Kort twardy w Chengdu staje się prawdziwym cmentarzyskiem dla faworytów! Turniej ATP 250 dostarcza emocji, jakich nie powstydziłby się finał Wielkiego Szlema. W sobotę na kortach w Chengdu padli kolejni rozstawieni zawodnicy, a turniejowa drabinka wywróciła się do góry nogami. Nawet oznaczony „jedynką” Lorenzo Musetti musiał stoczyć heroiczną bitwę, aby uniknąć sensacyjnej porażki. To jest tenis w najczystszej postaci – nieprzewidywalny, brutalny i absolutnie porywający!
Musetti na krawędzi, ale wciąż w grze
Lorenzo Musetti, finalista z zeszłego roku, przystępował do meczu z Dino Prizmiciem jako murowany faworyt. Jednak młody Chorwat, mistrz juniorskiego French Open z 2023 roku, nie zamierzał kłaść się na korcie. Prizmić rzucił Włochowi rękawicę, zmuszając go do dwuipółgodzinnego maratonu. Mecz był rollercoasterem emocji, pełnym zwrotów akcji i spektakularnych zagrań. Ostatecznie doświadczenie Musettiego wzięło górę, ale wynik 7:5, 3:6, 6:2 pokazuje, jak blisko było sensacji. To był prawdziwy test charakteru dla Włocha.
Musetti, znany ze swojego zjawiskowego, jednoręcznego bekhendu, musiał sięgnąć do najgłębszych rezerw. Jego ofensywny styl napotkał na twardy opór ze strony zdeterminowanego rywala. Włoch wie, że jeśli marzy o powtórzeniu zeszłorocznego sukcesu, musi wznieść się na wyżyny swoich możliwości. W ćwierćfinale czeka go już doświadczony Nikołoz Basilaszwili, który z pewnością wykorzysta każdą chwilę słabości.
Kolejni giganci na deskach! Niespodzianki w Chengdu
Sobota była dniem prawdziwego trzęsienia ziemi. Najpierw z turniejem pożegnał się rozstawiony z numerem trzecim Tallon Griekspoor. Holender, który w pierwszej rundzie miał wolny los, nie zdołał wygrać nawet jednego spotkania! Jego pogromcą okazał się Japończyk Taro Daniel, który po przegranym pierwszym secie wrócił do gry z niesamowitą energią. Japończyk pokazał niesamowitą wolę walki, odwracając losy meczu i triumfując 3:6, 6:4, 6:3.
Chwilę później dramat przeżywał Giovanni Mpetshi Perricard. Francuz, oznaczony „szóstką”, był o krok od zwycięstwa w tie-breaku drugiego seta przeciwko Aleksandrowi Szewczence. Kazach jednak przetrwał nawałnicę i dokonał spektakularnego powrotu. Tym samym do grona pokonanych faworytów dołączyli kolejni tenisiści z czołówki. Turniej w Chengdu stał się areną dla nieoczekiwanych bohaterów.
Rewolucja kwalifikantów – nowi bohaterowie na horyzoncie
Sytuacja w drabince jest absolutnie bezprecedensowa. Do niedzielnych ćwierćfinałów awansowało więcej zawodników z kwalifikacji niż tych rozstawionych! To pokazuje, jak bardzo wyrównał się poziom we współczesnym tenisie. Z numerami przy nazwiskach pozostali jedynie Musetti (1) i Brandon Nakashima (4). Po drugiej stronie siatki staną głodni sukcesu kwalifikanci, tacy jak Basilaszwili, Daniel czy Alejandro Tabilo. To pokazuje, że na scenę wkraczają kolejni głodni sukcesu gracze, gotowi rzucić wyzwanie elicie.
Przed nami decydująca faza turnieju, która zapowiada się elektryzująco. Czy faworyci odzyskają kontrolę, czy może będziemy świadkami narodzin nowej gwiazdy? Jedno jest pewne – w Chengdu nikt nie może czuć się bezpieczny. Aby zgłębić temat, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli interesują Cię inne turnieje, zobacz również podobny artykuł. Z zapartym tchem będziemy obserwować, czy kolejni faworyci utrzymają nerwy na wodzy.