Gala Babilon MMA 54 w Grudziądzu miała być świętem sportu. Zamiast tego, fani byli świadkami czegoś, co przejdzie do historii jako absolutny absurd. To, co wydarzyło się w walce Marcina Szołtysika z Jackiem Kujtkowskim, to był prawdziwy cyrk. Emocje sięgały zenitu. Kibice czekali na zacięty pojedynek. Nikt jednak nie spodziewał się, że wszystko skończy się w mgnieniu oka.
Zabrzmiał pierwszy gong. Atmosfera w hali w Grudziądzu była naelektryzowana. Zawodnicy ruszyli ku sobie, ale tylko jeden z nich miał zamiar walczyć. Marcin Szołtysik, zamiast wyprowadzić cios, natychmiast przyklęknął na jedno kolano. Chwilę później odklepał w matę, sygnalizując poddanie. Sędzia, rywal i komentatorzy zamarli w osłupieniu. Walka trwała dosłownie jedną sekundę.
Szok i Niedowierzanie w Grudziądzu
Nikt nie rozumiał, co się stało. Jacek Kujtkowski stał zdezorientowany, z uniesionymi rękami, ale bez cienia radości. To był prawdziwy cyrk, jakiego fani MMA dawno nie widzieli. Szołtysik nie udzielił żadnego wyjaśnienia. Opuścił klatkę w ciszy, pozostawiając za sobą tysiące pytań. Czy to była kontuzja, o której nikt nie wiedział? A może protest lub jakaś forma manifestu? Tego niestety nie wiemy.
Warto zauważyć, że dla Szołtysika był to dopiero drugi zawodowy pojedynek w MMA. Jego poprzednia walka odbyła się trzy lata wcześniej, co mogło wpłynąć na jego przygotowanie mentalne. Co ciekawe, Szołtysik na co dzień jest montażystą filmowym. Być może presja związana z profesjonalnym sportem okazała się zbyt duża.
Co stało się w klatce? Prawdziwy cyrk na gali MMA
Największym poszkodowanym tej sytuacji jest bez wątpienia Jacek Kujtkowski. Zawodnik z Grudziądza, trenujący w lokalnym klubie Poland Top Team Grudziądz, liczył na mocny pojedynek przed własną publicznością. Zamiast sportowego święta, publiczność zobaczyła niezrozumiały cyrk. Kujtkowski miesiącami przygotowywał się do tego starcia. Chciał wrócić na zwycięską ścieżkę po ostatniej porażce. Zwycięstwo odniósł, ale jego smak jest z pewnością gorzki.
Dla Kujtkowskiego, walczącego przed własną publicznością, miał to być wieczór chwały. Zamiast tego dostał wygraną bez walki, która nie przynosi satysfakcji ani jemu, ani jego fanom. Sport polega na rywalizacji, a tej w Grudziądzu po prostu zabrakło. Pozostaje mieć nadzieję, że organizatorzy zapewnią mu wkrótce godnego rywala, z którym będzie mógł pokazać pełnię swoich umiejętności.
Takie sytuacje, choć niezwykle rzadkie, zdarzają się w świecie sportów walki. Podobne kontrowersje wzbudził niegdyś Natan Marcoń. Trudno przewidzieć, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczymy taki cyrk w zawodowym MMA. Wydarzenie z Grudziądza na długo pozostanie w pamięci kibiców jako jedno z najdziwniejszych w historii polskiego MMA. Aby dowiedzieć się więcej o zaskakujących momentach w sporcie, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli interesują Cię inne kontrowersje, zobacz również podobny artykuł.