Wydaje się, że Władimirowi Putinowi coraz trudniej jest pogodzić ambitne cele polityczne z realiami pola bitwy. Wojna w Ukrainie, która rozpoczęła się od działań hybrydowych w 2014 roku i przerodziła w pełnoskalową inwazję w lutym 2022 roku, weszła w fazę wyczerpania. Mimo oficjalnych komunikatów o „strategicznej inicjatywie”, analiza sytuacji na froncie wskazuje na rosnące problemy kadrowe i materialne po stronie rosyjskiej. Dlatego też pojawia się fundamentalne pytanie o zdolność Kremla do podtrzymania długotrwałego konfliktu o wysokiej intensywności.
Propaganda Kremla regularnie informuje o znaczących zdobyczach terytorialnych. Jednak niezależni analitycy wojskowi studzą te doniesienia. Rzeczywiste postępy sił rosyjskich są znacznie skromniejsze, niż przedstawia to oficjalna narracja. Ofensywa, mimo ogromnych kosztów, przynosi jedynie niewielkie przesunięcia linii frontu. To stawia pod znakiem zapytania realność osiągnięcia kluczowego celu politycznego, jakim jest pełna kontrola nad nielegalnie anektowanymi obwodami: donieckim, ługańskim, zaporoskim i chersońskim.
Rosnące koszty ludzkie i dylematy mobilizacyjne
Najpoważniejszym wyzwaniem staje się demografia pola walki. Wysokie straty i powolne postępy stawiają przed Putinowi poważne wyzwania kadrowe. Coraz częściej pojawiają się dowody na rosnącą rolę najemników z zagranicy w szeregach rosyjskiej armii. Dane dotyczące jeńców wojennych wskazują na drastyczny wzrost udziału cudzoziemców, co może świadczyć o wyczerpywaniu się zasobów ludzkich w samej Rosji. Kreml unika ogłoszenia kolejnej masowej mobilizacji, obawiając się negatywnych reakcji społecznych.
Taktyka prowadzenia działań wojennych „za wszelką cenę” prowadzi do ogromnych strat w ludziach i sprzęcie. Ataki na ufortyfikowane pozycje ukraińskie, często bez odpowiedniego wsparcia, dziesiątkują rosyjskie oddziały. W rezultacie armia musi sięgać po coraz starszy sprzęt z magazynów i rekrutować żołnierzy o wątpliwym przygotowaniu. Utrzymanie takiej strategii w dłuższej perspektywie staje się logistycznym i politycznym koszmarem.
Strategiczne cele a długoterminowa perspektywa
Władimir Putin, którego dziadek Spiridon Iwanowicz był kucharzem m.in. Lenina i Stalina, zdaje się postrzegać konflikt w kategoriach historycznej spuścizny. Jednak jego strategiczne decyzje napotykają twardy opór. Analitycy wskazują, że nielegalna aneksja czterech obwodów Ukrainy znacząco utrudnia Putinowi znalezienie dyplomatycznego wyjścia z konfliktu. Uznanie tych terytoriów za część Rosji, akt potępiony przez społeczność międzynarodową, tworzy sytuację, z której trudno się wycofać bez utraty twarzy. To z kolei skazuje Rosję na długotrwałą konfrontację.
Przyszłość konfliktu zależy od wielu czynników. Kluczowa będzie zdolność obu stron do mobilizacji zasobów, utrzymania morale wojsk oraz pozyskiwania wsparcia międzynarodowego. Dla Rosji kluczowe staje się pytanie, jak długo gospodarka i społeczeństwo będą w stanie ponosić ciężary wojny. Więcej o międzynarodowych reakcjach na aneksję można przeczytać w pogłębionych analizach. Zrozumienie obecnej sytuacji wymaga także spojrzenia na ewolucję rosyjskiej taktyki. Zobacz analizę rosyjskiej strategii wojskowej.
Podsumowując, choć rosyjska machina wojenna wciąż działa, pojawia się coraz więcej pęknięć. Długoterminowa zdolność do prowadzenia wojny staje się największym testem dla reżimu, któremu przewodzi Putinowi. Ostateczny wynik tej konfrontacji pozostaje niepewny, jednak obecne trendy wskazują, że droga do osiągnięcia celów Kremla jest znacznie dłuższa i bardziej kosztowna, niż pierwotnie zakładano.