Home / Biznes i Finanse / Jeden donos wystarczył, by wszcząć lawinę kontroli w placówce charytatywnej

Jeden donos wystarczył, by wszcząć lawinę kontroli w placówce charytatywnej

Lupa badająca stare zapisy w dzienniku, symbolizująca kontrolę placówki charytatywnej.

Wystarczył jeden anonimowy telefon, by życie prowadzących świetlicę dla osób bezdomnych zostało wywrócone do góry nogami. Mimo że przez lata działalności nikt nie zgłosił żadnych problemów zdrowotnych, a wszyscy korzystający z pomocy czuli się dobrze, nagle pojawiły się poważne zarzuty. Jeden donos wystarczył, by wszcząć lawinę kontroli w placówce charytatywnej, która od trzech lat nieprzerwanie służy potrzebującym.

Kontrola Sanepidu: Brak zgniłej ryby, ale są inne zastrzeżenia

Według relacji osób prowadzących placówkę, kontrolę przeprowadziły dwie urzędniczki z Sanepidu. Choć nie potwierdziły one zgłoszenia o serwowaniu zepsutej ryby, to znalazły inne powody do wszczęcia postępowania. Wśród wykrytych nieprawidłowości znalazła się przeterminowana kostka bulionowa. Co więcej, urzędniczki zwróciły uwagę na brak dwukomorowego zlewu, zmywarki oraz wyparzarki do naczyń. Ich zdaniem, te braki stanowią zagrożenie dla zdrowia osób korzystających z pomocy.

Artur Drzazga, jeden z założycieli, wyraża swoje zdziwienie i frustrację. Podkreśla, że przez cały okres funkcjonowania świetlicy, czyli od trzech lat, nie odnotowano żadnego przypadku zatrucia pokarmowego. Nikt nie trafił do szpitala, a co najważniejsze, wszyscy żyją i mają się dobrze. Wystarczył jeden donos, by podważyć dotychczasowe, dobre funkcjonowanie placówki.

Biurokracja kontra działalność społeczna

Pan Artur, emerytowany górnik, wraz z żoną Izabelą, od początku swojej działalności charytatywnej nie otrzymują żadnego wsparcia finansowego z publicznych środków. Zaczynali od wydawania posiłków na ulicy, a następnie otrzymali lokal od miasta. Ich zaangażowanie jest całkowicie dobrowolne i oparte na własnych środkach oraz wsparciu darczyńców.

Po wizycie służb sanitarnych, państwo Drzazga otrzymali zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego. Argumentacja opiera się na konieczności zapewnienia bezpieczeństwa osobom potrzebującym. Radny miejski, Alan Szatyło, który zaangażował się w sprawę, potwierdza, że procedury musiały zostać uruchomione. Wystarczył jeden donos, by uruchomić cały aparat urzędniczy.

Procedury urzędnicze i brak skarg

Klaudia Bartkowiak, rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Wodzisławiu Śląskim, potwierdziła wpłynięcie pisma od mieszkańca do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pismo dotyczyło rzekomego niedostosowania świetlicy do wymogów sanitarnych. Następnie MOPS powiadomił odpowiednie instytucje, takie jak Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna i starostwo powiatowe. Rzeczniczka podkreśla, że urzędnicy działają zgodnie z obowiązującymi procedurami. Jednakże, co istotne, do tej pory nie było żadnych oficjalnych skarg na działalność świetlicy. Wystarczył jeden donos, by wszcząć postępowanie, mimo braku wcześniejszych skarg.

Pan Artur uważa całą sytuację za kuriozalną. Pyta, dlaczego MOPS kieruje do nich osoby potrzebujące, a jednocześnie wysyła kontrole. Podkreśla, że nie jest to restauracja, gdzie klienci płacą za usługi. Jego zdaniem, nazywanie osób korzystających z pomocy „klientami” jest nie na miejscu. Wystarczył jeden donos, by wywołać taką reakcję.

W obliczu tych wydarzeń, kluczowe jest zrozumienie, jak jeden sygnał może uruchomić skomplikowane procedury administracyjne, nawet jeśli dotychczasowa działalność cieszyła się dobrą opinią i nie powodowała żadnych negatywnych konsekwencji. Warto docenić pracę osób zaangażowanych w pomoc potrzebującym i zastanowić się nad proporcjonalnością reakcji na anonimowe zgłoszenia. Aby dowiedzieć się więcej o procedurach kontroli sanitarnych, można przeczytać więcej na ten temat. Zobacz również podobny artykuł o innych przypadkach nadgorliwości urzędniczej.

Zobacz także:

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *