robotników to tylko jeden z wielu sygnałów, które pokazują, jak ważne jest zrozumienie potrzeb lokalnej społeczności. Więcej informacji można znaleźć tutaj oraz w tym artykule.