Home / Sport / Cudem uszedł z życiem, teraz wraca! Niezwykły powrót Grosjeana za stery F1

Cudem uszedł z życiem, teraz wraca! Niezwykły powrót Grosjeana za stery F1

Romain Grosjean w zielono-czarnym bolidzie F1 na torze, z dymem z opon.

Pamiętacie ten obraz? Ognista kula, bolid wbity w barierę i sekundy, które trwały wieczność. Podczas Grand Prix Bahrajnu w 2020 roku świat motorsportu zamarł, patrząc na piekło, z którego nikt nie miał prawa wyjść cało. A jednak, Romain Grosjean cudem wyrwał się ze śmiertelnej pułapki, a świat wstrzymał oddech. Teraz, po latach bolesnej rekonwalescencji i startów w innej serii, Francuz wrócił, by zamknąć niedokończony rozdział w Formule 1.

Na torze Mugello, w deszczowej aurze, doszło do wydarzenia, na które wielu kibiców czekało z zapartym tchem. Grosjean ponownie zasiadł w kokpicie bolidu Haasa, tym razem modelu VF-23, reprezentującego zupełnie nową erę technologiczną w F1. To nie był zwykły test. To był symboliczny powrót bohatera, który oszukał przeznaczenie. Adrenalina znów popłynęła w jego żyłach, a wspomnienia wróciły z potężną siłą.

Powrót na tor – emocje silniejsze niż deszcz

Chociaż pogoda nie rozpieszczała, dla Grosjeana był to jeden z najszczęśliwszych dni. Jak sam przyznał, deszczowy ślub wróży szczęście, a ten dzień był dla niego właśnie takim symbolicznym ślubem z maszyną, która niemal zabrała mu życie. Początkowa „rdza” za kierownicą szybko zniknęła, ustępując miejsca czystej radości z jazdy. Na torze towarzyszył mu James Hinchcliffe, były zawodnik IndyCar, co stanowiło ciekawy kontrast. Hinchcliffe, przyzwyczajony do owalnych torów i specyfiki amerykańskich wyścigów, po raz pierwszy mierzył się z potęgą bolidu F1.

To wydarzenie miało jednak znacznie głębszy wymiar. Nie chodziło o czasy okrążeń, ale o domknięcie pewnej historii. Grosjean, po koszmarnym wypadku, przeszedł serię operacji dłoni, a jego ciało na zawsze będzie nosić blizny tamtych wydarzeń. Jego powrót za kierownicę był dowodem niezwykłej siły charakteru i miłości do sportu.

Jak cudem odzyskana szansa stała się pożegnaniem marzeń

W padoku na Mugello czekali na niego starzy znajomi. Szef zespołu Ayao Komatsu czy inżynier Dominic Haines – ludzie, z którymi dzielił triumfy i porażki. To spotkanie miało ogromne znaczenie symboliczne. Było to pożegnanie, którego nie mógł mieć w 2020 roku. Wtedy jego karierę w F1 brutalnie przerwał wypadek, a on sam walczył o zdrowie. Fakt, że po tak koszmarnym wypadku i miesiącach rehabilitacji cudem wrócił do pełnej sprawności, budzi najwyższy podziw.

Największa dramaturgia rozegrała się jednak na sam koniec dnia. Gdy Grosjean wyjechał na swoje ostatnie okrążenie, w alei serwisowej pojawili się mechanicy i inżynierowie nie tylko z Haasa, ale także z Ferrari i Red Bulla. Wszyscy klaskali, tworząc szpaler i oddając hołd jego determinacji. Emocje wzięły górę, a łzy popłynęły pod wizjerem kasku.

To było pożegnanie, o jakim marzył. Lepsze niż jakiekolwiek zaplanowane w Abu Zabi. To był moment, który cudem zamknął najtrudniejszy rozdział w jego karierze w najpiękniejszy możliwy sposób. Jego historia to gotowy scenariusz na film. Przeczytaj więcej na ten temat, aby poznać kulisy jego powrotu do zdrowia. Jeśli interesują Cię inne niezwykłe historie ze świata motorsportu, zobacz również podobny artykuł.

Zobacz także:

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *