Natychmiastowy efekt Mourinho wstrząsnął portugalską piłką, gdy Benfica pod jego wodzą zdemolowała AVS 3:0 w wymarzonym debiucie. To nie był zwykły mecz. To była manifestacja siły, powrót króla na swoje ziemie po 25 latach tułaczki. Estádio da Luz znów zapłonęło, a na ławce trenerskiej zasiadł człowiek, który jest synonimem zwycięstwa. Jose Mourinho wrócił do domu i od razu pokazał, że nie zamierza brać jeńców. To był wieczór, który na nowo rozpalił nadzieje kibiców „Orłów”.
Powrót „The Special One” to historia sama w sobie. Pamiętamy jego pierwszą, krótką przygodę z klubem, która trwała zaledwie 11 meczów. Teraz, bogatszy o doświadczenia z największych klubów świata, wrócił jako trener bardziej „dojrzały”, jak sam przyznał. Jego kontrakt zawiera jednak nietypową klauzulę, która pozwala na rozwiązanie umowy po sezonie. To pokazuje, że dla Mourinho liczy się tu i teraz. Chce natychmiastowych wyników i nie zamierza czekać. Zastąpił Bruno Lage’a po bolesnej porażce w Lidze Mistrzów, by ugasić pożar i natychmiast zacząć budować twierdzę.
Taktyczny majstersztyk i nowi bohaterowie
Mecz z AVS był pokazem taktycznej dyscypliny i ofensywnej furii. Benfica od pierwszej minuty narzuciła swój styl gry. Rywale byli bezradni wobec pressingu i szybkości akcji gospodarzy. Pierwszy cios zadał tuż przed przerwą Heorhij Sudakow. Ukraiński pomocnik, wypożyczony z Szachtara Donieck, pokazał, że będzie ogromnym wzmocnieniem. To zawodnik z ogromnym potencjałem, ograny na poziomie reprezentacyjnym podczas Euro 2020 i 2024. Po przerwie do siatki trafiali jeszcze Vangelis Pavlidis z rzutu karnego oraz Franjo Ivanović. Przy trzecim golu Mourinho eksplodował radością, pokazując głód i pasję, które nigdy w nim nie wygasły.
To zwycięstwo to coś więcej niż tylko trzy punkty. To sygnał wysłany całej lidze. Benfica awansowała na drugie miejsce w tabeli, ale strata do liderującego FC Porto wciąż jest widoczna. Wszyscy zastanawiają się, czy ten piorunujący początek to zapowiedź trwałego sukcesu, czy jedynie krótkotrwały efekt nowej miotły. Prawdziwym testem ognia będzie nadchodzące starcie właśnie z FC Porto. Dla Mourinho będzie to mecz o szczególnym znaczeniu, bo to właśnie ze „Smokami” sięgał po Ligę Mistrzów, budując swoją legendę.
Jaki będzie długofalowy efekt powrotu Mourinho?
Ten mecz pokaże prawdziwy efekt jego pracy. Starcie z odwiecznym rywalem, klubem, który wyniósł go na szczyt, będzie miało wymiar symboliczny. Czy Mourinho jest w stanie odmienić losy Benfiki i rzucić wyzwanie potędze Porto? Jego charyzma, doświadczenie i umiejętność budowania mentalności zwycięzców są niepodważalne. Potrafi wycisnąć z zawodników absolutne maksimum, co udowodnił w Realu Madryt, Interze Mediolan czy Manchesterze United.
Jedno jest pewne – portugalska Primeira Liga właśnie stała się niesamowicie ciekawa. Bez wątpienia, efekt jego obecności już teraz elektryzuje całą ligę. Czeka nas sezon pełen emocji, taktycznych pojedynków i dramaturgii, której reżyserem będzie nie kto inny, jak sam Jose Mourinho. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o taktyce zastosowanej w tym spotkaniu, przeczytaj więcej na ten temat, a jeżeli interesują Cię inne spektakularne powroty trenerskie, zobacz również podobny artykuł.