Co za wieczór, co za emocje, co za thriller na Estádio da Luz! Portugalczycy byli zaledwie o włos od świętowania awansu na mistrzostwa świata. Mieli wszystko w swoich rękach. Prowadzenie, wsparcie tysięcy kibiców i legendę na boisku. Jednak futbol po raz kolejny napisał scenariusz, którego nie wymyśliłby najlepszy reżyser. To była noc, która pokazała, dlaczego kochamy tę grę – za jej nieprzewidywalność i dramaturgię do ostatniego gwizdka.
Mecz od początku był elektryzujący. Chociaż to gospodarze mieli prowadzić grę, to Węgrzy zadali pierwszy cios. Już w 8. minucie trybuny w Lizbonie zamilkły. Po zamieszaniu w polu karnym piłkę do siatki skierował Attila Szalai, solidny obrońca tureckiego Kasımpaşa. To był szok, zimny prysznic dla faworytów. Ale wtedy na scenę wkroczył on. Człowiek, który w pojedynkę potrafi odwrócić losy każdego spotkania.
Cristiano Ronaldo, żywa legenda i rekordzista światowej piłki, wziął sprawy w swoje ręce. Jego dwa trafienia jeszcze przed przerwą odmieniły obraz gry. Najpierw precyzyjny strzał, potem bezbłędnie wykonany rzut karny. Portugalia prowadziła 2:1, a jej kapitan, obecnie gwiazda Al-Nassr, znów udowodnił swoją wielkość. Wydawało się, że nic już nie odbierze im zwycięstwa i upragnionego biletu na mundial.
Gdy wydawało się, że już byli w niebie…
Druga połowa toczyła się pod dyktando Portugalczyków. Kontrolowali przebieg spotkania, a czas uciekał. W 78. minucie trener zdecydował się zdjąć z boiska Ronaldo, dając mu chwilę wytchnienia i owacje od publiczności. Wszyscy na stadionie byli przekonani, że to już koniec. Świętowanie miało rozpocząć się lada moment. Jednak Węgrzy nie zamierzali się poddawać. Walczyli z niesamowitą determinacją, napędzani przez swojego lidera.
I wtedy nadeszła doliczona minuta gry. Jedna akcja, chwila dekoncentracji i stało się. Dominik Szoboszlai, kapitan Madziarów i gwiazda Liverpoolu, dopadł do piłki i potężnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Remis! Niedowierzanie na trybunach, euforia w obozie gości. To był cios, po którym Portugalczycy nie zdołali się już podnieść.
Mina Ronaldo mówiła wszystko
Kamery natychmiast uchwyciły reakcję Cristiano Ronaldo. Siedzący na ławce rezerwowych gwiazdor zamarł. Jego twarz wyrażała absolutny szok i wściekłość. Piłkarze Fernando Santosa byli faworytami, ale futbol po raz kolejny pokazał swoje nieprzewidywalne oblicze. Ten grymas niedowierzania na twarzy jednego z najlepszych piłkarzy w historii stał się symbolem tego dramatycznego wieczoru. Awans trzeba było odłożyć.
Chociaż remis jest dla Portugalii bolesny, ich sytuacja wciąż jest komfortowa. Mają wszystko w swoich nogach i kilka punktów przewagi nad rywalami. Ten mecz był jednak brutalną lekcją pokory. Pokazał, że w piłce nigdy nie można być niczego pewnym. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o drodze Portugalii do mistrzostw, sprawdź szczegółową analizę eliminacji. A może interesuje Cię historia węgierskiej piłki? Zobacz artykuł o największych legendach Madziarów.