Home / Sport / Co za debiut Mourinho! Polak i gol-marzenie zniszczyli święto Benfiki!

Co za debiut Mourinho! Polak i gol-marzenie zniszczyli święto Benfiki!

Herb SL Benfica z orłem i piłką nożną, symbolizujący drużynę Mourinho.

Co za emocje zgotowali nam piłkarze na Estádio da Luz! Wielki powrót José Mourinho na ławkę trenerską Benfiki miał być prawdziwym świętem futbolu i początkiem nowej ery dla lizbońskich „Orłów”. Jednak scenariusz tego wieczoru napisał ktoś zupełnie inny. Bohaterami zostali polski bramkarz, Cezary Miszta, oraz autor fenomenalnego trafienia, Andre Luiz. Zamiast fety była gorzka pigułka i remis 1:1 z walecznym Rio Ave.

Wszyscy spodziewali się dominacji gospodarzy. Tak też było. Benfica od pierwszych minut narzuciła swój styl gry, zamykając rywali na ich połowie. Piłkarze Mourinho kreowali sytuacje, ale brakowało im zimnej krwi pod bramką. A w niej stał człowiek, który tego wieczoru postanowił zostać bohaterem. Cezary Miszta, bo o nim mowa, dyrygował obroną z niezwykłym spokojem i pewnością siebie.

Co za historia! Cezary Miszta, specjalista od Benfiki

To nie był pierwszy raz, gdy polski golkiper napsuł krwi gigantowi z Lizbony. Warto przypomnieć, że Miszta debiutował w barwach Rio Ave w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. Ich rywalem była wtedy… właśnie Benfica. Mecz również zakończył się wynikiem 1:1. Co za niesamowity zbieg okoliczności i dowód na jego klasę! Polak zdaje się mieć patent na faworyzowany zespół, stając się dla nich prawdziwym koszmarem.

Jego interwencje we wtorkowym spotkaniu były kluczowe. Bronił pewnie, czytał grę i dodawał otuchy kolegom z defensywy. Chociaż Benfica biła głową w mur, wydawało się, że w końcu znajdzie sposób na przełamanie oporu gości. I tak się stało, ale radość trwała bardzo krótko.

Nokaut w doliczonym czasie gry

Gdy w 86. minucie Heorhij Sudakow potężnym strzałem umieścił piłkę w siatce, stadion eksplodował radością. Wydawało się, że Mourinho rozpocznie swoją drugą przygodę z Benficą od upragnionych trzech punktów. Nikt nie przypuszczał, że Rio Ave zdoła się jeszcze podnieść. A jednak! W pierwszej minucie doliczonego czasu gry goście wyprowadzili zabójczą kontrę. Piłka trafiła do Andre Luiza, a to, co stało się potem, było czystą magią.

To, co zrobił Andre Luiz, było czystą poezją futbolu. Brazylijczyk wpadł w pole karne i bez zastanowienia huknął w samo okienko bramki strzeżonej przez Anatolija Trubina. Golkiper Benfiki był absolutnie bez szans, a piłka wylądowała w siatce z chirurgiczną precyzją. Stadion dosłownie zamarł, a na twarzy José Mourinho malowało się czyste niedowierzanie.

Gorzki smak remisu i lekcja pokory

Benfica straciła pewne zwycięstwo na własne życzenie. To była bolesna lekcja futbolu, która pokazuje, że wola walki i jeden moment geniuszu mogą odwrócić losy każdego meczu. Rio Ave z polskim bramkarzem w składzie pokazało charakter i zasłużenie wywiozło z trudnego terenu cenny punkt. Zastanawiamy się, co teraz zrobi Mourinho, by tchnąć w zespół więcej skuteczności. Jego powrót z pewnością nie zaczął się tak, jak to sobie wymarzył.

Jeśli interesuje Cię, jak wyglądała taktyka obu zespołów w tym spotkaniu, przeczytaj więcej na ten temat, a jeśli chcesz poznać inne niespodzianki z tej kolejki, zobacz również podobny artykuł.

Zobacz także:

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *