To miało być kolejne, rutynowe zwycięstwo mistrza Polski. Tymczasem parkiet w Lubinie był świadkiem prawdziwej bitwy, w której role były rozdane tylko na papierze. Choć ostatecznie KGHM MKS Zagłębie Lubin pokonało Galiczankę Lwów 31:19, to ukraiński beniaminek pokazał charakter, który na długo zapadnie w pamięć kibiców. To nie był spacerek, a twarda, męska walka o każdy centymetr boiska, zwłaszcza w pierwszej, elektryzującej połowie.
Kto spodziewał się, że Miedziowe od pierwszych minut zdominują rywalki, musiał być w szoku. Lwowianki, choć formalnie są debiutantkami w polskiej elicie, to drużyna z ogromnym doświadczeniem. Mówimy przecież o wielokrotnych mistrzyniach Ukrainy i finalistkach Pucharu Europy. One nie przyjechały do Polski po naukę, ale by walczyć. I to było widać w każdej akcji.
Niespodziewany opór beniaminka
Pierwsze trzydzieści minut to był istny dreszczowiec. Galiczanka grała bez kompleksów, z niesamowitą determinacją w obronie i pomysłem w ataku. Zawodniczki z Lwowa nie pękały pod presją utytułowanych rywalek. Prowadziły grę na styku, a momentami wręcz dyktowały warunki. Efekt? Do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat zaledwie 13:11 dla Zagłębia. To był sygnał alarmowy dla mistrzyń Polski.
Na trybunach czuć było rosnące napięcie. Czyżbyśmy byli świadkami największej sensacji tej kolejki Orlen Superligi? Ukraiński zespół pokazał, że nie jest to typowy beniaminek, który będzie jedynie dostarczał punkty faworytom. To kolektyw, który potrafi napsuć krwi każdemu, nawet drużynie debiutującej w Lidze Mistrzyń.
Przebudzenie giganta w drugiej połowie
Rozmowa w szatni Zagłębia musiała być jednak bardzo konkretna. Na drugą połowę Miedziowe wyszły odmienione. Zmotywowane, skoncentrowane i wściekle zdeterminowane, by pokazać, kto tu rządzi. Maszyna z Lubina wreszcie ruszyła z pełną mocą, a beniaminek zaczął odczuwać trudy morderczego tempa. Z każdą minutą przewaga Zagłębia rosła, a doświadczenie i szersza ławka rezerwowych robiły swoje.
Druga część meczu to była demonstracja siły godna uczestnika Ligi Mistrzyń. Skuteczność w ataku, żelazna defensywa i fantastyczne interwencje bramkarek złamały opór ambitnych rywalek. Ostateczny wynik 31:19 może wyglądać na jednostronny, ale nie oddaje on w pełni dramaturgii tego starcia. To była cenna lekcja dla obu ekip.
Wnioski po emocjonującym starciu
Zagłębie Lubin udowodniło, że nawet w trudniejszych momentach potrafi włączyć wyższy bieg i zdominować przeciwnika, co jest cechą prawdziwych mistrzów. Z kolei Galiczanka Lwów wysłała jasny sygnał całej lidze, że ten beniaminek będzie walczył o coś więcej niż tylko utrzymanie. Ich postawa w pierwszej połowie była imponująca i zwiastuje jeszcze wiele emocji w nadchodzących kolejkach. To spotkanie to dowód, że liga jest pełna niespodzianek, a jeśli chcesz zgłębić temat, przeczytaj więcej o wynikach kolejki, a także zobacz analizę formy innych zespołów. Jedno jest pewne – w tym sezonie nikt nie będzie miał łatwo!