Sezon reprezentacyjny to już historia, a więc siatkarskie emocje przenoszą się na klubowe parkiety. I to nie byle jakie! Wystartowała turecka Sultanlar Ligi, jedna z najpotężniejszych lig na świecie, która w tym sezonie stała się prawdziwym polskim bastionem. Już na starcie rozgrywek nasze siatkarki zgotowały prawdziwy show, udowadniając swoją klasę. To był weekend pełen dramaturgii, potężnych ataków i niesamowitych zwrotów akcji.
Na pierwszy ogień poszło starcie, które od razu elektryzowało kibiców. Po przeciwnych stronach siatki stanęły zespoły Julii Szczurowskiej i Zuzanny Góreckiej. Mecz zakończył się zwycięstwem Besiktasu 3:1, ale to indywidualny popis Szczurowskiej przejdzie do historii tej kolejki. Polska atakująca była absolutnie nie do zatrzymania. Zdobyła aż 31 punktów, kończąc ataki z 45-procentową skutecznością i dokładając do tego cztery imponujące bloki. Widać, że siatkarskie geny odziedziczone po ojcu, Wojciechu, dają o sobie znać. To był jej wieczór.
Szczurowska kradnie show w polskim starciu!
Dla Zuzanny Góreckiej, brązowej medalistki mistrzostw Europy juniorek, był to znacznie trudniejszy początek. Jej İlbank musiał uznać wyższość rywalek, a sama przyjmująca miała problemy ze znalezieniem swojego rytmu w ofensywie. Jednak to dopiero początek długiego sezonu. Każdy mecz to nowa historia, a charakteru naszym zawodniczkom nigdy nie brakowało. Z pewnością jeszcze nieraz o sobie przypomni.
Jeszcze więcej działo się w starciu gigantów, gdzie Eczacibasi z Magdaleną Stysiak na czele podejmowało Kuzeyboru. Drużyna rywalek to prawdziwa polska kolonia, z Martyną Czyrniańską, Malwiną Smarzek i Weroniką Centką-Tietianiec w składzie. Mecz od początku toczył się pod dyktando faworytek. Eczacibasi zdominowało rywalki, wygrywając gładko 3:0.
Stysiak serwuje i… wylatuje z boiska!
Magdalena Stysiak po raz kolejny udowodniła, że jest zawodniczką kompletną. Choć jej skuteczność w ataku falowała, to w polu serwisowym była prawdziwym katem. Stysiak serwowała jak natchniona, posyłając prawdziwe bomby z wyskoku. Zdobyła w ten sposób aż sześć asów, kompletnie rozbijając przyjęcie przeciwniczek. Jednak jej temperament dał o sobie znać w końcówce. Po dyskusji z sędzią i sarkastycznych oklaskach zobaczyła najpierw żółtą, a potem czerwoną kartkę. To był prawdziwy show emocji, który tylko podgrzał atmosferę.
Turecka Sultanlar Ligi, której historia sięga lat 80., to arena dla najlepszych. Polskie siatkarki już w pierwszej kolejce pokazały, że nie przyjechały tam statystować, ale odgrywać główne role. To dopiero początek, a emocje już sięgają zenitu. Bez wątpienia czeka nas jeszcze niejeden taki show w wykonaniu Biało-Czerwonych. Jeśli chcesz poznać więcej szczegółów na temat występów naszych zawodniczek, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli interesują Cię inne siatkarskie historie, zobacz również podobny artykuł. Zapnijcie pasy, bo ten sezon będzie jazdą bez trzymanki!