Jako 11-latek rzucał w niego wyzwiskami. Dziś grają razem w kadrze!

Jako 11-latek rzucał w niego wyzwiskami. Dziś grają razem w kadrze!

Piotr Sport
14.10.2025 16:30
3 min. czytania

Świat futbolu pisze scenariusze, których nie wymyśliłby najlepszy reżyser. Kamil Grabara, jako porywczy 11-latek, rzucał wyzwiskami w stronę przyszłej legendy, Roberta Lewandowskiego. Dziś obaj spotykają się na zgrupowaniach reprezentacji Polski, a historia sprzed lat stała się anegdotą, która idealnie pokazuje, jak wielkie emocje rządzą piłką nożną na każdym poziomie. To opowieść o pasji, która zrodziła się na trybunach i przeniosła na największe stadiony świata.

Wszystko wyszło na jaw dzięki materiałowi zza kulis kadry na kanale „Łączy nas piłka”. W luźnej atmosferze Robert Lewandowski z uśmiechem zachęcił młodszego kolegę do podzielenia się wspomnieniami. Grabara, obecnie bramkarz VfL Wolfsburg, bez wahania przyznał, że podczas meczu Ruchu Chorzów z Lechem Poznań w 2010 roku nie przebierał w słowach. Jego zadaniem było podawanie piłek, ale serce biło dla „Niebieskich”. Dlatego nie szczędził uszczypliwości przyszłemu kapitanowi reprezentacji.

Jako chłopiec od podawania piłek – starcie tytanów

Tamten majowy wieczór był absolutnie kluczowy dla losów mistrzostwa Polski. Lech Poznań, z młodym i głodnym bramek Lewandowskim w składzie, walczył o tytuł z Wisłą Kraków. To był mecz o gigantyczną stawkę. Ruch prowadził, a czas uciekał bezlitośnie. Goście z Poznania spieszyli się przy każdym wznowieniu gry, co naturalnie irytowało lokalnych kibiców, w tym młodego Grabarę.

Iskrzyło na linii piłkarz-chłopiec od podawania piłek. Lewandowski domagał się piłki, a Grabara nie zamierzał mu niczego ułatwiać. Grabara, działając jako wierny kibic Ruchu Chorzów, nie zamierzał ułatwiać zadania rywalowi. To drobne spięcie, pełne młodzieńczej buty i sportowej złości, po latach stało się zabawnym wspomnieniem. Lewandowski zażartował nawet, że ta negatywna energia tylko go napędziła. Ostatecznie strzelił bramkę na 1:1, a w końcówce Lech zdobył zwycięskiego gola.

Dramaturgia walki o mistrzostwo Polski

Tamta kolejka Ekstraklasy przeszła do historii. W równolegle toczonym meczu Wisła Kraków remisowała w derbach z Cracovią po kuriozalnym golu samobójczym Mariusza Jopa w doliczonym czasie gry. Futbol napisał wtedy jeden ze swoich najbardziej szalonych scenariuszy. Dzięki temu Lech wskoczył na fotel lidera i w ostatniej kolejce przypieczętował mistrzostwo Polski. Był to moment, który katapultował karierę Lewandowskiego na międzynarodowe salony.

Lewandowski, jako lider ataku Lecha, był wtedy na ustach całej Polski. Nikt nie mógł przypuszczać, że chłopak, z którym starł się przy linii bocznej, za kilkanaście lat również założy koszulkę z orłem na piersi. Drogi obu sportowców potoczyły się w imponujący sposób. Lewandowski stał się globalną ikoną w Bayernie Monachium i Barcelonie, a Grabara, po nauce w Liverpoolu, wyrobił sobie markę w FC Kopenhaga, by ostatecznie trafić do Bundesligi.

Dziś, jako koledzy z reprezentacji, mogą z uśmiechem wspominać tamte chwile. Ta historia to dowód, że w sporcie nigdy nic nie jest przesądzone, a pasja z dzieciństwa może zaprowadzić na sam szczyt. Ich drogi pokazują, jak nieprzewidywalny bywa sport. Jeśli chcesz poznać inne niezwykłe historie, dowiedz się więcej z podobnych artykułów, a także sprawdź inne ciekawostki ze świata piłki.

Zobacz także: