Proceduralna zapora chroniąca Komisję
Kluczem do zrozumienia sytuacji są zapisy traktatowe. Odwołanie Komisji Europejskiej jest celowo utrudnione, aby zapewnić stabilność instytucjonalną Unii. Traktat o funkcjonowaniu UE stawia w tym przypadku bardzo wysokie wymagania. Wymagana jest bowiem podwójna większość: poparcie musi wyrazić co najmniej połowa składu Parlamentu, a jednocześnie dwie trzecie głosujących. To próg niemal niemożliwy do osiągnięcia bez szerokiego, ponadpartyjnego porozumienia.
Co więcej, fundamentalne znaczenie ma jawność głosowania. W przeciwieństwie do tajnego wyboru przewodniczącego Komisji, wotum nieufności odbywa się w sposób transparentny. Każdy europoseł głosuje imiennie, co skutecznie dyscyplinuje członków głównych frakcji politycznych. Wyklucza to scenariusz, w którym niezadowoleni członkowie partii tworzących koalicję popierającą Komisję mogliby anonimowo zagłosować za jej dymisją.
Skrajne flanki atakują: kto stoi za wnioskami?
Wnioski o wotum nieufności pochodzą z dwóch przeciwnych biegunów sceny politycznej. Z jednej strony inicjatywę podjęły ugrupowania prawicowe, w tym nowo powstała w lipcu 2024 roku grupa „Patrioci dla Europy”. Jej celem, wyrażonym hasłem „Uczyńmy Europę znów wielką”, jest sprzeciw wobec centralizacji władzy w Brukseli. Dołączają do nich siły z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), która od swojego powstania w 2009 roku promuje idee suwerenności narodowej.
Oba wnioski, choć motywowane odmiennie, łączy krytyka kierunku UE, który ugrupowania skrajne postrzegają jako zbyt scentralizowany. Z drugiej strony sali plenarnej podobny wniosek złożyła grupa Lewicy. Jej argumentacja koncentruje się na zarzutach dotyczących polityki społecznej, klimatycznej oraz reakcji Komisji na kryzysy międzynarodowe. Mamy więc do czynienia z próbą uderzenia w Komisję z obu flank politycznego spektrum.
Strategia centrowej większości
Trzy największe grupy w Parlamencie Europejskim – Europejska Partia Ludowa, Socjaliści i Demokraci oraz Odnówmy Europę – tworzą nieformalną koalicję, która zapewniła Ursuli von der Leyen drugą kadencję. Mimo wewnętrznych różnic i krytycznych uwag wobec działań Komisji, w kluczowych głosowaniach frakcje te prezentują jednolity front. Stabilność instytucjonalna jest dla nich wartością nadrzędną, zwłaszcza w niestabilnym otoczeniu geopolitycznym.
Liberałowie wprost określają inicjatorów wniosków mianem „inżynierów chaosu”, zarzucając im dążenie do paraliżu Unii. Socjaliści, choć krytykują Komisję m.in. za postawę wobec konfliktu w Gazie, nie zamierzają popierać wniosków, które mogłyby zdestabilizować całą wspólnotę. Dla centrowych frakcji jest to jasny sygnał, że skrajne siły polityczne dążą do destabilizacji, a nie konstruktywnej zmiany.
Ostateczny wynik głosowania jest więc przesądzony. Komisja Europejska pozostanie na stanowisku. Głosowanie stanie się więc bardziej barometrem nastrojów i demonstracją siły eurosceptycznych oraz radykalnych frakcji niż realnym zagrożeniem. Dowiedz się więcej o strukturze Parlamentu Europejskiego. Choć skrajne propozycje zostaną odrzucone, debata wokół nich ujawnia głębokie pęknięcia ideologiczne w Parlamencie Europejskim. To wyzwanie, z którym Komisja będzie musiała się mierzyć przez całą kadencję. Zobacz analizę poprzednich głosowań w tej sprawie.