Tak F1 grało z ogniem. Kulisy wielkiego oszustwa w Rosji ujawnione!

Tak F1 grało z ogniem. Kulisy wielkiego oszustwa w Rosji ujawnione!

Piotr Sport
15.10.2025 16:30
3 min. czytania

Ryk silników w Soczi przez lata zagłuszał polityczne szepty. Grand Prix Rosji było perłą w koronie Formuły 1. Błyszczało luksusem i przyciągało największe gwiazdy. Jednak za kulisami tej wspaniałej fasady toczyła się zupełnie inna gra. Gra na granicy prawa, moralności i sportowej etyki. Czy to możliwe, że świat F1 tak długo przymykał oko na polityczną rzeczywistość? Okazuje się, że tak, a kulisy tej gry są bardziej szokujące, niż ktokolwiek przypuszczał.

Wszystko zaczęło się w 2014 roku. Rosja dokonała aneksji Krymu. Zachód odpowiedział pierwszymi sankcjami gospodarczymi. Miały one ograniczyć dostęp do zaawansowanych technologii. Dla Formuły 1, sportu opartego na innowacji, był to potężny cios. Nagle dostarczenie sprzętu, a nawet podstawowych produktów, stało się logistycznym koszmarem. Ale czy na pewno? Dla padoku F1 niemożliwe nie istnieje.

Tak omijano sankcje. Kreatywność godna mistrzów

Kurtynę milczenia przerwał Aleksiej Titow. To były dyrektor generalny firmy Rosgonki, promotora GP Rosji. Jego wyznania rzucają nowe, szokujące światło na tamte wydarzenia. Okazuje się, że zespoły znalazły sposoby, aby obejść niewygodne restrykcje. A prym wiodło w tym legendarne Ferrari. Ich metoda była tyleż zuchwała, co genialna w swojej prostocie.

Aleksiej Titow, były promotor wyścigu, potwierdza, że tak właśnie wyglądała rzeczywistość. Scenariusz był godny filmu szpiegowskiego! Do Maranello podjeżdżała ciężarówka. Ładowano do niej nie tylko części bolidów, ale też kawę, salami i mortadelę. Wszystko, co potrzebne włoskiej ekipie do poczucia się jak w domu. Następnie pojazd jechał do włoskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Tam otrzymywał status przesyłki dyplomatycznej i specjalne tablice. Z takim paszportem mógł bez problemu przekroczyć każdą granicę, docierając prosto do Soczi. Sankcje? Jakie sankcje?

Gra o miliony za kulisami toru

Jednak kreatywność nie kończyła się na logistyce. Równie fascynujące były negocjacje finansowe. Ówczesny szef F1, Bernie Ecclestone, był mistrzem twardych umów. Kontrakt na organizację GP Rosji miał klauzulę podnoszącą opłatę licencyjną o 10% rocznie. To astronomiczna kwota. Rosjanie jednak potrafili negocjować. Titow ujawnił, jak przekonywali Ecclestone’a do radykalnych ustępstw.

Zamiast 10%, proponowali wzrost o 1%. Albo nawet o 0,55%, argumentując to niską inflacją. To pokazuje, jak elastyczny był stary porządek w F1. Liczyły się relacje i umiejętność targu. To właśnie tak budowano potęgę tego wydarzenia, balansując na krawędzi biznesu i polityki. Wszystko to skończyło się gwałtownie w lutym 2022 roku, gdy pełnoskalowa inwazja na Ukrainę zmusiła Formułę 1 do zerwania wszelkich więzi z Rosją.

Historia GP Rosji to opowieść o tym, jak sport potrafi być uwikłany w wielką politykę. Pokazuje, że za blichtrem i emocjami kryją się często cyniczne kalkulacje. Czy tak musiało być? To pytanie pozostaje otwarte. Aby zgłębić temat, przeczytaj więcej o kontrowersjach w F1. Jeśli interesują Cię kulisy wielkich sportowych wydarzeń, zobacz również ten artykuł.

Zobacz także: