Home / Sport / Brutalna lekcja w Predazzo: Polacy w cieniu austriackiej potęgi!

Brutalna lekcja w Predazzo: Polacy w cieniu austriackiej potęgi!

Nadzieje rozbudzone po weekendzie w Rasnovie prysły niczym bańka mydlana. Włoskie Predazzo zgotowało naszym skoczkom lodowaty prysznic i bolesne zderzenie z rzeczywistością. To była brutalna weryfikacja dla polskich skoczków, którzy zderzyli się z potęgą światowej czołówki. Austriacy urządzili prawdziwy koncert, podczas gdy Biało-Czerwoni mogli jedynie przyglądać się z daleka.

Austriacka nawałnica na skoczni

Od pierwszych prób stało się jasne, kto będzie rozdawał karty. Austriacy weszli na skocznię z impetem huraganu, kompletnie deklasując rywali. Już na półmetku zajmowali całe podium, wysyłając jasny sygnał reszcie stawki. Liderem był Jan Hoerl, skoczek, który kilka lat temu zajął w kadrze miejsce legendarnego Gregora Schlierenzauera, udowadniając, że potrafi dźwigać presję.

Tuż za nim czaił się Daniel Tschofenig, prawdziwy fenomen młodego pokolenia. To przecież pierwszy zawodnik urodzony w XXI wieku, który wygrał zawody Pucharu Świata i stanął na podium Turnieju Czterech Skoczni. Austriacy od samego początku nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń. Ich skoki były pewne, dynamiczne i piekielnie dalekie, co stanowiło nokautujący cios dla reszty zawodników.

Brutalna rzeczywistość dla Biało-Czerwonych

Niestety, na tle austriackiej dominacji Polacy wypadli blado. Najlepszy z naszych, Dawid Kubacki, po pierwszej serii był dopiero dziewiętnasty. To ogromny zawód, biorąc pod uwagę, że mówimy o mistrzu świata i dwukrotnym medaliście olimpijskim. Dla naszych reprezentantów była to brutalna konfrontacja z własnymi słabościami na tle rozpędzonych rywali.

Pozostali również nie zachwycili. Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł wylądowali w trzeciej dziesiątce. Kamil Stoch rzutem na taśmę awansował do finału z trzydziestej pozycji. Niestety, tej sztuki nie dokonał Maciej Kot, który pożegnał się z konkursem już po pierwszym skoku. To był obraz rozpaczy i bezradności.

Finałowa runda i ostateczne rozstrzygnięcia

Druga seria była teatrem jednego aktora – Austrii. Hoerl i Tschofenig stoczyli pasjonujący pojedynek o zwycięstwo. Ostatecznie to ten pierwszy utrzymał nerwy na wodzy, pieczętując swój triumf. Na najniższy stopień podium wskoczył Japończyk Ryoyu Kobayashi, który wykorzystał słabszą próbę Maximiliana Ortnera. Polacy nie zdołali poprawić swoich pozycji, kończąc zawody na odległych miejscach.

Przed nami rywalizacja na dużym obiekcie, która będzie szansą na rehabilitację. Jednakże czwartkowa rywalizacja była brutalna i pokazała, jak wiele pracy czeka jeszcze sztab szkoleniowy. Aby w pełni zrozumieć kontekst tych zmagań, przeczytaj więcej o formie zawodników, a także zobacz analizę poprzednich konkursów. Czasu na poprawę jest niewiele, a rywale nie zamierzają zwalniać tempa. Kolejne dni w Predazzo zapowiadają się na równie emocjonującą, a być może i brutalna walkę o każdy punkt.

Zobacz także:

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *