Home / Sport / Żużel. Dramat w Rybniku i wielka klęska trenera. Kto jest największym przegranym sezonu?

Żużel. Dramat w Rybniku i wielka klęska trenera. Kto jest największym przegranym sezonu?

Sezon dobiegł końca, a kurz na torach powoli opada. Dla jednych to czas chwały, dla innych gorzka pigułka do przełknięcia. Właśnie w Rybniku żużel. pokazał swoje najbrutalniejsze oblicze, a w centrum tej sportowej tragedii stoi Piotr Żyto. Jego powrót na ławkę trenerską po dwóch latach przerwy miał być nowym otwarciem, a okazał się bolesnym zderzeniem z rzeczywistością. Jego drużyna spadła z ligi w fatalnym stylu, pozostawiając po sobie wrażenie totalnego chaosu.

Co poszło nie tak? Analizując sytuację w Innpro ROW Rybnik, na myśl przychodzą dwa scenariusze, oba równie mroczne. Pierwszy zakłada, że trener był jedynie marionetką w rękach prezesa Krzysztofa Mrozka. W takim układzie ciągłe rotacje w składzie i niezrozumiałe decyzje byłyby podyktowane z góry. To stawia szkoleniowca w bardzo złym świetle jako osobę bez własnego zdania. Drugi scenariusz jest dla niego jeszcze bardziej druzgocący. Zakłada on, że Żyto miał pełną swobodę działania i to jego autorskim pomysłem było nieustanne mieszanie w zespole. To świadczyłoby o kompletnym braku analizy i wyciągania wniosków.

Żużel. Zmarnowany potencjał i gasnące gwiazdy

Największą tragedią Rybnika jest fakt, że ten spadek nie był nieunikniony. ROW Rybnik miał w swoich szeregach prawdziwe armaty. Maksym Drabik jeździł rewelacyjnie, Rohan Tungate zaliczył świetny początek sezonu, a Nicki Pedersen wnosił bezcenne doświadczenie. Nawet Gleb Czugunow pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał, gdy tylko dostał szansę. To był skład, który na papierze mógł walczyć o spokojne utrzymanie, zwłaszcza w obliczu problemów innych drużyn.

Niestety, potencjał to jedno, a atmosfera w zespole to drugie. Trener nie tylko nie potrafił rozbroić tykającej bomby w szatni, ale swoimi decyzjami dolewał oliwy do ognia. Odstawienie Pedersena odebrało Duńczykowi chęci do walki, a z czasem zgasł także entuzjazm Tungate’a. Niestety, ten sezon pokazał, że w sporcie takim jak żużel. chemia w zespole jest równie ważna co moc silników. Zamiast budować monolit, Żyto doprowadził do całkowitej dezintegracji drużyny.

Co dalej z Rybnikiem? Farsa zamiast refleksji

Po tak bolesnym spadku można by oczekiwać głębokiej analizy i planu naprawczego. Tymczasem w Rybniku zorganizowano konkurs na stanowisko prezesa, którego warunki wyglądają jak ponury żart. Wymagania są tak skonstruowane, że niemal pewne jest, iż stery w klubie utrzyma Krzysztof Mrozek. To pokazuje, jak głęboki jest kryzys w klubie i jak bardzo brakuje tam woli do prawdziwych zmian.

Piotr Żyto stał się symbolem porażki, trenerem, który nie udźwignął presji i nie zapanował nad sytuacją. Jego powrót do pracy w polskim żużlu. zakończył się spektakularną klapą. Aby lepiej zrozumieć, co działo się w tym sezonie w Rybniku, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli interesują Cię losy innych drużyn, zobacz również podobny artykuł. Wielka szkoda, że tak zakończył się ten sezon, bo żużel. zasługuje na profesjonalne zarządzanie na każdym szczeblu.

Zobacz także:

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *