Home / Sport / Real Madryt to maszyna! Alonso stworzył potwora, który demoluje La Ligę

Real Madryt to maszyna! Alonso stworzył potwora, który demoluje La Ligę

Puchar świata na stosach pieniędzy symbolizujący sukces i bogactwo Realu Madryt.

To był wieczór czystej, piłkarskiej magii! Kto myślał, że Levante postawi twarde warunki, srogo się zawiódł. Zespół Xabiego Alonso wjechał na boisko rywala jak walec, rozbijając go 4:1 i wysyłając jasny sygnał całej lidze. To, co zaprezentował real, było demonstracją czystej, piłkarskiej mocy, a nie tylko kolejnym ligowym zwycięstwem. Od pierwszej do ostatniej minuty czuć było, że na murawie rządzi tylko jeden zespół – głodny bramek, zdeterminowany i perfekcyjnie naoliwiony.

Ten mecz był podręcznikowym przykładem, jak łączyć młodość z doświadczeniem. Z jednej strony mieliśmy błysk geniuszu Viniciusa Juniora, a z drugiej historyczną bramkę Franco Mastantuono, który pokazał, że przyszłość klubu jest w dobrych rękach. A nad wszystkim unosił się duch Kyliana Mbappe, egzekutora, który w dwie minuty zamknął spotkanie. To jest właśnie siła tej drużyny.

Geniusz Xabiego Alonso – Nowa era Królewskich

Nie można mówić o tym sukcesie, nie wspominając o architekcie tej drużyny. Xabi Alonso, który zdobył historyczne mistrzostwo Niemiec z Bayerem Leverkusen, teraz przenosi swoją trenerską maestrię na Santiago Bernabéu. Jego wizja futbolu opiera się na intensywności, taktycznej dyscyplinie i zabójczej skuteczności w ataku. Widać to w każdym ruchu zawodników, w każdym pressingu i w każdym błyskawicznym kontrataku. Alonso nie buduje zespołu gwiazd, on tworzy konstelację, w której każdy element idealnie ze sobą współgra.

To już siódma wygrana z rzędu, licząc wszystkie rozgrywki. Maszyna ruszyła i nie zamierza się zatrzymywać. Regularność, z jaką „Królewscy” zdobywają punkty, jest porażająca dla rywali. Nawet gdy styl na chwilę zawodzi, wynik zawsze się zgadza. To cecha największych drużyn, a ta ekipa bez wątpienia do nich aspiruje, mając w DNA dziedzictwo 15 triumfów w Lidze Mistrzów.

Jak grał **real**? Koncert na cztery bramki

Początek meczu mógł dawać złudne nadzieje gospodarzom, którzy próbowali odważnie atakować. Był to jednak tylko krótki zryw, szybko stłumiony przez dominację gości. Festiwal strzelecki rozpoczął Vinicius, który fantastycznym uderzeniem otworzył wynik. Chwilę później młodziutki Mastantuono wykończył kontratak w stylu, jakiego nie powstydziłby się sam Jose Mourinho. Mimo chwilowego zrywu gospodarzy, to real dyktował warunki przez większość spotkania.

Po przerwie Levante zdobyło bramkę kontaktową, ale to tylko rozjuszyło bestię. Na scenę wkroczył Kylian Mbappe. Najpierw z zimną krwią wykorzystał rzut karny, wykonując efektowną „panenkę”, a zaledwie dwie minuty później dobił rywala po genialnym podaniu Ardy Gulera. Ten dwuminutowy nokaut był pokazem siły i bezwzględności Francuza. Emocje się skończyły, a Levante mogło już tylko patrzeć, jak rywal bawi się piłką.

W drodze po kolejne trofea

Ta drużyna ma wszystko, by zdominować rozgrywki na lata. Połączenie młodych talentów jak Mastantuono czy Guler z siłą uderzeniową Mbappe i Viniciusa tworzy mieszankę wybuchową. Taki jest właśnie real – klub, który nigdy nie zadowala się przeszłością i zawsze patrzy w przyszłość. Każdy mecz to kolejny krok w kierunku obrony tytułu i walki o kolejny puchar Ligi Mistrzów, najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na świecie.

Analiza taktyczna tego spotkania to temat na osobną dyskusję, dlatego zapraszamy do lektury szczegółowego omówienia, a jeśli interesuje Cię szerszy kontekst, sprawdź także inne artykuły o La Liga. Jedno jest pewne – oglądanie tej drużyny w akcji to czysta przyjemność dla każdego fana futbolu. Sezon dopiero się zaczął, ale już teraz widać, że zatrzymanie tej wersji realu będzie zadaniem niemal niemożliwym dla każdego rywala.

Zobacz także:

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *